Przedemerytalna ochrona pracownika. Kogo obejmuje i kiedy nie działa?

Ochrona przedemerytalna oznacza, że pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę, jeśli pracownikowi (w okresie trwania zatrudnienia) brakuje nie więcej niż 4 lata do osiągnięcia wieku emerytalnego. Ochrona tego typu nie działa jednak w każdych okolicznościach.

<![CDATA[

Ochrona przedemerytalna pracownika została zasadniczo uregulowana w art. 39 kodeksu pracy, który stanowi, że:

Pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę pracownikowi, któremu brakuje nie więcej niż 4 lata do osiągnięcia wieku emerytalnego, jeżeli okres zatrudnienia umożliwia mu uzyskanie prawa do emerytury z osiągnięciem tego wieku.

Ochrona tego typu dotyczy osób pracujących w ramach umowy o pracę na czas nieokreślony oraz na czas określony, jeśli okres zatrudnienia (zapisany w umowie) jest na tyle długi, że pracownik osiągnie w tym czasie wiek emerytalny.

Osiągnięcie wieku emerytalnego oznacza tu przede wszystkim osiągnięcie powszechnego wieku emerytalnego, który wynosi odpowiednio:

60 lat w przypadku kobiet65 lat w przypadku mężczyzn

Należy przy tym pamiętać, że dla niektórych zawodów wiek emerytalny jest obniżony. Dotyczy to pracowników kolejowych, osób ubezpieczonych z tytułu działalności twórczej lub artystycznej, osób wykazujących co najmniej 5 lat pracy górniczej oraz pracowników mających odpowiednie okresy zatrudnienia w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze (są to m.in. nauczyciele oraz pracownicy służb mundurowych).

Uwaga: Osiągnięcie wieku emerytalnego nie oznacza momentu, w którym pracownik może skorzystać z wcześniejszej emerytury. Chodzi o wiek emerytalny powszechny lub obniżony dla wybranych grup zawodowych (oraz ze względu na okresy pracy w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze).

W okresie trwania ochrony przedemerytalnej pracodawca nie może, z mocy prawa, rozwiązać stosunku pracy za wypowiedzeniem. Przy czym dozwolone jest wręczenie pracownikowi wypowiedzenia tuż przed rozpoczęciem okresu takiej ochrony. Liczy się bowiem moment wręczenia pracownikowi wypowiedzenia. Okres wypowiedzenia może już biegnąć w czasie rozpoczętego czasu ochrony przedemerytalnej.

Kiedy ochrona przedemerytalna jest wyłączona?

Ochrona przedemerytalna nie działa w każdych okolicznościach. Przede wszystkim ochrona tego rodzaju nie jest stosowana w razie uzyskania przez pracownika prawa do renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.

Dodatkowo - zgodnie z art. 43 kodeksu pracy - pracodawca może wypowiedzieć warunki pracy lub płacy pracownikowi w okresie ochrony przedemerytalnej, jeżeli wypowiedzenie stało się konieczne ze względu na:

wprowadzenie nowych zasad wynagradzania dotyczących ogółu pracowników zatrudnionych u danego pracodawcy lub tej ich grupy, do której pracownik należy;stwierdzoną orzeczeniem lekarskim utratę zdolności do wykonywania dotychczasowej pracy albo niezawinioną przez pracownika utratę uprawnień koniecznych do jej wykonywania.

Ochrona przedemerytalna nie ma także zastosowania w sytuacji rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia. Może to nastąpić z winy pracownika (w trybie art. 52 k.c.) albo wskutek długotrwałej nieobecności (art. 53 k.c.).

Wina pracownika (dyscyplinarka)

Zgodnie z art. 52 kodeksu pracy pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika (dyscyplinarnie) w razie:

ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych,popełnienia przez pracownika w czasie trwania umowy o pracę przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na zajmowanym stanowisku, jeżeli przestępstwo jest oczywiste lub zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem,zawinionej przez pracownika utraty uprawnień koniecznych do wykonywania pracy na zajmowanym stanowisku.

Należy pamiętać, że rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia z winy pracownika nie może nastąpić po upływie 1 miesiąca od uzyskania przez pracodawcę wiadomości o okoliczności, która uzasadnia zastosowanie tego trybu.

W oświadczeniu pracodawcy o wypowiedzeniu umowy o pracę bez wypowiedzenia powinna być wskazana konkretna przyczyna uzasadniająca wypowiedzenie oraz pouczenie o przysługującym pracownikowi prawie odwołania do sądu pracy.

