Medyk w domu z dzieckiem dostanie zasiłek opiekuńczy. Jest nowa interpretacja ministerstwa

Dodatkowe świadczenie opiekuńcze będzie przysługiwało osobom zaangażowanym w zwalczanie epidemii, gdy zdecydują się zostać z dzieckiem w domu.

<![CDATA[

Tak wynika z najnowszej interpretacji Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, którą ma stosować ZUS. Jeszcze niedawno podejście było inne. Zasiłek nie należał się osobom zatrudnionym w podmiotach wykonujących działalność leczniczą oraz realizujących zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.

Wszystko przez to, że na mocy rozporządzenia ministra edukacji i nauki z 5 listopada 2020 r. w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. poz. 1960) szkoła musi zorganizować opiekę dzieciom osób, które znalazły się na pierwszej linii walki z koronawirusem.

W związku z tym, nawet gdy rodzic nie chciał posłać dziecka do świetlicy, chociaż formalnie miał taką możliwość, zasiłek mu nie przysługiwał.

Krytycznie oceniali taką interpretację nie tylko medycy, lecz także eksperci (pisaliśmy o w DGP nr 223 z 16 listopada 2020 r. „Medyk w domu z dzieckiem nie dostanie zasiłku”). Teraz, zgodnie z najnowszą interpretacją, jeżeli jednak rodzic nie skorzysta z opieki nad dziećmi zapewnionej przez szkołę, przysługuje mu dodatkowy zasiłek opiekuńczy. Natomiast gdy pośle dziecko do placówki, nie będzie miał prawa do dodatkowego zasiłku opiekuńczego.

]]

Umowa o zarządzanie PPK objęta nowym p.z.p. na czas oznaczony

Jednostka sektora finansów publicznych chce
zawrzeć umowę o zarządzanie pracowniczym planem kapitałowym w styczniu
2021 r. Czy w razie ustalenia, że będą do niej miały zastosowanie
przepisy nowego prawa zamówień publicznych, będzie można ją podpisać na
czas nieoznaczony? Czy na taki sam czas będzie mogła zostać zawarta
umowa o prowadzenie PPK?

<![CDATA[

Jeśli do umowy o zarządzanie PPK będzie mieć zastosowanie nowe prawo zamówień publicznych, nie będzie można zawrzeć tej umowy na czas nieoznaczony. Ograniczenia wynikające z tej ustawy nie będą miały natomiast zastosowania do umowy o prowadzenie PPK, bo nie będzie ona stanowić zamówienia publicznego.

1 stycznia 2021 r. wejdzie w życie ustawa z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (Dz.U. z 2019 r. poz. 2019 ze zm.; dalej: nowe p.z.p.). W art. 7 ust. 2a ustawy z 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych (tj. Dz.U. z 2020 r. poz. 1342; dalej: ustawa o PPK) przyjęto, że od tej daty do umów o zarządzanie PPK i umów o prowadzenie PPK nie będzie stosować się nowego prawa zamówień publicznych, jeżeli wartość zamówienia będzie mniejsza niż progi unijne, o których mowa w art. 3 ust. 1 tej ustawy (czyli 139 tys. euro w przypadku zamówień udzielanych przez instytucje administracji centralnej oraz 214 tys. euro dla zamówień instytucji poniżej szczebla centralnego). Przy ustalaniu, do których umów tworzących PPK (to jest umów o zarządzanie PPK i umów o prowadzenie PPK) będzie mieć zastosowanie nowe prawo, należy jednak uwzględnić specyfikę tych umów.

W przypadku zawarcia umowy o zarządzanie PPK 1 stycznia 2021 r. lub po tej dacie, jeżeli wartość szacunkowa zamówienia na zarządzanie PPK – ustalona zgodnie z przepisami nowego prawa zamówień publicznych – będzie mniejsza od progu unijnego, do udzielanego zamówienia nie będą miały zastosowania przepisy nowego prawa. W takim przypadku podmiot zatrudniający będzie mógł zawrzeć umowę o zarządzanie PPK na czas nieoznaczony. Jeżeli jednak w odniesieniu do umowy o zarządzanie PPK zawieranej 1 stycznia 2021 r. lub po tej dacie będzie istnieć obowiązek udzielenia zamówienia publicznego zgodnie z nowym prawem zamówień publicznych, zamawiający będzie musiał zastosować się do ograniczeń wynikających z tej ustawy. W myśl art. 434 ust. 1 nowego p.z.p. zasadą jest, że umowy w sprawie zamówienia publicznego zawiera się na czas oznaczony, nie dłuższy niż cztery lata. W odniesieniu do zamówień na zarządzanie PPK zastosowanie będzie mógł znaleźć art. 434 ust. 2 nowego p.z.p. dopuszczający zawarcie umowy, której przedmiotem są świadczenia powtarzające się lub ciągłe, na okres dłuższy niż cztery lata, po spełnieniu przesłanek określonych w tym przepisie. Umowa o zarządzanie PPK, do której będzie miało zastosowanie nowe prawo, nie będzie mogła zostać zawarta na czas nieoznaczony, gdyż nie będzie mieścić się w wyjątkach wymienionych w art. 435 nowego p.z.p.

W odniesieniu do umowy o prowadzenie PPK należy zwrócić uwagę na art. 14 ust. 1 ustawy o PPK, zgodnie z którym podmiot zatrudniający zawiera tę umowę w imieniu i na rzecz osób zatrudnionych w tym podmiocie. Zgodnie z wyjaśnieniami Urzędu Zamówień Publicznych zawarcie umowy o prowadzenie PPK – za pośrednictwem pracodawcy, w imieniu i na rzecz pracownika, który nie jest zobowiązany do stosowania przepisów o zamówieniach publicznych – nie powinno być traktowane jako udzielenie zamówienia. Przyjęcie, że zawarcie umowy o prowadzenie PPK nie spełnia cech zamówienia publicznego, powoduje, że do tej umowy nie będzie mieć zastosowania ograniczenie wynikające z art. 434 nowego p.z.p. dotyczące obowiązku zawierania umów na czas oznaczony. Umowa o prowadzenie PPK ze względu na jej charakter powinna zostać zawarta na czas nieoznaczony.

