Minimalne wynagrodzenie 2021 – ile wyniesie „na rękę”?

Pensja minimalna w 2021 roku wzrośnie, w porównaniu do 2020 roku, o 200
zł brutto. Oznacza to, że najniższa krajowa wyniesie 2800 zł brutto. Ile to netto?

<![CDATA[

Przyszłoroczne minimalne wynagrodzenie za pracę ma stanowić 53,2 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na 2021 r.

Najniższa płaca dla pracowników w 2021 r. wyniesie 2800 zł miesięcznie, a minimalna stawka godzinowa dla zleceniobiorców i samozatrudnionych – 18,30 zł.

Oznacza to, że minimalne wynagrodzenie netto (a więc „do ręki”) w 2021 r. wyniesie 2061,67 zł, a więc wzrośnie o 141,05 zł.

Przy zatrudnieniu na niepełnym etacie minimalne wynagrodzenie oblicza się proporcjonalnie do liczby godzin pracy przypadającej do przepracowania przez pracownika w danym miesiącu.

Do obliczenia wysokości wynagrodzenia pracownika wlicza się:

- składniki wynagrodzenia,- inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy (zaliczone do wynagrodzeń osobowych według Głównego Urzędu Statystycznego do wynagrodzeń osobowych)

]]

Prezydent podpisał ustawy ws. estońskiego CIT-u i opodatkowania spółek komandytowych

Prezydent Andrzej Duda podpisał uchwalone przez Sejm w sobotę dwie nowelizacje ustaw o podatkach dochodowych – poinformowała w niedzielę Kancelaria Prezydenta. Wprowadzają one m.in. tzw. estoński CIT oraz obejmują CIT-em spółki komandytowe.

<![CDATA[

Podpisane przez prezydenta akty prawne to: nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw i nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne oraz niektórych innych ustaw.

Głównym założeniem pierwszej ustawy jest wprowadzenie od 1 stycznia 2021 r. możliwości rozliczania się niektórych firm za pomocą tzw. estońskiego CIT. Istotą tego rozwiązania jest przesunięcie czasu poboru podatku na moment wypłaty zysków z przedsiębiorstwa. Przedsiębiorca będzie mógł wybrać, czy chce skorzystać z nowego rodzaju opodatkowania, czy woli rozliczać się na starych zasadach. Zgodnie z ustawą, z opodatkowania na nowych zasadach będzie mogła skorzystać spółka kapitałowa - z o.o. lub akcyjna, w której udziałowcami są wyłączenie osoby fizyczne. Próg, poniżej którego firma będzie miała prawo do tego rozwiązania, to 100 mln zł rocznie.

Rząd szacuje koszty wprowadzenia estońskiego CIT dla małych i średnich firm na 5,6 mld zł w roku 2021.

Druga nowela wprowadza m.in. opodatkowanie spółek komandytowych podatkiem CIT. Jak tłumaczyło Ministerstwo Finansów, głównym celem zmian jest uszczelnienie systemu podatkowego i obrona przed wyprowadzaniem pieniędzy do rajów podatkowych.

Zmiany, obok nadania spółce komandytowej statusu podatnika podatku dochodowego i rozszerzenia zakresu szacowania wartości transakcji, przewidują też m.in., że limit przychodów z bieżącego roku podatkowego uprawniających do korzystania z obniżonej 9 proc. stawki podatku CIT zostanie podniesiony z 1,2 do 2 mln euro.

Wprowadzono też limit odliczenia tzw. ulgi abolicyjnej do wysokości 1360 zł. Zdaniem MF, obecne stosowanie tzw. ulgi abolicyjnej nie realizuje polityki podatkowej, jeśli chodzi o eliminowanie podwójnego opodatkowania dochodów, a także nie zachęca do osiągania dochodów w Polsce. Ograniczenie ulgi abolicyjnej nie dotyczy dochodów osiąganych z tytułu pracy lub usług wykonywanych poza terytorium lądowym państw.

]]

Dodatkowy zasiłek opiekuńczy przedłużony do 24 grudnia

Decyzją rządu dodatkowy zasiłek opiekuńczy został przedłużony do 24 grudnia. Zasiłek przysługuje m.in. w razie zamknięcia z powodu COVID-19 żłobka, klubu dziecięcego, przedszkola, szkoły lub innej placówki, do której uczęszcza dziecko.

<![CDATA[

Na początku listopada w związku z trudną sytuacją epidemiczną w kraju rząd zdecydował o zawieszeniu nauki stacjonarnej w szkołach i przywróceniu dodatkowego zasiłku opiekuńczego dla rodziców. Miał on przysługiwać przez 21 dni – od 9 do 29 listopada. Rząd ogłosił jednak, że stacjonarne funkcjonowanie szkół, poza pewnymi wyjątkami, zostaje ograniczone do 3 stycznia 2021 r.

W Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wydłużenia dodatkowego zasiłku opiekuńczego do 24 grudnia.

Zasiłek przysługuje w razie zamknięcia z powodu COVID-19 żłobka, klubu dziecięcego, przedszkola, szkoły lub innej placówki, do której uczęszcza dziecko. Można się o niego ubiegać również wtedy, gdy te placówki nie mogą zapewnić opieki z powodu ich ograniczonego funkcjonowania w czasie trwania COVID-19. Chodzi np. o sytuację, gdy część dzieci uczy się stacjonarnie, a część zdalnie.

Dodatkowy zasiłek opiekuńczy przeznaczony jest zarówno na opiekę nad dziećmi do lat 8, jak i starszymi dziećmi z odpowiednim orzeczeniem o niepełnosprawności. Przysługuje ubezpieczonym rodzicom dzieci do 16 lat, które mają orzeczenie o niepełnosprawności; do 18 lat, które mają orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności; i do 24 lat, które mają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego.