Długotrwała nieobecność

Pracodawca może ponadto zastosować tryb rozwiązania umowy bez okresu wypowiedzenia także w sytuacji, gdy niezdolność pracownika do pracy wskutek choroby trwa:

dłużej niż 3 miesiące - gdy pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy krócej niż 6 miesięcy,dłużej niż łączny okres pobierania z tego tytułu wynagrodzenia i zasiłku oraz pobierania świadczenia rehabilitacyjnego przez pierwsze 3 miesiące - gdy pracownik był zatrudniony u danego pracodawcy co najmniej 6 miesięcy lub jeżeli niezdolność do pracy została spowodowana wypadkiem przy pracy albo chorobą zawodową,w razie usprawiedliwionej nieobecności pracownika z innych przyczyn, jeśli trwa dłużej niż 1 miesiąc.

Jednocześnie kodeks pracy stanowi, że rozwiązanie umowy bez zachowania okresu wypowiedzenia nie może nastąpić w razie nieobecności pracownika w pracy z powodu:

sprawowania opieki nad dzieckiem (w okresie pobierania z tego tytułu zasiłku) orazw przypadku odosobnienia pracownika ze względu na chorobę zakaźną (w okresie pobierania z tego tytułu wynagrodzenia i zasiłku).

Kodeksowo wykluczone jest również rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia po stawieniu się pracownika do pracy w związku z ustaniem przyczyny nieobecności.

Zwolnienia grupowe

Ochrona przedemerytalna jest wyłączona także w sytuacji, gdy pracodawca podlega przepisom o zwolnieniach grupowych. Wówczas pracownik także w czasie trwania tego typu ochrony może otrzymać wypowiedzenie warunków pracy i płacy (zmiana zakresu obowiązków, obniżenie pensji).

]]

Auto w firmie: Podatnicy nadal się głowią, jak ująć wydatki w kosztach

„Prace nad projektem objaśnień podatkowych w zakresie PIT i CIT dotyczących wykorzystywania samochodu osobowego w prowadzonej działalności są finalizowane” – stwierdził resort finansów w odpowiedzi dla DGP. Niestety na temat daty ich opublikowania nadal milczy.

<![CDATA[

Rozliczenia podatkowe związane z zakupem, leasingiem, najmem, użytkowaniem czy sprzedażą samochodów wykorzystywanych do celów działalności gospodarczej skomplikowały się bowiem od początku 2019 r., kiedy zmieniły się dotyczące tych kwestii regulacje w PIT i CIT. Do tego dochodzą przepisy w VAT (obowiązujące od wielu lat). – Zmiany przepisów przysporzyły bólu głowy całemu spektrum podatników, od jednoosobowych działalności po firmy zatrudniające tysiące osób. Wszyscy przecież używają samochodów osobowych w swojej działalności – stwierdza Rafał Fudali, doradca podatkowy w zespole ds. podatku dochodowego od osób prawnych w KPMG w Polsce. Jego zdaniem nawet ustawodawca nie przewidział, że nowe przepisy będą źródłem aż tak wielu tak różnorodnych wątpliwości.

Wtóruje mu Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens Doradztwo Podatkowe. – Wprowadzone zmiany mają bardzo skomplikowany charakter i wielu podatników ma problem z identyfikowaniem zasad stosowanych do amortyzacji samochodów, leasingu i najmu, kosztów eksploatacji oraz składek ubezpieczeniowych. Wszystkie te kategorie rządzą się właściwymi sobie zasadami, przez co rozliczanie wydatków związanych z samochodami stało się mocno skomplikowane – mówi Marta Szafarowska.

Wszyscy eksperci są zgodni, że podatnikom pomogłyby objaśnienia podatkowe. Niestety, choć przedstawiciele resortu finansów obiecali wydać je już w styczniu 2019 r., a potem w lutym, kwietniu i maju ubiegłego roku, to do tej pory ich nie ma. I choć z odpowiedzi na pytanie, zadane przez DGP 25 lutego br., wynika, że prace w MF finiszują, to nadal nie wiadomo, kiedy obiecane objaśnienia będą wydane. MF poinformowało nas tylko, że: „prace nad projektem objaśnień podatkowych w zakresie PIT i CIT dotyczących wykorzystywania samochodu osobowego w prowadzonej działalności są finalizowane. Po zakończeniu prac projekt będzie dostępny na stronie MF”.