Więcej na temat PPK na mojeppk.pl i pod nr tel. 800 775 775

]]

Projekt: Krajowy wyspecjalizowany urząd skarbowy obsłuży największe firmy

Powstanie jeden wyspecjalizowany urząd skarbowy o zasięgu krajowym, który obsłuży największe firmy – przewiduje projekt rozporządzenia Ministra Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej.

<![CDATA[

Chodzi o projekt zmiany rozporządzenia w sprawie niektórych podatników i płatników, w odniesieniu do których zadania są wykonywane przez naczelnika urzędu skarbowego innego niż właściwy miejscowo. W środę został on opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji.

Jak wyjaśniono w dołączonej do uzasadnienia Ocenie Skutków Regulacji, obecnie w Polsce funkcjonuje 20 urzędów skarbowych - tzw. wyspecjalizowanych urzędów skarbowych rozmieszczonych we wszystkich miastach wojewódzkich, z wyjątkiem województw mazowieckiego, śląskiego i wielkopolskiego. Tam, z uwagi na potencjał gospodarczy tych regionów, utworzono większą liczbę tego typu urzędów - w województwie mazowieckim są trzy, po dwa w województwie śląskim i wielkopolskim. Głównym celem powołania tych urzędów było zgrupowanie w wyznaczonych urzędach podmiotów o strategicznym znaczeniu dla gospodarki.

Pracownicy wyspecjalizowanych urzędów zajmują się również podmiotami z tzw. kapitałem zagranicznym, prowadzącymi niewielkich rozmiarów działalność gospodarczą.

"Dlatego też, aby zapewnić pierwotny cel utworzenia wyspecjalizowanych urzędów skarbowych, zasadnym jest wprowadzenie zmian w celu dopasowania modelu funkcjonowania wyspecjalizowanych urzędów skarbowych do obsługi podmiotów kluczowych, dokonujących najbardziej skomplikowanych operacji gospodarczych" - napisano.

Projekt przewiduje zmianę funkcjonującej siatki wyspecjalizowanych urzędów skarbowych.

Zaplanowano powstanie, na bazie Pierwszego Mazowieckiego Urzędu Skarbowego w Warszawie, jednego wyspecjalizowanego urzędu skarbowego o zasięgu krajowym, zapewniającego kompleksową i profesjonalną obsługę podatkowym grupom kapitałowym i spółkom ich tworzącym. Urząd ten ma prowadzić jednolitą politykę w zakresie spraw dotyczących kluczowych podmiotów z całego kraju.

Urząd ten ma obsługiwać: podatkowe grupy kapitałowe oraz spółki wchodzące w ich skład, banki, zakłady ubezpieczeń i reasekuracji, spółki publiczne, osoby prawne lub jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej, których przychód lub obrót przekroczył kwotę 50 mln euro.

Poza tym w strukturze wyspecjalizowanych urzędów skarbowych będzie działać dziewiętnaście urzędów (w każdym województwie po jednym z wyjątkiem województwa mazowieckiego, śląskiego i wielkopolskiego, w których będą po dwa urzędy), w tym jeden wyspecjalizowany urząd skarbowy właściwy dla obszaru całego kraju (Drugi Mazowiecki Urząd Skarbowy w Warszawie).

Wyspecjalizowane US o zasięgu wojewódzkim będą obsługiwać m.in.: banki spółdzielcze, spółdzielcze kasy oszczędnościowo – kredytowe, jednostki samorządu terytorialnego, oddziały lub przedstawicielstwa firm zagranicznych, czy osoby prawne lub jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej, których przychód bądź obrót wynosi co najmniej 3 mln euro i nie przekracza 50 mln euro.

Natomiast Drugi Mazowiecki Urząd Skarbowy w Warszawie, oprócz wymienionych wyżej kategorii podatników i płatników o zasięgu krajowym będzie właściwy również dla funduszy inwestycyjnych i funduszy emerytalnych.

Zmiana ma wejść w życie 1 stycznia 2021 r.

]]

Nowy JPK_VAT. Co grozi za podanie błędnego kodu GTU

W nowym JPK przedsiębiorcy muszą oznaczać kodami transakcje sprzedażowe
dotyczące niektórych grup towarów i usług (GTU). Każdy błąd może
oznaczać 500 zł sankcji finansowej. Podatnik dostanie jednak czas na
zrobienie korekty. Ministerstwo Finansów zapewnia ponadto, że karane
będą tylko „celowe, uporczywe działania i wprowadzane błędy”.

<![CDATA[

Kody GTU to jedna z nowości w JPK_V7, który czynni podatnicy VAT muszą przesłać już do 25 listopada. Służą do oznaczenia sprzedaży towarów i usług zaliczanych do określonych grup tzw. wrażliwych, czyli szczególnie narażonych na nadużycia podatkowe. Co prawda kodów jest tylko 13, ale każda grupa zawiera rozbudowany katalog usług lub towarów, a opisujące je rozporządzenie odsyła do różnych innych aktów prawnych oraz klasyfikacji. Przedsiębiorcy mogą mieć więc wątpliwości, czy w danej sytuacji zastosować GTU, a jeśli tak, to który kod wybrać.

Błędy w JPK "uniemożliwiający przeprowadzenie weryfikacji prawidłowości transakcji"

Jednocześnie przepisy o JPK przewidują karę administracyjną za błędy w przesłanej ewidencji. Zgodnie z art. 109 ust. 3 h ustawy o VAT, naczelnik urzędu skarbowego może nałożyć 500 zł kary za każdy błąd „uniemożliwiający przeprowadzenie weryfikacji prawidłowości transakcji”.

Ustawa o VAT nie rozstrzyga, jakie błędy „uniemożliwiają przeprowadzenie weryfikacji prawidłowości transakcji” ani czy za taki błąd można uznać nieprawidłowe oznaczenie GTU. Ponieważ nowe przepisy dopiero wchodzą w życie, nie wykształciła się naturalnie żadna praktyka urzędów skarbowych w tym zakresie.