Dodatkowy zasiłek przysługuje także w razie braku możliwości sprawowania opieki przez nianię, z którą rodzic ma zawartą umowę uaktywniającą lub w przypadku braku możliwości sprawowania opieki przez opiekuna dziennego z powodu COVID-19.

Do zasiłku uprawnieni są również rodzice lub opiekunowie pełnoletnich osób niepełnosprawnych zwolnionych od wykonywania pracy z powodu konieczności zapewnienia opieki nad taką osobą w przypadku zamknięcia z powodu COVID-19 placówki, do której uczęszcza dorosła osoba niepełnosprawna. Chodzi o szkoły, ośrodki rewalidacyjno-wychowawcze, ośrodki wsparcia, warsztaty terapii zajęciowej lub inne placówki pobytu dziennego o podobnym charakterze.

Dodatkowy zasiłek opiekuńczy przysługuje również wtedy, gdy placówka jest otwarta, ale nie może zapewnić opieki dorosłej osobie niepełnosprawnej, np. ze względu na ograniczenie liczby podopiecznych.

Rodzic nabywa prawo do zasiłku opiekuńczego bez okresu wyczekiwania, jeśli jest objęty ubezpieczeniem chorobowym (np. z umowy o pracę, umowy-zlecenia czy działalności gospodarczej).

Oświadczenie o sprawowaniu opieki należy złożyć u swojego płatnika składek, na przykład u pracodawcy czy zleceniodawcy. Oświadczenie to jest jednocześnie wnioskiem o dodatkowy zasiłek opiekuńczy. Osoby prowadzące działalność pozarolniczą składają oświadczenie w ZUS, można to zrobić drogą elektroniczną przez Platformę Usług Elektronicznych.

Dodatkowego zasiłku opiekuńczego nie wlicza się do limitu 60 dni zasiłku opiekuńczego w roku kalendarzowym, przyznawanego na tzw. ogólnych zasadach.

]]

Sejm uchwalił nowelizację wprowadzającą pakiet Slim VAT

Sejm uchwalił w piątek z poprawkami nowelizację ustawy o VAT wprowadzającą m.in. pakiet uproszczeń, tzw. Slim VAT. Posłowie uzupełnili nowelizacje m.in. o przepisy wydłużające preferencje podatkowe dla aut hybrydowych z wtyczką.

<![CDATA[

Za uchwaleniem nowelizacji z poprawkami opowiedziało się w piątek 450 posłów, nikt nie był przeciw, a dwóch posłów wstrzymało się od głosu.

Sejm wprowadził do nowelizacji poprawki zgłoszone w drugim czytaniu. Poparcie zyskał m.in. wniosek PiS, który - jak tłumaczył Wiesław Janczyk - daje dłuższe preferencje dla osób nabywających pojazdy hybrydowe, tzw. z wtyczką. Preferencja ta polega na wydłużeniu okresu zwolnienia z konieczności zapłaty podatku akcyzowego od takich samochodów do 31 grudnia 2022 r.

Sejmowi legislatorzy zwracali uwagę, że treść tej poprawki wykraczała poza zakres przedmiotowy projektu i materia ta nie zostałaby objęta procedurą trzech czytań. Propozycje posłów PiS zdecydowanie poparło Ministerstwo Finansów, argumentując, że bez wprowadzenia takiej zmiany od 1 stycznia akcyza na takie samochody powróciłaby do podstawowego poziomu. Podkreślono, że to zmiana pozytywna, na korzyść podatników.

Sejm przegłosował też poprawkę PiS przedłużającą termin na wprowadzenie do rejestru należności publicznoprawnych informacji o należnościach pieniężnych, które stały się wymagalne przed dniem 1 stycznia 2018 r. Do zapisu tego zastrzeżenia, podobne jak wcześniej, mieli sejmowi legislatorzy.

Poprawki te wymogły zmianę w tytule ustawy.

Co to jest slim VAT?===>

Jak tłumaczył podczas pierwszego czytania projektu w Sejmie wiceminister finansów Jan Sarnowski wprowadzane zmiany upraszczają i doprecyzowują przepisy o VAT.

"Pierwszym, kluczowym elementem tego pakietu jest projekt nazwany Slim VAT (...). Czyli jest to podatek prosty w obsłudze, dostosowany do lokalnej specyfiki państwa, w którym funkcjonuje. Jest to też podatek nowoczesny, w przypadku którego wdrażanie kolejnych rozwiązań technologicznych łączy się ze zmniejszaniem obowiązków ciążących na podatnikach" - tłumaczył.

Sarnowski wskazał na uproszczenia w fakturowaniu, przy eksporcie, czy w zakresie obliczania kursów walut.

"Po pierwsze, ułatwimy i przyspieszymy rozliczenia między firmami. Podatnik dający rabat nie będzie już musiał pilnować tego, czy dostał potwierdzenie otrzymania faktury przez swojego kontrahenta, czy nie. Skorzystają też eksporterzy. Czas na wysłanie towaru do kontrahenta spoza Unii Europejskiej bez negatywnych konsekwencji w zakresie VAT-u zwiększy się aż trzykrotnie, konkretnie – z 2 do 6 miesięcy od momentu otrzymania zaliczki" - tłumaczył wiceminister.

Poza tym, jeżeli przedsiębiorca umówił się na zapłatę w walucie obcej, to nie będzie musiał obliczać jej kursu na różnych zasadach dla podatków dochodowych i VAT-u. Będzie mógł to zrobić raz dla obu podatków. O miesiąc przedłużony zastał termin przeznaczony na VAT-owskie rozliczenie faktur – z 3 do 4 miesięcy - informował przedstawiciel MF.

Pozostałe zmiany, jak mówił Sarnowski, mają charakter doprecyzowujący oraz uszczelniający - dotyczą głównie Tax Free oraz wiążących informacji stawkowych.