Ta sytuacja denerwuje zarówno podatników, jak i ekspertów. – Skoro zostały wprowadzone niedopracowane i niejasne przepisy, to szybie wydanie objaśnień ułatwiłoby podatnikom funkcjonowanie. Co ważne, czas ma tutaj znaczenie – zauważa Radosław Kowalski. I podkreśla, że niebawem podatnicy (większość z nich) złożą zeznania (PIT i CIT) za pierwszy rok obowiązywania nowych przepisów. Niestety pytań i wątpliwości związanych ze stosowaniem nowych regulacji nie ubywa z czasem. – Oczywiście dyrektor KIS wydaje interpretacje indywidualne, jednak nie zastąpią one oficjalnych objaśnień, że już o dobrze przygotowanych przepisach nie wspomnę – dodaje Radosław Kowalski.

Jakby było mało, wydane interpretacje indywidualne dotyczące chociażby tego, co można zaliczyć do kosztów używania pojazdów, nie są ze sobą spójne. – Niewątpliwie objaśnienia podatkowe byłyby tym dokumentem, który ujednoliciłby stanowisko, przynajmniej na poziomie dyrektora KIS, i rozwiałby przynajmniej część wątpliwości co do intencji ustawodawcy – mówi Marta Szafarowska.

Modyfikacje umów

Rafał Fudali zwraca uwagę, że pierwsze wątpliwości związane z nowymi zasadami dotyczyły przepisów przejściowych. Nadal budzą one wątpliwości, dlatego warto, aby MF odniosło się do nich w objaśnieniach.

Zgodnie z ustawą z 23 października 2018 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 2159) nowym przepisom podlegały umowy zawarte lub zmienione w 2019 r. Organy podatkowe potwierdziły, że kluczowa jest data zawarcia umowy. Nie ma znaczenia moment wydania auta. Zatem umowy zawarte w 2018 r., na podstawie których auto wydano w 2019 r., mogą być rozliczane na starych zasadach. – Przedmiotem wątpliwości było również to, czy każda zmiana umowy po 1 stycznia 2019 r. powoduje rozliczanie, np. leasingu, na nowych zasadach – tłumaczy ekspert KPMG. Na podstawie dotychczas wydanych interpretacji – wyjaśnia – można wysnuć wniosek, że są to zmiany (np. zmiana wysokości rat czy harmonogramu ich spłaty), które mają wpływ na rozliczenia CIT, w tym nawet na wysokość zaliczki na CIT do zapłaty za poszczególne okresy. – Zmiany umów, które nie mają wpływu na podatek, nie powinny powodować rozliczania leasingu na nowych zasadach (np. przesunięcie terminu obioru auta). Wyjątkiem jest cesja leasingu na inny podmiot. Zdaniem organów zmiana leasingobiorcy powoduje objęcie umowy nowymi przepisami – mówi Fudali.

TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU. CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W TYGODNIKU GAZETA PRAWNA >>

]]

Darmowa impreza a VAT. Problem dla muzeów, teatrów, filharmonii i fiskusa

Fiskus, podatnicy, a nawet sądy nie mogą się zgodzić co do tego, czy zorganizowanie przez instytucję kultury nieodpłatnej imprezy jest odrębną – prowadzoną obok działalności gospodarczej – aktywnością.

<![CDATA[

To pytanie pozostaje otwarte i wciąż muszą się z nim mierzyć teatry, muzea czy inne publiczne instytucje kultury. Odpowiedź na nie ma kolosalne znaczenie w VAT. Fiskus stoi na stanowisku, że danie niebiletowanego koncertu lub przedstawienia przez samorządową instytucję kultury oznacza inną, odrębną od działalności gospodarczej aktywność i w rozliczeniach VAT trzeba stosować tzw. prewspółczynnik.

Problem opisywaliśmy już w kontekście Nocy Muzeów (patrz artykuł „Za rok bezpłatnej Nocy Muzeów może już nie być”, DGP nr 121/18). Ostatnio ponownie trafił on na wokandę Naczelnego Sądu Administracyjnego.

NSA rozpatrywał skargę kasacyjną fiskusa na korzystny dla instytucji kultury – filharmonii – wyrok gdańskiego WSA (sygn. akt I SA/Gd 297/17). Korzystny, bo uznający, że ma ona prawo do odliczenia całego VAT od wydatków na cykl koncertów niebiletowanych i nie musi stosować prewspółczynnika. Sąd kasacyjny uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania w związku z brakiem uzasadnienia przez sąd pierwszej instancji, dlaczego uznał darmowe koncerty za element działalności gospodarczej (wyrok NSA z 13 lutego 2020 r., sygn. akt I FSK 1963/17).