Ewentualne kary za błędne podanie kodu GTU stały się przedmiotem interpelacji poselskiej. Poseł Urszula Nowogórska zadała Ministerstwu Finansów m.in. następujące pytania:

„Jakie sankcje poniesie podatnik, jeżeli na wszelki wypadek użyje jakiegoś kodu lub błędnie zakwalifikuje transakcję?”„Czy przed nałożeniem kary podatnik będzie informowany o nieprawidłowościach i czy dostanie czas na korektę?”.

Zobacz też: Komplet Nowy JPK_VAT + 2 ebooki

Kary za "celowe, uporczywe działania"

Wiceminister Jan Sarnowski potwierdził, że „wprowadzona została kara pieniężna w wysokości 500 zł za błędy w przesłanej ewidencji, mająca na celu zobligowanie podatników do dołożenia większej staranności przy wypełnianiu plików JPK_VAT”. Dalsza część odpowiedzi jest jednak korzystna dla podatników. Kara jest bowiem fakultatywna i nie będzie nakładania automatycznie.

„Od 1 października 2020 r., tj. od daty wdrożenia nowego JPK_VAT, kara może być nakładana tylko na tych podatników, którzy poprzez celowe, uporczywe działania i wprowadzane błędy uniemożliwiają weryfikacje prawidłowości transakcji, jeżeli naczelnik urzędu skarbowego uzna, że nałożenie tej kary jest zasadne” – pisze wiceminister.

„Celowe, uporczywe działania i wprowadzane błędy” to przesłanki, które nie wynikają wprost z przepisów, wskazują natomiast na dość łagodne stanowisku fiskusa wobec tych, którzy przy wypełnianiu JPK popełnią zwykłą pomyłkę.

Błędy w JPK_V7 można skorygować

Fakultatywność kary wynika zaś wprost z przepisów ustawy (naczelnik „może” karę nałożyć, ale nie musi tego robić). Ustawa o VAT precyzuje ponadto, że kara nie jest nakładania od razu. O zauważonym błędzie naczelnik urzędu skarbowego musi najpierw powiadomić podatnika. Ten będzie miała 14 dni od daty doręczenia pisma na dokonanie korekty JPK lub złożenie wyjaśnień, w których wykaże, że błędów nie popełnił. Dopiero w sytuacji, gdy nie zrobi tego w terminie lub jego wyjaśnienia nie przekonają skarbówki, naczelnik może zastosować sankcję.

Kary administracyjnej nie stosuje się ponadto w przypadku podatnika prowadzącego działalność gospodarczą, który za ten sam czyn ponosi odpowiedzialność za wykroczenie skarbowe lub przestępstwo skarbowe zagrożone wyższymi grzywnami. Do odpowiedzialności karnoskarbowej mogą być pociągnięci podatnicy (lub osoby fizyczne odpowiedzialne za składanie deklaracji VAT przez podatników) w przypadku poważniejszych nieprawidłowości, jak np. niezłożenie JPK lub podanie w nim nierzetelnych informacji.

]]

Maląg: Budżet Korpusu Wsparcia Seniorów wynosi 100 mln zł

Solidarnościowy Korpus Wsparcia Seniorów działa sprawnie. Każdego dnia przyjmujemy kolejne zgłoszenia osób, które chcą włączyć się w pomoc – powiedziała PAP minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Dodała, że budżet wsparcia wynosi 100 mln zł.

<![CDATA[

Maląg tłumaczyła PAP, że 100 mln zł to pieniądze, które trafiają do gmin jako wsparcie w realizacji zadań przewidzianych w Korpusie. "Gmina, w ramach otrzymanych pieniędzy, ma kilka możliwości na zorganizowanie i realizację usługi: może zatrudnić nowych pracowników, wypłacić dodatki pracownikom realizującym zadania, czy też skorzystać ze wsparcia wolontariuszy i organizacji pozarządowych" - mówiła. " Środki na program zostały przekazane do wojewodów i to oni kierują je dalej, do poszczególnych gmin. Jesteśmy w stałym kontakcie z ośrodkami pomocy społecznej i wydziałami polityki społecznej urzędów wojewódzkich. Odpowiadamy na każde pytanie i wątpliwości związane z funkcjonowanie Korpusu" - przekonywała szefowa MRiPS.

Środki na sfinansowanie przedsięwzięcia w wysokości wspomnianych 100 mln zł przyznano z podziałem na województwa, według liczby seniorów powyżej 70 roku życia. Następnie wojewodowie dokonali podziału otrzymanej kwoty na poszczególne gminy, tu również uwzględniając liczbę osób powyżej 70 roku życia w tych gminach.

W ramach programu każda gmina, która otrzyma wsparcie finansowe, będzie rozliczana z organizacji i realizacji usługi wsparcia. Mieszczą się one w zakresie przedmiotowym programu w zależności od formy, na którą zdecyduje się gmina.

"Środki z programu nie będą rozliczane w oparciu o liczbę seniorów, lecz o formę realizacji usługi wsparcia" - podkreśliła Maląg.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej deklaruje, że jest w stałym kontakcie operacyjnym z ośrodkami pomocy społecznej i wydziałami polityki społecznej urzędów wojewódzkich w zakresie realizacji programu. Na bieżąco także odpowiada na ich zapytania.

Resort przygotował komunikat w sprawie rozliczana środków z programu, w którym wskazano przykładowe wydatki kwalifikowalne w ramach programu. Przygotowany został również wzór sprawozdania z realizacji programu, który został przesłany do wydziałów polityki społecznej.

Maląg wskazała również, że ważne jest aby gminy, które realizują objęły priorytetowym wsparciem osoby starsze, samotne, powyżej 70 roku życia, które zgłaszają się przez infolinię bądź bezpośrednio do ośrodka, lub są znane gminie". "Kluczowym założeniem programu +Wspieraj seniora+ jest bowiem to, aby w tym trudnym czasie nie zostały on same i otrzymały pomoc w dostarczeniu potrzebnych im rzeczy" - wskazała.

Seniorzy potrzebujący pomocy mogą o nią poprosić dzwoniąc pod numer telefonu 22 505 11 11.