"Zmiany w zakresie Tax Free to wprowadzenie elektronicznego systemu rejestracji i obiegu dokumentów w procedurze zwrotu VAT-u dla podróżnych. Dla przedsiębiorcy oznacza to zmniejszenie liczby papierowych dokumentów, automatyzację procesów przez wprowadzenie kas on-line, przyspieszenie i uproszczenie zwrotu podatku podróżnym. Dla budżetu państwa oznacza to uszczelnienie poboru podatku" - mówił wiceminister.

Według MF rozwiązania te wpłyną na ograniczenie procederu wywozu towarów z zastosowaniem dokumentów Tax Free oraz ułatwią też kontrole podatkowe sprzedawców.

Zmiany w zakresie wiążących informacji stawkowych to m.in. poszerzenie ochrony związanej z wiążącą informacją stawkową dla towarów identyfikowanych w VAT według PKWiU.

"Wprowadzamy też ograniczenie ochrony wiążących informacji stawkowych, przede wszystkim ograniczenie czasowe. Będą one mogły być stosowane tylko przez 5 lat" - tłumaczył Sarnowski.

Zgodnie z przedstawionym przez niego wyliczeniem zaproponowane w projekcie ustawy rozwiązania w ciągu kilku pierwszych lat wpłyną na zmniejszenie dochodów sektora finansów publicznych o ok. 160–165 mln zł rocznie. (PAP)

Autor: Marcin Musiał

]]

Połączenie dwóch pracodawców z wdrożonym PPK

Spółka, w której od ubiegłego roku funkcjonują
pracownicze plany kapitałowe (PPK), w grudniu połączy się (przez
przejęcie) z mniejszą spółką, która właśnie uruchomiła PPK (27
października zawarła umowę o zarządzanie PPK, a 10 listopada – umowy o
prowadzenie PPK). W jakich terminach trzeba będzie zawrzeć umowy o
prowadzenie PPK dla pracowników przejętej spółki? Czy przejęci
pracownicy będą musieli złożyć oświadczenia o zawartych w ich imieniu
umowach o prowadzenie PPK?

<![CDATA[

W tej sytuacji znajdzie zastosowanie art. 9 ust. 2 pkt 2 ustawy z 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1342, dalej: ustawa o PPK). Zgodnie z nim w przypadku połączenia podmiotów zatrudniających prowadzących PPK podmiot przejmujący zawiera (w terminie siedmiu dni od dnia połączenia) umowy o prowadzenie PPK w imieniu i na rzecz osób zatrudnionych z tą samą instytucją finansową, z którą zawarta została przez niego umowa o zarządzanie PPK.

Oznacza to, że dla wszystkich przejętych pracowników będących uczestnikami programu należy zawrzeć umowę o prowadzenie PPK w terminie siedmiu dni od przejęcia. Nie będzie mieć tu znaczenia wiek tych osób – wszystkie, które w przejmowanym podmiocie oszczędzały w programie, powinny mieć możliwość kontynuowania oszczędzania. W konsekwencji umowy o prowadzenie PPK powinny zostać zawarte również dla uczestników planu ze spółki przejmowanej, którzy ukończyli 70. rok życia, oraz tych, którzy ukończyli 55 lat (bez konieczności złożenia w spółce przejmującej wniosku o zawarcie dla nich umowy o prowadzenie PPK).

W siedmiodniowym terminie do PPK powinny również zostać zapisane osoby zatrudnione niebędące uczestnikami programu w przejmowanej spółce, które legitymują się trzymiesięcznym okresem zatrudnienia i nie ukończyły 55. roku życia – nawet jeśli w przejmowanym podmiocie zatrudniającym złożyły deklarację o rezygnacji z dokonywania wpłat do PPK (oczywiście jeśli przed upływem tego terminu nie złożą kolejnej rezygnacji).

Osoby zatrudnione niebędące uczestnikami PPK z przejmowanego podmiotu zatrudniającego, które mają trzymiesięczny okres zatrudnienia i ukończyły 55. rok życia, ale nie ukończyły 70 lat, powinny zostać zapisane do PPK w spółce przejmującej wyłącznie na swój wniosek. Do okresu zatrudnienia przejmowanych pracowników wliczać się będzie okres zatrudnienia z poprzednich 12 miesięcy, które miały miejsce w przejmowanej spółce – zgodnie z art. 16 ust. 2 ustawy o PPK.

W sytuacji opisywanej w pytaniu nie znajdzie natomiast zastosowania art. 19 ustawy o PPK. Przejęci pracownicy nie będą zatem składać oświadczeń o zawartych w ich imieniu umowach o prowadzenie PPK, a co za tym idzie, po stronie przejmującego podmiotu zatrudniającego nie będzie obowiązku złożenia w ich imieniu wniosku o wypłatę transferową środków zgromadzonych na rachunkach PPK.

Więcej na temat PPK na mojeppk.pl i pod nr tel. 800 775 775

PFR Portal PPK sp. z o.o. organizuje szkolenia w zakresie wdrażania i funkcjonowania pracowniczych planów kapitałowych. Udział w nich może wziąć każdy zainteresowany, a szkolenia są nieodpłatne.

]]

Lustracja w RDS ma zakończyć kryzys dialogu społecznego

Przedstawiciele rządu, związków zawodowych i pracodawców w Radzie Dialogu Społecznego będą musieli składać oświadczenia lustracyjne. Premier nie będzie mógł dowolnie odwoływać jej członków

<![CDATA[

Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o RDS, do którego dotarł Dziennik Gazeta Prawna. Dokument jest z 20 listopada 2020 r. i już został przekazany do konsultacji partnerom społecznym. Ma być to jeden z tematów poruszanych na dzisiejszym posiedzeniu rady.