Wstęp wolny na koncert…

– Odliczanie VAT przez instytucje kultury, bez uwzględnienia prewspółczynnika, z pewnością wiąże się z ryzykiem zakwestionowania takiego podejścia przez organy podatkowe, a uzyskanie pozytywnego rozstrzygnięcia w sądzie administracyjnym jest niepewne – komentuje Janina Fornalik, doradca podatkowy, partner w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy.

Przed wojewódzkimi sądami administracyjnymi zapadają wprawdzie wyroki korzystne dla instytucji kultury, ale – jak przyznaje ekspertka – są one odosobnione. Przykładem jest uchylony właśnie przez NSA wyrok WSA w Gdańsku.

Sprawa dotyczyła filharmonii, czynnego podatnika VAT świadczącego usługi kulturalne (zarówno opodatkowane różnymi stawkami, jak i zwolnione z VAT). Instytucja podkreślała, że prowadzi wyłącznie działalność gospodarczą w rozumieniu ustawy o VAT. Spór pojawił się, gdy dała osiem niebiletowanych koncertów edukacyjnych (tzw. wstęp wolny), na które otrzymała dotację celową z Ministerstwa Kultury. Filharmonia uważała, że zorganizowane imprezy są elementem prowadzonej przez nią działalności gospodarczej i może odliczyć podatek naliczony, na podstawie art. 90 ustawy o VAT, z pominięciem prewspółczynnika (art. 86 ust. 2a–2h tej ustawy). Argumentowała, że cykl nieodpłatnych koncertów powinien być klasyfikowany jako ściśle związany z działalnością gospodarczą, gdyż poszerza grono miłośników muzyki i zwiększa jej przychody ze sprzedaży biletów oraz płyt. Służy promocji muzyki i samej instytucji. Fiskus w wydanej interpretacji indywidualnej był innego zdania.

…oznacza odrębną działalność

Aby podatnik był zobowiązany do stosowania prewspółczynnika, musi wykonywać czynności zarówno w ramach działalności gospodarczej, jak i działalności innej niż gospodarcza (niepodlegającej opodatkowaniu) oraz nabywać towary i usługi wykorzystywane do celów działalności gospodarczej oraz do celów odrębnych.

Zdaniem fiskusa niebiletowane koncerty stanowią taką właśnie odrębną działalność. Mianowicie – nieodpłatną działalność statutową w zakresie upowszechniania kultury, polegającą na organizacji darmowych imprez i wydarzeń kulturalnych (świadczeniu usług nieodpłatnej edukacji kulturalnej). Gdy taka forma aktywności prowadzona jest obok zwykłej działalności gospodarczej (np. sprzedaży biletów wstępu na koncerty), to podatnik musi stosować prewspółczynnik. Uwadze organu nie uszło także to, że filharmonia otrzymała na cykl darmowych koncertów dofinansowanie. W tych okolicznościach – zdaniem fiskusa – trudno się zgodzić, że projekt jest realizowany w ramach prowadzonej działalności gospodarczej (co innego sądzi na ten temat ekspert – patrz opinia).

Filharmonia interpretację zaskarżyła i wygrała przed WSA. Gdański sąd potwierdził, że skoro filharmonia nie wykonuje czynności niepodlegających ustawie o VAT, to nie ma obowiązku określania kwot podatku naliczonego, zgodnie ze „sposobem określenia proporcji”, o którym mowa w art. 86 ust. 2a ustawy o VAT. WSA przyjął za pewnik to, co instytucja kultury wskazała we wniosku o interpretację, czyli że z przedstawionego przez nią stanu faktycznego wynika, że nie prowadzi innej działalności niż gospodarcza.

NSA, po skardze kasacyjnej organu, ten wyrok uchylił. Stwierdził, że WSA nie wypowiedział się, dlaczego niebiletowane koncerty są częścią działalności gospodarczej. Sąd pierwszej instancji będzie musiał więc zbadać sprawę ponownie.

Gospodarcza czy statutowa?

– Kwestia odliczania VAT przez instytucje kultury jest problematyczna z uwagi na specyficzny charakter tych podmiotów. Sytuacje poszczególnych instytucji mogą jednak znacznie się różnić, więc każdy przypadek wymaga odrębnej analizy – mówi Janina Fornalik.