Natomiast wolontariusze, którzy chcą pomagać seniorom, mogą zgłosić się przez internet, wypełniając ankietę na stronie www.wspierajseniora.pl lub osobiście, w lokalnym ośrodku pomocy. Oprócz wolontariuszy, w pomoc w ramach Korpusu zaangażowane są też Wojska Obrony Terytorialnej i pracownicy pomocy społecznej. Ich zadaniem jest pomoc osobom starszym w czynnościach, które wymagają wyjścia z domu, a które utrudnione są przez panującą pandemię.

]]

Marczuk: Partycypacja na poziome 30-40 proc. po dwóch etapach wdrażania PPK, to dobry w wynik

Partycypacja na poziome 30-40 proc. po dwóch etapach wdrażania Pracowniczych Planów Kapitałowych to będzie dobry wynik, zważywszy na pandemię koronawirusa i trudną sytuację firm – powiedział PAP wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk.

<![CDATA[

Wiceprezes PFR zaznaczył, że choć termin podpisywania tzw. umów o prowadzenie PPK w małych i średnich przedsiębiorstwach minął 10 listopada, to dane do systemu PFR czas spływają.

Jak dodał, z danych PFR wynika, że MŚP podpisały ponad 53 tys. tzw. umów o zarządzanie z instytucjami finansowymi, które zarządzają aktywami PPK. Termin ich podpisywania minął 27 października. "To oznacza, że 90 proc. z 60 tys. które ustawą o PPK zostały zobowiązane, by w drugim etapie włączyć się do systemu PPK, zrealizowało zadanie. Liczę, że jeszcze część tych umów do nas trafi, a pozostałe przedsiębiorstwa, będziemy musieli wezwać do zawarcia tych umów" - powiedział wiceprezes.

Zaznaczył jednak, że brak umowy o zarządzanie może wynikać nie ze złej woli przedsiębiorcy, ale np. z braku wiedzy, świadomości, czy zwykłego gapiostwa właścicieli firm. "Nie zamierzamy na razie sięgać po sankcje, ponieważ w pierwszym etapie wrażania systemu też mieliśmy firmy, którym musieliśmy przypomnieć o nowym obowiązku" - powiedział. Dodał, że obecny etap nie odbiega od tego, co się działo w ubiegłym roku podczas I fali, gdy do PPK przystępowały największe przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 250 pracowników. Przypomniał, że partycypacja, czyli uczestnictwo pracowników w programie, wyniosło wówczas blisko 40 proc.

Jesienią tego roku nastąpił drugi etap włączania polskich przedsiębiorstw do systemu powszechnego oszczędzania na emerytury. Teraz do PPK przystępowały firmy zatrudniające od 50 do 249 pracowników (II fala) oraz zatrudniające od 20 do 49 osób (III fala).

Marczuk, pytany o to, jakiej spodziewa się partycypacji w PPK wśród "średniaków", powiedział, że może ona być nieco niższa niż w I fali, ze względu na pandemię koronawirusa, osłabienie wzrostu gospodarczego i trudną sytuację firm. "Spodziewamy się, po dwóch etapach wdrażania PPK, czyli po wejściu I, II, III fali partycypacja łącznie wyniesie ok. 30-40 proc. To, moim zdaniem, będzie dobry wynik, biorąc pod uwagę obecne okoliczności i naszą przeszłość" - wskazał.

Zaznaczył też, że aktywa PPK przekraczają obecnie 2,3 mld zł, a liczba uczestników systemu nie maleje. Wręcz przeciwnie - rośnie - ponieważ część pracowników z firm, które przystępowały do systemu w I fali zdecydowała się do PPK dołączyć. "Ludzie przekonują się jak efektywny jest to sposób oszczędzania i chcą mieć pieniądze na tzw. czarną godzinę" - powiedział.

Dodał, że po zakończeniu wdrażania PPK łączna liczba uczestników będzie zapewne oscylować wokół 4-4,5 mln i "to będzie prawdziwy przełom, jeśli chodzi o dodatkowe oszczędzanie na jesień życia, biorąc pod uwagę, że przed wdrożeniem PPK do dodatkowego oszczędzania w IKE, IKZE i PPE udało się namówić przez 20 lat zalewie 700 tys. Polaków".

Pracownicze Plany Kapitałowe to dobrowolny i powszechny system długoterminowego oszczędzania. Do programu może przystąpić każdy zatrudniony, który podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym. Oszczędności tworzone będą wspólnie przez pracowników, pracodawców oraz państwo.

Tzw. podstawowe wpłaty do PPK, finansowane przez pracowników i pracodawców, wynoszą: 2 proc. wynagrodzenia brutto, które zapłaci pracownik (przy czym osoby zarabiające mniej niż 120 proc. minimalnego wynagrodzenia mogą wnioskować o obniżenie składki do 0,5 proc.); 1,5 proc. wynagrodzenia brutto pracownika, które ma wpłacać pracodawca.

Dopłata z Funduszu Pracy wynosi 20 zł miesięcznie, co w skali roku daje 240 zł. Dodatkowo, w pierwszym roku pracownicy otrzymują także tzw. wpłatę powitalną w wysokości 250 zł.

Do systemu zostają automatycznie zapisani pracownicy w wieku od 18 do 55 lat. Pozostali, którzy przekroczyli 55. rok życia, mogą przystąpić do PPK na własny wniosek. Wszyscy mają prawo w dowolnym momencie zrezygnować z udziału w PPK, a także do nich przystąpić.

Zgodnie z ustawą, która weszła w życie w styczniu 2019 r., od 1 lipca 2019 roku jako pierwsze do systemu weszły największe przedsiębiorstwa, zatrudniające co najmniej 250 osób.

Ostatni etap wrażania systemu rozpocznie się od stycznia 2021 r., kiedy to do PPK będą przystępować instytucje publiczne. Umowy o zarządzanie powinny one zawrzeć najpóźniej do 26 marca 2021 r., a o prowadzenie - do 10 kwietnia 2021 r.

]]

ZUS o zasiłku opiekuńczym dla medyków: Każda sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie

Każda tego typu sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie – powiedział PAP rzecznik ZUS Paweł Żebrowski, komentując kwestię zasiłków opiekuńczych dla medyków. Poinformował, że ZUS zwrócił się do resortu rodziny z pytaniem, jak interpretować takie przypadki.