Proponowane przepisy przewidują, że Prezydent RP odwoła członka rady, który złoży nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne (co musi potwierdzić sąd prawomocnym orzeczeniem). Bardziej restrykcyjne przepisy mają dotyczyć przewodniczącego RDS. Funkcji tej nie będzie mogła pełnić osoba, która pracowała w organach bezpieczeństwa PRL, współpracowała z nimi lub pełniła w nich służbę (czyli zostanie z niej odwołana, nawet jeśli przyzna się w oświadczeniu do współpracy ze służbami PRL). Możliwe, że takie ostrzejsze rozwiązanie ostatecznie będzie dotyczyć wszystkich członków rady, bo – jak nieoficjalnie ustaliliśmy – opowiada się za tym część partnerów społecznych.

Nowe przepisy mają zakończyć personalno-legislacyjny kryzys w RDS. Rozpoczął się on jesienią zeszłego roku, gdy rotacyjne przewodnictwo w radzie objął prezydent Pracodawców RP, który – według IPN – współpracował ze służbami PRL (on sam zaprzecza; jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań, prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie).

Nowelizacja ma też rozwiązać spór na linii rząd – NSZZ „Solidarność”. W ubiegłym miesiącu przedstawiciele największego związku zawodowego zrzekli się członkostwa w RDS. Była to forma protestu, bo – ich zdaniem – rząd złamał zasady powoływania i odwoływania członków rady. Nowe przepisy przewidują uchylenie regulacji krytykowanych przez partnerów społecznych (i skierowanych już przez Prezydenta RP do Trybunału Konstytucyjnego). Premier nawet w okresie stanu epidemii nie będzie mógł więc już dowolnie odwoływać członków RDS. Umożliwi to powrót związkowców do prac rady w pełnym zakresie.

Rząd przekazał już partnerom społecznym projekt nowelizacji ustawy o Radzie Dialogu Społecznego. Zakłada on obowiązek składania oświadczeń lustracyjnych przez członków tego gremium. Nowe przepisy mają zakończyć spory personalno-legislacyjne, które trwają w ramach RDS od ponad roku.

Zgodnie z projektem wspomniane oświadczenia trzeba będzie składać w ciągu 30 dni od wejścia w życie nowelizacji (lub przedstawiać informację o złożonym już wcześniej oświadczeniu lustracyjnym). Zobowiązani do tego będą wszyscy członkowie rady urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r. Jeśli nie dopełnią tego obowiązku, ich członkostwo w RDS wygaśnie z mocy prawa, co oficjalnie potwierdzi prezydent. W razie złożenia nieprawdziwego oświadczenia (stwierdzonego prawomocnym orzeczeniem sądu) prezydent odwoła członka rady.

Bardziej restrykcyjne przepisy mają dotyczyć przewodniczącego RDS. Funkcji tej nie będzie mogła pełnić osoba, która pracowała w organach bezpieczeństwa PRL, współpracowała z nimi lub pełniła w nich służbę. Z dniem ujawnienia takich okoliczności prezydent odwoła ją z pełnionej funkcji.

– Złożenie zgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego, z którego będzie wynikać fakt pracy, współpracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa z lat 1944–1990, nie będzie przeszkodą do objęcia funkcji członka Rady Dialogu Społecznego, ale uniemożliwi sprawowanie funkcji przewodniczącego rady – wynika z uzasadnienia projektu.

Jak ustaliła nieoficjalnie DGP, takie rozróżnienie nie jest akceptowane przez wszystkich partnerów społecznych reprezentowanych w RDS. Część organizacji postuluje, aby rozwiązanie dotyczące – według projektu – jedynie przewodniczącego RDS obejmowało wszystkich członków (czyli w praktyce, aby ci ostatni nie mogli zasiadać w RDS także wtedy, gdy złożone przez nich oświadczenie lustracyjne potwierdzi fakt współpracy ze służbami PRL). To gwarantowałoby spełnianie najwyższych standardów przez osoby realizujące zadania publiczne (a praca w radzie wiąże się przecież m.in. z konsultowaniem i wpływaniem na ostateczny kształt legislacji gospodarczej oraz dotyczącej sfery zatrudnienia i polityki społecznej).

Wiele wskazuje więc, że ostateczny kształt omawianego projektu może się jeszcze zmienić. Cel nowych przepisów pozostaje jednak stały – chodzi o zakończenie sporów personalno-legislacyjnych oraz kryzysu, w jakim znalazła się RDS w ostatnim roku.

Przypomnijmy, że w okresie październik 2019 r. – październik 2020 r. funkcję przewodniczącego RDS pełnił Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Informacje o jego współpracy ze służbami PRL (według IPN; sam zainteresowany zaprzecza) były powodem zawieszenia udziału w prezydium rady dwóch innych organizacji – NSZZ „Solidarność” oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (prezydent Pracodawców RP jest też podejrzany o składanie fałszywych zeznań, prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie).

Inny spór dotyczył art. 85 nowelizacji tarczy antykryzysowej (Dz.U. z 2020 r. poz. 568 ze zm.). Zgodnie z nim w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo epidemii to premier jest uprawniony do odwoływania członków RDS. Ta regulacja nie tylko została ostro skrytykowana przez partnerów społecznych (jako zamach na ich niezależność), ale też wywołała wątpliwości, czy w okresie pandemii można w ogóle powoływać nowych członków rady. Z tego powodu przedstawiciele NSZZ „Solidarność” zrezygnowali z członkostwa w niej.

Projekt nowelizacji przewiduje uchylenie wspomnianego art. 85 oraz art. 27 ust. 2a i 2b ustawy o RDS (przewidują możliwość odwołania członka rady przez premiera m.in. w przypadku utraty zaufania ze względu na współpracę ze służbami PRL oraz sprzeniewierzenia się działaniom rady; rząd początkowo w ten sposób chciał uregulować kwestię lustracji RDS). Takie samo rozwiązanie (uchylenie omawianych przepisów) jest też zawarte w kolejnym rządowym projekcie nowelizacji specustawy covidowej. 