Jak wskazuje ekspertka, zasadniczo są one podatnikami VAT, prowadzącymi odpłatnie działalność gospodarczą, a jednocześnie wśród swoich celów mają popularyzowanie kultury w różnorodnej formie, w zależności od rodzaju danej instytucji kultury (teatr, filharmonia itp.). Podmioty te otrzymują różnego rodzaju dotacje, np. z Ministerstwa Kultury czy z budżetu samorządowego.

– Trudno jednoznacznie przesądzić, czy nieodpłatna działalność kulturalna, finansowana z dotacji, dotyczy wyłącznie działalności promocyjno-marketingowej związanej z działalnością gospodarczą, gdyż zachęca do skorzystania z odpłatnych koncertów i spektakli, czy też są to czynności statutowe świadczone na rzecz lokalnej społeczności, niemające związku z działalnością gospodarczą – mówi Janina Fornalik.

Ekspertka przyznaje, że w przypadku tego rodzaju podmiotów publicznych, jakimi są instytucje kultury, trudno ten drugi wariant wykluczyć, co wiąże się z koniecznością rozliczania VAT za pomocą pre współczynnika. W zdecydowanej większości takie stanowisko prezentują obecnie sądy administracyjne (por. wyrok WSA w Bydgoszczy z 23 października 2019 r. sygn. akt I SA/Bd 489/19, wyroki NSA: z 6 lipca 2018 r. sygn. akt I FSK 756/16, z 6 czerwca 2018 r. sygn. akt I FSK 423/18, z 5 marca 2019 r. sygn. akt I FSK 250/17). Eksperci nie do końca je podzielają (patrz opinie). 

opinie

Fiskus chce zjeść ciastko i mieć ciastko

Roman Namysłowski doradca podatkowy, partner w CRIDO

Obserwując ten spór, odnoszę wrażenie, że organy podatkowe chciałyby zobowiązywać instytucje kultury do opodatkowania działalności i wykazywania podatku należnego i jednocześnie ograniczać prawo do odliczenia podatku naliczonego.

Nie ma wątpliwości (pomijając na moment koncerty niebiletowane), że aktywność takich podmiotów jest działalnością gospodarczą podlegającą VAT. Fakt, że instytucja kultury ma określoną misję publiczną, nie zmienia tej konkluzji. Gdyby tak było, należałoby uznać, że jest to działalność pozostająca poza zakresem VAT. W całości. Podejmowanie aktywności nieodpłatnej, takiej jak niebiletowane koncerty, z całą pewnością nie powinno być przesłanką do uznania, że instytucja z tego powodu prowadzi działalność niebędącą działalnością gospodarczą. Gdyby tak uznać, ten sam ciąg logiczny należałoby zastosować do każdego innego podatnika, który w ramach swojej działalności świadczy nieodpłatnie usługi. Dlatego, moim zdaniem, występowanie tego rodzaju (nieodpłatnych) zdarzeń nie powinno być przesłanką do ograniczenia prawa do odliczenia VAT.

Faktem jest, że takie wydarzenia mają wpływ na skłonność obywateli do korzystania z dóbr kultury, a tym samych nabywanie usług odpłatnych, stanowiących działalność gospodarczą.

Na koniec dwie uwagi. Po pierwsze, szkoda, że funkcjonujące od kilku lat przepisy dotyczące prewspółczynnika nie doczekały się modyfikacji czy wyjaśnień, wypracowanych wspólnie z zainteresowanymi, które rozstrzygnęłyby większość wątpliwości. Po drugie, obie strony, tj. organ ograniczający prawo do odliczenia i podmiot domagający się odliczenia, finansowane są ze środków publicznych, a spór o podatek jest sporem sprowadzającym się de facto do przelewania środków z kieszeni do kieszeni. Obu publicznych.

Dotacja nie przesądza odrębnej działalności

Andrzej Nikończyk doradca podatkowy, partner w KNDP

Instytucje kultury zazwyczaj nie mają szans na utrzymanie się na zasadach rynkowych. Dostrzega to także państwo, które wspiera takie cenne dla społeczeństwa instytucje, uzupełniając ich dochody. Zatem podstawowa ich działalność jest finansowana dotacjami, które mają ogólny charakter, a czasem wymagają podjęcia szczególnych działań – jak w tym przypadku organizacji niebiletowanych koncertów.