<![CDATA[

Od 9 listopada rodzice ponownie mogą wnioskować o dodatkowy zasiłek opiekuńczy przyznawany w razie zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły z powodu COVID-19. Z informacji na stronie ZUS wynika, że dodatkowy zasiłek opiekuńczy nie przysługuje jednak rodzicom zatrudnionym w podmiotach leczniczych oraz realizujących zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.

Rzecznik ZUS Paweł Żebrowski poinformował PAP, że Zakład wystąpił do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej z pytaniem, jak interpretować takie przypadki.

"Czekamy na wytyczne. Chcę jednak zaznaczyć, że każda tego typu sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie. Zdajemy sobie sprawę, że to jest trudny czas dla wszystkich rodziców. Dlatego przy decyzji o wypłacie świadczenia weźmiemy pod uwagę wszystkie okoliczności" – powiedział.

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja w poniedziałek zwrócił się do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka o zmianę rozporządzenia, w którym zapisano, że szkoła jest zobowiązana zorganizować zajęcia opiekuńcze dla uczniów klas I-III, które są dziećmi osób zatrudnionych w podmiotach leczniczych i osób zaangażowanych w zwalczanie COVID-19. Według prezesa NRL przepis ten pozbawia prawa do zasiłku opiekuńczego m.in. lekarzy, a z drugiej strony pozbawia dzieci tych osób prawa do nauki, ponieważ w tym czasie szkoła zapewnia im jedynie opiekę, a nie naukę.

MEN w informacji przekazanej PAP podał, że uprawnienia do dodatkowego zasiłku w razie zamknięcia szkoły otrzymali wszyscy rodzice dzieci do 8 lat. Rzeczniczka prasowa resortu Anna Ostrowska podkreśliła, że "nie ma znaczenia, jaki zawód wykonują rodzice".

Wskazała również, że rodzice zatrudnieni w podmiotach leczniczych i zaangażowani w walkę z COVID-19 mogą skorzystać jednocześnie (dla swoich dzieci) z nauki zdalnej lub zajęć organizowanych w szkole oraz z zajęć opiekuńczo-wychowawczych organizowanych w świetlicy szkolnej. Dodała, że z informacji uzyskanych od kuratorów oświaty wynika, że uczniowie klas I-III, korzystający ze świetlicy szkolnej, mają zagwarantowaną oraz zorganizowaną naukę zdalną w szkole lub naukę w formie zajęć w szkole.

]]

Zwrot akcyzy dla rolników: 1 zł za litr wykorzystanego oleju napędowego

W 2021 r. rolnicy dostaną 1 zł zwrotu akcyzy od każdego litra wykorzystanego do produkcji rolnej oleju napędowego – przewiduje opublikowany we wtorek projekt rozporządzenia Rady Ministrów w tej sprawie.

<![CDATA[

Chodzi o projekt rozporządzenia w sprawie stawki zwrotu podatku akcyzowego zawartego w cenie oleju napędowego wykorzystywanego do produkcji rolnej na 1 litr oleju w 2021 r.

"W 2021 r. stawkę zwrotu podatku akcyzowego zawartego w cenie oleju napędowego wykorzystywanego do produkcji rolnej ustala się w wysokości 1,00 zł na 1 litr oleju. (...) Rozporządzenie wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia" - przewiduje projekt rozporządzenia.

Jak wyjaśniono w uzasadnieniu do projektu, zwrot podatku następuje za okresy sześciomiesięczne na podstawie wniosków złożonych przez producentów rolnych do wójta, burmistrza (prezydenta miasta) wraz z fakturami albo kopiami tych faktur oraz dokumentem wydanym przez kierownika biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - w przypadku ubiegania się przez producenta rolnego o zwrot podatku w odniesieniu do bydła. Dokument ów zawiera m.in. informacje o liczbie dużych jednostek przeliczeniowych (DJP) bydła posiadanego przez rolnika w określonych terminach poprzedniego roku.

Zwrot ustalany jest na podstawie powierzchni użytków rolnych, będących w posiadaniu lub współposiadaniu producenta rolnego, określonej w ewidencji gruntów i budynków oraz średniej rocznej liczby DJP posiadanego bydła.

Kwota zwrotu podatku ustalana jest jako iloczyn ilości oleju napędowego zakupionego przez producenta rolnego, wynikającej z faktur VAT, i stawki zwrotu podatku na 1 litr oleju napędowego, obowiązującej w dniu złożenia wniosku o zwrot podatku, w ramach rocznego limitu. Do obliczenia tego limitu wykorzystuje się m.in. stawkę zwrotu, powierzchnię użytków rolnych będących w posiadaniu lub współposiadaniu producenta rolnego, czy średnią roczną liczbę DJP bydła.

"Biorąc pod uwagę dane dotyczące zwrotu podatku akcyzowego, przewiduje się, że powierzchnia użytków rolnych, do której producenci rolni będą ubiegać się w 2021 r. o zwrot podatku akcyzowego zawartego w cenie oleju napędowego wykorzystywanego do produkcji rolnej, nie powinna przekroczyć 10,4 mln ha użytków rolnych oraz ok. 4 mln DJP bydła" - czytamy w uzasadnieniu.

"Mając na uwadze ustaloną w projekcie ustawy budżetowej na rok 2021 na postępowanie w sprawie zwrotu podatku i jego wypłatę kwotę 1 180 mln zł, w projekcie rozporządzenia proponuje się stawkę zwrotu części podatku akcyzowego na 1 litr oleju napędowego w wysokości 1,00 zł" - napisano.

Dodano, że wysokość kwoty zwrotu zaproponowana w projekcie nie przekracza limitu wyznaczonego w unijnej dyrektywie Rady w sprawie restrukturyzacji wspólnotowych przepisów ramowych dotyczących opodatkowania produktów energetycznych i energii elektrycznej.

]]

Prezes ZUS o pandemii: Wypłata emerytur, rent i zasiłków jest bezpieczna [WYWIAD]

Gertruda Uścińska: W październiku każdego tygodnia zwolnień było o 100 tys. więcej. Pierwsze tygodnie listopada pokazały lekki spadek. Być może to już pierwsze efekty wprowadzanych obostrzeń.