Etap legislacyjny

Projekt w konsultacjach

]]

Dobra wiadomość dla pracodawców i pracowników. MF: Podwyższone koszty w PIT przysługują niezależnie od faktycznego miejsca wykonywania pracy

Praca z domu w czasie pandemii nie pozbawia osobę mieszkającą z dala od firmy prawa do podwyższonych kosztów uzyskania przychodów – zapewniło Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytanie DGP.

<![CDATA[

To dobra wiadomość dla pracodawców, którzy jako płatnicy odpowiadają za prawidłowe naliczenie i pobór zaliczek na PIT. Z odpowiedzi resortu finansów wynika, że nie muszą oni zmieniać swojej dotychczasowej praktyki i unikną dodatkowej, żmudnej pracy.

Co ważne, resort wyjaśnia, że podwyższone koszty przysługują „niezależnie od faktycznego miejsca wykonywania pracy na polecenie pracodawcy”. To dobra informacja również dla samych pracowników.

Zdalna praca

Co do zasady wysokość zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu, branych pod uwagę przy obliczaniu zaliczki na PIT, zależy m.in. od tego, jaką odległość musi pokonać zatrudniony z miejsca zamieszkania do pracy. Jeżeli ma blisko, to miesięcznie można odliczyć 250 zł, jeżeli mieszka w innej miejscowości, to odliczenie wynosi 300 zł (art. 22 ust. 2 ustawy o PIT). W ten sposób ustawodawca rekompensuje zatrudnionym podwyższone koszty dojazdu do pracy.

Wątpliwości w tym zakresie pojawiły się wskutek pandemii. Chcąc zastopować rozprzestrzenianie się COVID-19 , rząd zachęca firmy, by pozwalały pracownikom wykonywać swoje obowiązki z domów.

Zryczałtowane koszty pracownika

Pracodawcy tak robią, ale nie wiedzą, jak w takiej sytuacji potrącać zaliczkę na PIT od dochodów pracowników, którzy do tej pory dojeżdżali do pracy z innego miasta, a teraz cały miesiąc pracują zdalnie bądź pojawiają się w firmie tylko sporadycznie.

– Błąd może spowodować, że firma jako płatnik będzie musiała skorygować rozliczenia, a także dopłacić zaległy PIT od wynagrodzenia pracownika wraz z odsetkami za zwłokę – podkreśla Michał Rodak, doradca podatkowy z Grant Thornton.

Fiskus na korzyść

Ministerstwo Finansów poinformowało – w odpowiedzi na pytanie naszej redakcji – że w czasie pandemii podwyższone koszty uzyskania przychodu nadal się należą, mimo wykonywania pracy z domu (patrz ramka). Warunkiem – przypomina resort – jest złożenie przez pracownika oświadczenia o spełnieniu warunków do stosowania kosztów w tej wysokości. Złożone przez pracownika oświadczenie stosuje się – jak dodaje MF – do momentu, w którym pracownik powiadomi o zmianie stanu faktycznego.

Istotne jest również to, że według resortu podwyższone koszty przysługują „niezależnie od faktycznego miejsca wykonywania pracy na polecenie pracodawcy”.

– To korzystne stanowisko jest zgodne z literalnym brzmieniem przepisów. Ustawa nie mówi bowiem, że warunkiem zastosowania podwyższonych koszów jest wykonywanie obowiązków w „zakładzie pracy”– komentuje Ewa Czop, associate partner w JP Weber.

Nie temu miało to służyć

Ekspertka zwraca jednak uwagę, że celem podwyższonych kosztów jest zrekompensowanie dodatkowych wydatków na dojazd. Z taką sytuacją nie mamy natomiast do czynienia, gdy w grę wchodzi home office.

– Dobrze byłoby więc, żeby minister wydał w tym zakresie objaśnienia podatkowe, które będą chroniły podatników – uważa ekspertka.

Zdaniem Michała Rodaka przepisy należałoby po prostu zmienić i wprowadzić nową kategorię – zryczałtowanych podwyższonych kosztów dla przychodów uzyskiwanych z pracy zdalnej.

– Obecne podwyższone koszty zostały ustalone przez ustawodawcę w czasach, gdy większość pracowników wykonywała pracę z siedziby pracodawcy, natomiast praca zdalna była czymś sporadycznym – przypomina ekspert. Teraz – podkreśla – to się zmieniło, a home office stał się czymś normalnym.

– Pracownicy wykonujący swoje zdania w domu ponoszą dodatkowe koszty, tak jak dojeżdżający do pracy z innego miasta – zwraca uwagę Michał Rodak.

Lepiej odwiedzić firmę

Wątpliwości nie ma, według ekspertów, jeżeli pracownik pojawi się w firmie chociaż raz.

– Dotychczas organy podatkowe uznawały, że prawo do uwzględnienia kosztów uzyskania przychodów przysługuje, jeżeli pracownik w danym miesiącu przepracował chociaż jeden dzień – wskazuje Michał Rodak. W związku z tym, jego zdaniem, analogicznie należy podejść do pracy zdalnej.

– Jeżeli pracownik mieszkający poza miejscowością pracodawcy odwiedzi siedzibę pracodawcy chociaż jeden dzień w miesiącu, to powinny zostać mu naliczone podwyższone koszty uzyskania przychodów – mówi ekspert.

Inaczej – zdaniem ekspertów – jest w sytuacji, gdy pracownik cały miesiąc przepracuje w domu. Ewa Czop podkreśla, że dotychczas sądy administracyjne wyraźnie łączyły prawo do podwyższonych kosztów uzyskania przychodu ze świadczeniem pracy w miejscowości innej niż położenie firmy pracodawcy. Przykładem wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 3 marca 2016 r. (sygn. akt II FSK 30/14).

Zapadł on jednak w czasie, gdy o epidemii i przymusie pracy zdalnej nikt nawet nie myślał. 

Odpowiedź MF na pytanie DGP

„Tzw. podwyższone koszty uzyskania przychodów z tytułu stosunku służbowego, stosunku pracy, spółdzielczego stosunku pracy oraz pracy nakładczej (…) przysługują w przypadku gdy miejsce stałego lub czasowego zamieszkania pracownika jest położone poza miejscowością, w której znajduje się zakład pracy, oraz pracownik nie uzyskuje dodatku za rozłąkę lub zwrotu kosztów dojazdu do zakładu pracy (chyba że zwrócone koszty zostały zaliczone do przychodów podlegających opodatkowaniu).W sytuacji zatem, gdy w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ogłoszonego z powodu COVID-19, miejsce stałego lub czasowego zamieszkania pracownika jest położone poza miejscowością, w której znajduje się zakład pracy, to niezależnie od faktycznego miejsca wykonywania pracy na polecenie pracodawcy, pracownikowi – tak jak dotychczas – przysługują podwyższone koszty uzyskania przychodów. Wyjątek stanowią sytuacje, gdy pracownik otrzymuje dodatek za rozłąkę lub zwrot kosztów dojazdu niezaliczony do przychodów podlegających opodatkowaniu.Warunkiem zastosowania podwyższonych kosztów uzyskania przychodów przy poborze zaliczek przez płatnika (zakład pracy) jest złożenie przez pracownika oświadczenia o spełnieniu warunków do stosowania kosztów w tej wysokości. Otrzymane od pracownika oświadczenie zakład pracy stosuje do momentu, w którym pracownik powiadomi go o zmianie stanu faktycznego. Oznacza to, że oświadczenie złożone w danym miesiącu (roku podatkowym) ma zastosowanie również do poboru zaliczek w kolejnych miesiącach (latach), jeżeli stan faktyczny wynikający z oświadczenia złożonego w miesiącach (latach) poprzednich nie uległ zmianie (art. 32 ust. 5 ustawy PIT)”.

]]

MF pracuje nad utworzeniem Systemu Informacji Finansowej

Resort finansów pracuje nad projektem ustawy o Systemie Informacji Finansowej m.in. do gromadzenia i przetwarzania informacji o otwartych i zamkniętych rachunkach – informuje Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Przepisy mają być przyjęte przez rząd w I kwartale 2021 r.

<![CDATA[

Jak podaje KPRM w wykazie prac legislacyjnych i programowych rządu, celem projektowanego aktu prawnego jest utworzenie Systemu Informacji Finansowej (SInF). Ma on służyć gromadzeniu, przetwarzaniu i udostępnianiu informacji o otwartych i zamkniętych rachunkach oraz o umowach o udostępnieniu skrytek sejfowych. Wskazane rachunki obejmują rachunki bankowe, rachunki w SKOK, rachunki płatnicze w innych podmiotach, rachunki papierów wartościowych, rachunki zbiorcze wraz z rachunkami pieniężnymi służącymi do ich obsługi.

"Informacje z SInF będą wykorzystywane na potrzeby realizacji zadań ustawowych sądów, prokuratury, właściwych służb – Policji, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Agencji Wywiadu, Służby Wywiadu Wojskowego, Żandarmerii Wojskowej, Straży Granicznej, Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz Krajowej Administracji Skarbowej" - wyjaśniono.

Zgodnie z uzasadnieniem do propozycji, projektowane rozwiązania zmniejszą koszty funkcjonowania oraz obciążenia biurokratyczne organów administracji publicznej oraz instytucji finansowych i innych podmiotów gospodarczych.

"Usprawnią działanie Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i innych organów administracji publicznej uprawnionych do uzyskiwania informacji z SInF; zwiększą kontrolę nad realizowanymi działaniami służb w zakresie pozyskiwania informacji o rachunkach" - czytamy.

Zdaniem autorów projektu, zmiany ułatwią też lokalizowanie składników majątku w związku z postępowaniami prowadzonymi przez określone podmioty (służby, sądy i innego rodzaju organy publiczne) przy zachowaniu aktualnie obowiązujących przepisów określających procedurę takiego dostępu.

Ponadto - jak wskazano - zmiany umożliwią prowadzenie "analizy proaktywnej", polegającej na analizie danych hurtowych gromadzonych w rejestrze w celu typowania tych rachunków, które mogą być wykorzystywane do działalności przestępczej.

Zwrócono także uwagę, że głównym celem regulacji jest implementacja do polskiego prawa unijnych regulacji dotyczących zapobieganiu wykorzystywania systemu finansowego do prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu oraz przepisów ustanawiających zasady ułatwiające korzystanie z informacji finansowych i innych informacji w celu zapobiegania niektórym przestępstwom.

Wyjaśniono, że państwa członkowskie mają czas na ustanowienie "scentralizowanych automatycznych mechanizmów" do 10 września 2020 r., natomiast implementacja wskazanej dyrektywy dot. zasad korzystania z informacji finansowych powinna nastąpić do 1 sierpnia 2021 r.

"W obecnym stanie prawnym brak jest jednolitego rozwiązania, umożliwiającego szybki i łatwy dostęp do pełnych i wiarygodnych informacji o miejscu przechowywania środków pieniężnych i innych, płynnych aktywów, zwłaszcza takich, które mogą mieć związek z przestępstwem" - napisano.

]]

Kleina: skłaniamy się, by poprawić zapisy dot. CIT od spółek komandytowych

Skłaniamy się, by poprawić zapisy dotyczące opodatkowania CIT-em spółek komandytowych, ale ich nie odrzucać – powiedział podczas poniedziałkowej konferencji przewodniczący senackiej komisji budżetu i finansów publicznych Kazimierz Kleina (KO).

<![CDATA[

W poniedziałek w Senacie odbyła się konferencja online „O sprawiedliwy system podatkowy – rozwiązania dla spółek komandytowych”, poświęcona zaproponowanemu przez rząd opodatkowaniu CIT-em spółek komandytowych.