<![CDATA[

Czy ZUS widzi tendencję wzrostową, jeśli chodzi o liczbę zwolnień lekarskich?

Ogólna liczba zwolnień lekarskich w październiku wyniosła 3,15 mln, co oznacza wzrost o 52 proc. w stosunku do września. W tym 2,91 mln wystawiono w związku z chorobą własną osoby ubezpieczonej. Tu jest największy wzrost w stosunku do poprzednich miesięcy. Nie widzimy znaczącego wzrostu liczby zwolnień z powodu opieki nad dzieckiem lub innym członkiem rodziny.

Czy spodziewacie się państwo, że liczba zwolnień lekarskich będzie dalej rosła?

Ogólna dynamika jest wzrostowa już od września. Jeszcze w sierpniu wystawiano 300 tys. zwolnień tygodniowo. We wrześniu było to 400 tys., a w październiku każdego tygodnia o 100 tys. więcej niż w poprzednim. Najcięższe są poniedziałki. Tylko 2 listopada wystawiono aż 256 tys. zwolnień. Pierwszy pełny tydzień listopada pokazał lekki spadek – do 717 tys. zwolnień. Ale początek poprzedniego tygodnia również odznaczał się lekkim spowolnieniem, co może oznaczać, że widzimy już pierwsze efekty wprowadzanych obostrzeń.

A jeśli chodzi o zwolnienia lekarskie wystawiane personelowi medycznemu? Część polityków sugeruje, że medycy uciekają na e-ZLA zamiast zajmować się pacjentami.

Na formularzach e-ZLA nie ma kodu zawodu, więc nie mamy dostępnych statystyk w podziale na lekarzy, pielęgniarki, położne, diagnostów, ratowników. We wrześniu lekarze wystawili pracownikom opieki zdrowotnej i pomocy społecznej 106 tys. zwolnień, a w październiku 231 tys., czyli ponad dwukrotnie więcej. Więc było to 6,5 proc., a w październiku 9 proc. wszystkich e-ZLA wystawionych z tytułu choroby własnej.

Co jest najczęstszą przyczyną zwolnień w przypadku personelu medycznego? Czy jest to COVID-19?

Zwolnienia z tego tytułu są oznaczane kodem klasyfikacji ICD – U07.1. Stanowiły one we wrześniu br. zaledwie 3 proc. zwolnień wystawionych pracownikom opieki zdrowotnej i pomocy społecznej. Zajmowały zatem szóstą lokatę na liście najczęstszych schorzeń tej branży. Na czole tej listy znajdowały się ostre zakażenia i zapalenia górnych dróg oddechowych, nosa, gardła. Kody J00 i J06 odpowiadały za 17 proc. zwolnień lekarskich dla tej grupy ubezpieczonych.

Inne częste przyczyny zwolnień w przypadku pracowników opieki zdrowotnej i pomocy społecznej to stany związane z ciążą (kod O26) – ok. 11 proc. we wrześniu i 5 proc. w październiku. Następnie zaburzenia korzeni rdzeniowych i splotów nerwowych (kod G54) – 5 proc. we wrześniu i 3 proc. w październiku. Kolejne to bóle grzbietu (kod M54) – 4 proc. we wrześniu i 2 proc. w październiku.

No to gdzie te zwolnienia z powodu COVID-19?

Trzeba wyjaśnić, że analizy statystyczne przeprowadzane przez ZUS dotyczą przede wszystkim zwolnień wystawionych osobom ubezpieczonym w ZUS. Wielu chorujących na COVID-19 to mogą być emeryci, renciści, rodziny osób ubezpieczonych, nieobjęci ubezpieczeniem chorobowym. Ponadto nie zawsze choremu jest potrzebne zwolnienie.

Od marca do września lekarze wystawili ogółem zaledwie 50 tys. zaświadczeń z tytułu COVID-19. Spośród tych zwolnień 18 proc. dotyczyło pracowników medycznych i pomocy społecznej. Jedna piąta to dość dużo. Poza tym odsetek ten może być pomniejszany przez pracowników pomocy społecznej, którzy występują w tej samej jednostce klasyfikacyjnej, co kadra medyczna.

Na większą skalę zwolnienia z powodu COVID-19 występują od października. Tylko w tym miesiącu wszystkim ubezpieczonym wystawiono aż 266 tys. zaświadczeń z tego tytułu. Spośród nich 19,5 proc. dotyczyło pracowników medycznych i pomocy społecznej. Można powiedzieć, że zwolnienia covidowe stanowiły 23 proc. ogółu, zajmując pierwszą lokatę na liście najczęstszych schorzeń tej branży.

Nawet te 266 tys. to wciąż mało. Z czego to wynika, skoro mamy dramatyczny wzrost zakażeń?

Obecnie na kwarantannie przebywa 405 tys. osób, a w izolacji 246 tys. Łącznie to 650 tys. osób, z których jedynie 68 proc. to osoby ubezpieczone w ZUS.

Większość osób chorych na COVID-19 nie otrzymuje zwolnienia lekarskiego, ponieważ nie jest im ono potrzebne. Podstawą do świadczeń z tytułu choroby oraz usprawiedliwieniem nieobecności w pracy jest obowiązek kwarantanny lub izolacji nakładany przez inspektora sanitarnego. Do niedawna ten obowiązek musiał być potwierdzony decyzją administracyjną, a obecnie ZUS sam pozyskuje z Centrum e-Zdrowia informacje o osobach, które objęto tymi środkami. Tych osób często nie będzie w bazie e-ZLA. Zwolnienia są zwykle wystawiane, kiedy już ktoś trafi do szpitala, a także oczywiście przez lekarzy, ale tylko jeśli choroba zostanie potwierdzona testem. Należy także przypuszczać, że COVID-19 jest prawdziwą przyczyną pewnej liczby zwolnień lekarskich wystawianych z tytułu chorób górnych dróg oddechowych. Trudno jednak oszacować skalę tego zjawiska.

A jak to wygląda w edukacji?

W edukacji również mieliśmy duży wzrost zachorowań. We wrześniu pracownikom tej branży wystawiono 155 tys. zwolnień lekarskich, a w październiku już 330 tys., czyli tu również wzrosły ponad dwukrotnie. Zwolnienia wystawione pracownikom edukacji stanowiły we wrześniu 9,5 proc. wszystkich e-ZLA z tytułu choroby własnej, a w październiku br. 13 proc.