Jak Kleina mówił, początkowo w komisji zastanawiano się nad wykreśleniem przepisów o spółkach komandytowych z ustawy i poprawieniem innych przepisów, by były korzystne dla podatników. Pojawiły się jednak wątpliwości.

"Myślimy, czy może warto byłoby jednak wprowadzić zapis inaczej traktujący firmy mikro, małe i średnie, żeby pozostawić ten system podatkowy dla tych spółek na dotychczasowych zasadach" - poinformował senator.

Dodał, że we wtorek o godzinie 18. odbędzie się posiedzenie komisji, wcześniej pewne propozycje będą konsultowane w gronie senatorów, członków komisji. "Wydaje się, że skłaniamy się w tym kierunku (...), ale to będzie decyzja dnia jutrzejszego, żeby przyjąć tę ustawę z poprawkami, żeby nie odrzucać tego opodatkowania spółek komandytowych" - powiedział.

Jak wskazał senator Krzysztof Kwiatkowski (niezależny) otwierając konferencję, przed Senatem jest jedna z najważniejszych decyzji dotyczących sfery gospodarczej, zasad prowadzenia biznesu przez polskich przedsiębiorców. "Podkreślam - polskich, bo (...) te zmiany, wbrew deklaracjom tych, którzy je przygotowywali, w żaden sposób nie dotykają kapitału zagranicznego, a w sposób szczególny dotykają prowadzenia biznesu przez polskich przedsiębiorców korzystających z formuły prawnej spółki komandytowej" - przyznał.

Według niego rozwiązania zaproponowane w projekcie dyskryminują wspólników spółek komandytowych w stosunku do innych spółek osobowych, np. spółek partnerskich. To, jak mówił, pogwałcenie jednej z najistotniejszych zasad - równości prowadzenia biznesu niezależnie od wybranej formy gospodarczej.

Krytyczne zdanie o propozycji opodatkowania CIT-em spółek komandytowych wyrazili zgodnie wszyscy uczestnicy konferencji reprezentujący organizacje pracodawców oraz doradcy podatkowi.

Prof. Adam Mariański, przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych mówił, że większe obciążenia podatkowe wprowadzane nowelizacją dotkną tylko polskich przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą w formie spółki komandytowej.

Według niego uzasadnienie zmian - uszczelnienie systemu podatkowego i zapobieganie unikaniu opodatkowania - nie ma związku z rzeczywistością, bowiem tego typu spółki nie są do tego wykorzystywane. Mariański powiedział, że służą one natomiast procesom sukcesyjnym w polskich przedsiębiorstwach.

"Ta zmiana przede wszystkim oznacza, że polscy wspólnicy - osoby fizyczne, zamiast 19 proc. podatku dochodowego będą podwójnie opodatkowani. Ekonomicznie ciężar opodatkowania wyniesie ok. 34,4 proc., a w przypadku małego biznesu ok. 25 proc." - obliczył. Większego ciężaru nie odczują natomiast zagraniczni wspólnicy spółek komandytowych.

Doradca podatkowy kwestionował też opinię o spodziewanych wyższych wpływach podatkowych, bowiem przepisy przejściowe pozwolą spółkom komandytowym na wypłatę zysków z lat poprzednich bez podwójnego opodatkowania.

"To oznacza, że przez wiele lat polskie spółki komandytowe będą wypłacały zyski, których nie wypłacały przez ostanie nawet 20-30 lat, kumulując je na potrzeby prowadzenia działalności gospodarczej" - wskazał.

Mariański mówił też o dyskryminacyjnym charakterze zmiany. Pytał, dlaczego np., prawnicy czy księgowi prowadzący działalność w formie spółki partnerskiej będą nadal płacić 19-proc. podatek liniowy, a wykorzystując spółkę komandytową, ich podatek wzrośnie podwójnie. To, zdaniem profesora, ewidentnie narusza zasady konstytucyjne.

Szef KRDP zaproponował przyjęcie poprawek, które z jednej strony przedłużą vacatio legis zmian do 2022 r., a z drugiej spowodują, że opodatkowaniu CIT-em będą podlegać tylko spółki ze wspólnikami zagranicznymi.

"Te dwie zmiany są konieczne, aby zapewnić zgodność ustawy z konstytucją i chronić polskich przedsiębiorców przed tym tornadem podatkowym" - ocenił.

Natomiast Fundacja Firmy Rodzinne zaproponowała, by ze zmiany wyłączyć spółki z sektora MŚP.

Prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski przedstawił stanowisko Rady Przedsiębiorczości, która zrzesza dziewięć największych organizacji biznesowych w Polsce. "Rada Przedsiębiorczości wnioskuje o rezygnację z proponowanej zmiany legislacyjnej. Nie chodzi o poprawę, ale po prostu o wyrzucenie tej ustawy do przysłowiowego kosza" - powiedział.

Jego zdaniem ustawa jest modelowym przykładem tego, jak nie tworzyć prawa, a uzasadnienie, że jej celem jest uszczelnienie systemu podatkowego, Malinowski uznał za żenujące.

Uchwalona pod koniec października przez Sejm nowela ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne wprowadza m.in. opodatkowanie spółek komandytowych CIT. Jak tłumaczyło Ministerstwo Finansów, głównym celem zmian jest uszczelnienie systemu podatkowego i obrona przed wyprowadzaniem pieniędzy do rajów podatkowych.

Zmiany, obok nadania spółce komandytowej statusu podatnika podatku dochodowego i rozszerzenia zakresu szacowania wartości transakcji, przewidują też m.in., że limit przychodów z bieżącego roku podatkowego uprawniających do korzystania z obniżonej 9 proc. stawki podatku CIT zostanie podniesiony z 1,2 do 2 mln euro.