A jeżeli chodzi o powody tych zwolnień? Na co nauczyciele chorują najczęściej?

Podobnie jak personel medyczny na choroby górnych dróg oddechowych, w tym ostre zapalenia i zakażenia nosa, gardła, zatok. W przypadku pracowników edukacji jednostki chorobowe z kodami J00, J01, J02 i J06 odpowiadały we wrześniu za prawie 40 proc. wszystkich zwolnień tej branży. Za 8 proc. e-ZLA odpowiadały stany związane z ciążą. Dopiero na dziesiątym miejscu, po chorobach układów kostnego, oddechowego, zaburzeniach psychicznych, 1 proc. zwolnień związany był z COVID-19. Z kolei w październiku choroby dróg oddechowych wciąż powodowały 38 proc. zwolnień, jednak COVID-19 zajmował już trzecią pozycję – 13 proc. zwolnień dla tej branży.

Na ile jesteście państwo w stanie zweryfikować, które z tych zwolnień są wystawiane nieprawidłowo, nie chcę powiedzieć „na lewo”?

Kontrolujemy prawidłowość wystawiania zwolnień lekarskich zarówno na wniosek pracodawców, jak i z własnej inicjatywy. Mamy wypracowany katalog kryteriów, według których typujemy e-ZLA do kontroli. Aby była jasność, nie mamy specjalnych zasad w stosunku do zwolnień wystawianych pracownikom opieki zdrowotnej czy edukacji. To się odbywa na zasadach ogólnych.

Jakie zwolnienia idą do kontroli w pierwszej kolejności?

Takie, które budzą nasze wątpliwości ze względu na np. zbyt długi okres niezdolności do pracy z tytułu określonego schorzenia. Po drugie zwolnienia ubezpieczonych, którzy często korzystają z krótkotrwałych zwolnień albo którzy otrzymują je z tytułu choroby naprzemiennie ze zwolnieniami na sprawowanie opieki nad członkiem rodziny. Również kontrolujemy zwolnienia osób uzyskiwane od różnych lekarzy z tytułu innych schorzeń. Sprawdzamy zwolnienia osób, które nie stawiają się na wezwanie do badania przed lekarzem orzecznikiem ZUS albo którym już w przeszłości skróciliśmy zwolnienie. Również zwolnienia wystawiane przez lekarzy z bardzo odległych miejsc w stosunku do osoby ubezpieczonej albo z tytułu tej samej choroby wystawione po przerwie dłuższej niż 60 dni, ponieważ taka przerwa powoduje powstanie nowego okresu zasiłkowego.

A czy więcej pracodawców z zakresu ochrony zdrowia prosi o kontrolę zwolnień lekarskich?

W październiku br. nie zaobserwowaliśmy wzrostu w tym zakresie. Jako ZUS zawsze jesteśmy jednak gotowi wesprzeć płatników składek w kontroli zarówno prawidłowości wystawania, jak i wykorzystywania e-ZLA.

Ile zwolnień lekarskich w ogóle zostało przez ZUS podważonych?

Od marca do września br. skontrolowaliśmy 189 tys. wystawionych e-ZLA. W wyniku tych kontroli skróciliśmy 2,2 tys. Dla porównania w całym ubiegłym roku skróciliśmy 15 tys. Kwota cofniętych zasiłków chorobowych z tego tytułu to 2,2 mln zł. Na dodatek pięciu lekarzom cofnęliśmy upoważnienie do wystawiania zwolnień. W całym ubiegłym roku odzyskaliśmy 8,5 mln zł.

Warto zaznaczyć, że kontrolujemy także sposób wykorzystywania zwolnienia lekarskiego przez osoby ubezpieczone. Jego celem jest bowiem odzyskanie zdolności do pracy. W pierwszym półroczu tego roku kontrola dotyczyła 42 tys. osób w związku z nieprawidłowym wykorzystaniem ZLA. W przypadku 6,6 tys. osób cofnęliśmy zasiłki na łączną kwotę 10,1 mln zł.

Czy na podstawie tych wszystkich danych uprawnione jest mówienie przez polityków, że personel medyczny unika pracy, ucieka na zwolnienia lekarskie?

Nie mamy w ZUS danych, które by pokazywały masowe zwolnienia lekarskie z tytułu COVID-19.

Czyli namawiamy do większej odpowiedzialności za słowa?

Za swoje słowa zawsze trzeba być odpowiedzialnym.

Mamy obecnie do czynienia z kolejnymi obostrzeniami w prowadzeniu działalności, w praktyce to kolejny lockdown. Na ile ZUS jest gotowy na jego drugą odsłonę? Czy może się on odbić na finansach zakładu?

Od lipca polepszyły nam się miesięczne wpływy składkowe do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Są one o ok. 6 proc. wyższe niż ubiegłym roku. Od kwietnia do czerwca przysługiwało zwolnienie ze składek, które oczywiście oznaczało, że 8,4 mld zł nie płynęło do FUS z tego tytułu. Druga fala ograniczeń w funkcjonowaniu gospodarki oczywiście też może nieco utrudnić sytuację, ale wypłata emerytur, rent i zasiłków jest bezpieczna, m.in. dzięki finansowaniu z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

W realizacji jest tzw. piąta tarcza, dzięki której przedsiębiorcy z branży turystycznej też mogą nie płacić przez miesiąc składek.

Tak, ale to rozwiązanie dotyczy tylko niektórych branż, a nie wszystkich płatników. Poza tym szykujemy się już na tarczę szóstą. Ona też obejmie tylko wybrane branże. Są też przewidziane warunki spadku przychodów i to nie o 15 proc., jak na wiosnę, ale 40–75 proc. To zupełnie inna skala. Tamte rozwiązania pomogły ok. 2 mln firm i ochroniły 6,5 mln miejsc pracy.

Mamy jednak zamknięte galerie handlowe, kina, teatry, muzea. W zasadzie jesteśmy w punkcie wyjścia, w którym byliśmy w połowie marca. Skala pomocy będzie musiała być znacznie większa.

Jeżeli rząd przedstawi kolejne propozycje, będziemy to analizować. Na razie jesteśmy osaczeni wzrostem zachorowań, nie tylko z powodu COVID-19. Ubezpieczeni nie pracują również z powodu innych infekcji. Mamy też sezon grypowy.

Tylko to nie jest powodem lockdownu. Nie jest nim nieżyt górnych dróg oddechowych, ale COVID-19. Jak się okazuje, na którymś miejscu, jeżeli chodzi o zwolnienia lekarskie, ale jednak rząd podejmuje takie, a nie inne decyzje, co się odbija na gospodarce.

Oczywiście, ale być może bez ograniczeń w sferze gospodarczej COVID-19 królowałby również w statystyce zwolnień. Mogę tylko powtórzyć, że jeżeli rząd przedstawi kolejne pomysły na wsparcie firm, będziemy je dla niego oceniać pod kątem skutków finansowych krótko- i długookresowych. Ale trzeba pamiętać, że wszystkie te rozwiązania oznaczają dodatkowe zobowiązania dla państwa. Opanowanie tych zobowiązań zajmie zapewne lata.

Mogą one być nie do udźwignięcia dla państwa? Również dla finansów ZUS?

Zależy, jakie decyzje podejmie rząd. To wszystko musiałoby być starannie przeanalizowane, policzone: na jaki okres takie wsparcie, do kogo adresowane i czy to byłaby recepta na to, żeby przetrwać i w efekcie wrócić za jakiś czas do normalności. Obecnie jesteśmy na etapie prac nad szóstą tarczą. Jest ona w trakcie procedowania legislacyjnego. Natomiast, czy będziemy pracować nad siódmą, ósmą, dziewiątą, dziesiątą tarczą? Zobaczymy, co przyniosą najbliższe tygodnie i miesiące oraz jakie będą oczekiwania. My w ZUS i tak od marca pracujemy dzień i noc.

]]

E-papierosy nawet z 25-krotnie niższą akcyzą od tradycyjnych papierosów

Od 1 października producenci płynów do e-papierosów oraz podgrzewaczy tytoniu płacą akcyzę od swoich produktów.

<![CDATA[

• Ministerstwo Finansów ustaliło stawkę akcyzy na 0,55 zł za 1 ml płynu do e-papierosów oraz około 305,39 zł za kg tytoniu w przypadku podgrzewaczy.

• Wkłady z płynami do e-papierosów są produktami opodatkowanymi najniżej spośród wszystkich na rynku. Ich producentami są międzynarodowe koncerny tytoniowe.

• Producenci wkładów z płynami do e-papierosów płacą nawet 25-krotnie niższą akcyzę niż producenci papierosów i 5-krotnie niższą niż producenci podgrzewaczy tytoniu.

• Najwyższą akcyzę płacą producenci podgrzewaczy tytoniu (1,95 zł) oraz małe i średnie polskie firmy, produkujące płyny do e-papierosów do tzw. systemów otwartych (2,31 zł).

Według raportu KANTAR dla Krajowej Izby Gospodarczej, segment e-papierosów w Polsce dzieli się na dwie części:

1. Otwarte systemy e-papierosowe – ze zbiornikiem na płyn do samodzielnego uzupełniania. Wśród producentów płynów dominują polskie małe i średnie firmy.

2. Zamknięte systemy e-papierosowe – na gotowe wkłady z płynem. Wśród producentów płynów dominują międzynarodowe koncerny tytoniowe.

Ministerstwo Finansów w 2017 roku ustaliło, że średnie dzienne zużycie płynu do e-papierosów ogółem wynosi 3 ml. Wysokość stawki akcyzowej resort określił na 0,55 zł za 1 ml płynu. Szacunki te potwierdziło badanie KANTAR na zlecenie Krajowej Izby Gospodarczej. W rezultacie uśrednione obciążenie nowym podatkiem producentów płynów do e-papierosów wynosi 1,65 zł (3 ml x 0,55 zł). Najniższy podatek płacą międzynarodowi producenci sprzedający płyny we wkładach o pojemnościach: 0,7 ml, 1,7 ml i 2 ml.

W przypadku drugiej alternatywy do papierosów na polskim rynku, czyli podgrzewaczy tytoniu, wysokość podatku płaconego przez ich producentów wyniesie około 1,95 zł na paczce takich wyrobów (ok. 6,4 g tytoniu x 305,39 zł). W Polsce sprzedają je dwa podmioty.

Największe dysproporcje w wysokości akcyzy płaconej przez producentów zachodzą między otwartymi a zamkniętymi systemami e-papierosowymi. Wynikają one z różnic technologicznych między urządzeniami, które przekładają się na różnice w średnim dziennym zużyciu płynów:

• W otwartych systemach e-papierosowych (starsza generacja e-papierosów, ze zbiornikiem na płyn) średnie dzienne zużycie płynu wynosi 4,2 ml. Ich producenci (polskie firmy z sektora MŚP) płacą tym samym średnio 2,31 zł akcyzy.

• W zamkniętych systemach e-papierosowych (nowsza generacja e-papierosów, na wkład z płynem) średnie dzienne zużycie płynu wynosi 1,1 ml. Ich producenci (międzynarodowe koncerny tytoniowe) płacą tym samym średnio 0,60 zł akcyzy.

W rezultacie e-papierosy na wkłady z płynem (zamknięte systemy e-papierosowe) są najbardziej preferencyjnie opodatkowaną kategorią spośród wszystkich na rynku. Ich producenci za wkład z płynem o pojemności 0,7 ml płacą 0,38 zł akcyzy. Międzynarodowe koncerny produkujące takie płyny płacą dziś zatem nawet 5-krotnie mniejszą akcyzę niż producenci podgrzewaczy tytoniu, prawie 6-krotnie mniejszą niż polscy producenci płynów do e-papierosów z sektora MŚP oraz blisko 25-krotnie mniejszą niż producenci tradycyjnych papierosów (średnia akcyza na paczce papierosów wynosi ponad 9 zł).

Badanie Kantar zostało przeprowadzone na zlecenie Krajowej Izby Gospodarczej metodą CAWI, na grupie ponad 400 użytkowników e-papierosów w Polsce.

]]