Wprowadzono też limit odliczenia tzw. ulgi abolicyjnej do wysokości 1360 zł. Zdaniem MF, obecne stosowanie tzw. ulgi abolicyjnej nie realizuje polityki podatkowej, jeśli chodzi o eliminowanie podwójnego opodatkowania dochodów, a także nie zachęca do osiągania dochodów w Polsce. Ograniczenie ulgi abolicyjnej nie dotyczy dochodów osiąganych z tytułu pracy lub usług wykonywanych poza terytorium lądowym państw.

]]

Arytmetyka minimalnego wynagrodzenia: Podnoszenie zarobków nie zawsze się opłaca

Polska podnosi
minimalne wynagrodzenie – i zamierza to robić dalej. Części z nas ta
perspektywa może kojarzyć się z utratą pracy oraz znacznym wzrostem cen.
Dla innych to następstwo rozwoju gospodarczego. Jakie są konsekwencje
podwyższania minimalnego wynagrodzenia? I czy dla wszystkich podstawowa
pensja powinna być taka sama?

<![CDATA[

Doskonałych danych do obserwacji dostarczają Węgry, bo tamtejszy rząd podniósł płacę minimalną z 35 proc. do 55 proc. mediany zarobków. Efekty tej polityki przeanalizowali Péter Harasztosi (Europejski Bank Inwestycyjny) i Attila Lindner (Univesity College London). Ekonomiści wzięli pod lupę reakcje firm, jakie wywołała zmiana płacy minimalnej w zależności od ułamka zatrudnionych pracowników objętych podwyżką, oceniali też zmiany trendów w zatrudnieniu, produkcji, wzroście płac, kosztach pracy, wzroście cen oraz rentowności przedsiębiorstw.

Wzrost płacy minimalnej odbił się na kosztach pracy. Dla firm zatrudniających tylko pracowników, których dotyczyła podwyżka, średni koszt pracy wzrósł o 49 proc. w porównaniu z przedsiębiorstwami bez takich pracowników. Całkowite koszty pracy wzrosły o 32,5 proc. po dwóch latach od zmiany. W konsekwencji zatrudnienie w ciągu czterech lat od reformy zmalało o 10 proc. Ale pomimo spadku zatrudnienia pracownicy średnio zyskali na zmianach. Wzrost średniej płacy był silniejszy niż spadek zatrudnienia i wzrost kosztów – wynosił 58 proc. Zatem pracownicy odczuli podwyżkę. Ale kto za nią zapłacił? Z szacunków przedstawionych w artykule wynika, że około 75 proc. kosztów zostało przeniesionych przez firmy na konsumentów, resztę kosztów ponieśli przedsiębiorcy. Firmy podniosły ceny nawet o 13,5 proc., zaś ich średnioroczna rentowność zmalała o ok. 20 proc.

Czy wszystkie firmy zareagowały tak samo na poniesienie płacy minimalnej? Autorzy pokazują, że nie. Czynią to na podstawie elastyczności, czyli miar, które pozwalają ocenić siłę reakcji na zmianę jakiegoś czynnika w gospodarce. Przedstawione wyniki wskazują, że spadek zatrudnienia powodowany podniesieniem minimalnej płacy jest silniejszy w przedsiębiorstwach nastawionych na eksport lub działających w sektorach silnie związanych z zagranicą niż w firmach usługowych i operujących w sektorach produkujących na rynek krajowy. Nisko opłacani pracownicy, zatrudnieni w zakładach nastawionych na eksport, byli narażeni na dużo większe ryzyko utraty pracy i nie zyskali na podniesieniu płacy minimalnej. Wynika to z faktu, iż firmy te traciły konkurencyjność i obniżały produkcję. Natomiast osoby pracujące np. w lokalnych punktach usługowych mogły odczuć wzrost wynagrodzenia. Harasztosi i Lindner sugerują, że asymetrii w odpowiedzi na podniesienie płacy minimalnej może być więcej, np. może ona występować pomiędzy miastami czy regionami.

Również w Polsce można obserwować konsekwencje podnoszenia minimalnego wynagrodzenia, gdyż w latach 2007–2017 zostało ono podniesione z poziomu 33 proc. średniej zarobków roku do poziomu 44 proc. Efekty podwyżki badali Maciej Albinowski oraz Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych. Szukali oni różnic w efektach wyższej płacy minimalnej pomiędzy regionami. Podzielili Polskę na 73 obszary różniące się wysokością zarobków. W regionach o najniższych zarobkach podwyższenie płacy minimalnej prowadziło do wzrostu wynagrodzeń – ale działo się to kosztem mniejszego wzrostu zatrudnienia, przy czym ten efekt był słabszy niż wzrost wynagrodzeń. Natomiast w regionach o średnich i wysokich zarobkach autorzy nie odnaleźli związku pomiędzy płacą minimalną a wzrostem wynagrodzeń czy tempem zatrudnienia. Oznacza to, że podnoszenie płacy minimalnej pomogło zredukować nierówności płacowe między regionami.

Wyniki przytoczonych badań wskazują, iż pozytywne efekty wyższej płacy minimalnej dominowały na negatywnymi. Czy jednak oznacza to, że z kolejnymi podwyżkami minimalnego wynagrodzenia negatywne konsekwencje nie zdominują tych pozytywnych? Albinowski i Lewandowski sugerują, że kiedy poziom płacy minimalnej stanie się zbyt wysoki, koszty jej podwyższania przerosną korzyści.

Co zrobić, aby minimalizować koszty podnoszenia minimalnego wynagrodzenia, tak by pracownicy i konsumenci stracili jak najmniej? Harasztosi i Lindner proponują płace minimalne dostosowane do sektorów, które pozwoliłyby firmom na mniejsze zwolnienia w obliczu wyższej płacy minimalnej. Takie rozwiązania istnieją np. we Włoszech i Austrii. Natomiast według Albinowskiego i Lewandowskiego ewentualne zmiany minimalnego wynagrodzenia należy szczególnie oceniać w kontekście regionów, gdzie wynagrodzenia są najniższe, ponieważ tam ich efekty są najsilniejsze. 

]]