Taka sprawa jest trudna do oceny w ramach postępowania interpretacyjnego, gdyż z jednej strony organ i sąd są związane stanem faktycznym, zaś z drugiej – mają dostęp wyłącznie do stanu faktycznego przedstawionego we wniosku, nie mogąc badać np. samej umowy, na podstawie której została udzielona dotacja. Dopiero na podstawie umowy dotacji i jej warunków można byłoby uznać, czy mamy do czynienia z odrębną działalnością, czy też dotacja była tak naprawdę wynagrodzeniem za organizację koncertów (wówczas korzystałaby ze zwolnienia z VAT).

Klasyczna dotacja kosztowa, której udzielenie zobowiązuje do podjęcia pewnych działań, nie oznacza od razu podjęcia odrębnego rodzaju działalności, niebędącej działalnością gospodarczą. Instytucja kultury może w takiej sytuacji występować w postaci quasi-konsorcjum, w którym dotujący pokrywa koszty, zaś filharmonia organizuje koncerty. Wówczas mamy do czynienia ze współpracą, w której każdy osiąga zakładane cele: dotujący – edukacyjny, zaś filharmonia – promocyjny. Uczestnicząc w takim wydarzeniu, filharmonia ma korzyść polegającą na promocji swoich usług i wychowaniu przyszłych klientów, którzy, poznając świadczone przez nią usługi w zakresie kultury lub wstępu, mogą być chętni, by korzystać z nich w przyszłości. Trudno w tej sytuacji dopatrywać się rozpoczęcia odrębnej aktywności, która nie byłaby działalnością gospodarczą i skutkowała obowiązkiem stosowania prewspółczynnika. Raczej mielibyśmy do czynienia z nieodpłatnym świadczeniem usług na cele prowadzonej działalności gospodarczej, które nie podlegałoby VAT, ale nie byłoby odrębną działalnością.

]]

Fiskus promuje rozrywkę. Producenci gier – nie tylko komputerowych – z preferencjami podatkowymi

Producenci gry mogą skorzystać w zeznaniu podatkowym z preferencji podatkowych. Dotyczy to nie tylko gier komputerowych, lecz także karcianych i planszowych.

<![CDATA[

Możliwość odliczeń potwierdza dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w wydawanych interpretacjach. Najnowsza z nich dotyczy ulgi IP Box dla producenta gier komputerowych.

W sumie chodzi o dwie preferencje: istniejącą już od kilku lat ulgę na badania i rozwój (B+R) oraz wprowadzony dopiero od 2019 r. IP Box. Obie dotyczą zarówno podatników PIT, jak i CIT.

Pierwsza pozwala dwukrotnie odliczyć od dochodu wydatki (są to koszty kwalifikowane). Druga polega na objęciu stawką 5 proc. dochodu z kwalifikowanych praw własności intelektualnej, czyli m.in. z patentów, praw ochronnych na wynalazek, na wzór użytkowy, praw z rejestracji wzoru przemysłowego, a nawet autorskiego prawa do programu komputerowego.

Z interpretacji dyrektora KIS wynika, że producenci gier mogą korzystać z obu tych ulg, z tym że – jak wskazał minister finansów w objaśnieniach wydanych 15 lipca 2019 r. – nie można w jednym roku korzystać z nich łącznie w odniesieniu do tej samej części działalności.

Co więcej, z preferencji tych można skorzystać dopiero w rozliczeniu rocznym. Nie można ich uwzględniać w trakcie roku, czyli przy obliczaniu zaliczek na podatek. Pisaliśmy o tym m.in. w artykule „5-proc. podatek nie ma zastosowania do zaliczek” (DGP nr 23/2020).

Gry komputerowe…

Z interpretacji dyrektora KIS wynika, że z 5-proc. stawki mogą korzystać producenci gier komputerowych, i to w odniesieniu do dochodu z całego produktu (bez wydzielania niektórych jego części). Chodzi o interpretację z 24 stycznia 2020 r. (sygn. 0114-KDIP2-1.4010.480.2019.2.JS).

Z pytaniem wystąpiła spółka, która tworzy gry komputerowe na platformy konsolowe, komputery PC, urządzenia mobilne lub inne urządzenia stacjonarne. Ma ona dział, który zajmuje się rozwojem produktów, procesów oraz technologii wykorzystywanych w produkcji gier, a także zdobywaniem niezbędnej wiedzy i umiejętności do tworzenia zupełnie nowych rozwiązań.

Spółka chciała się upewnić, że gra komputerowa, która obejmuje wiele różnych elementów (m.in. silnik i logika gry, interfejs gry, scenopis, obiekty graficzne i dźwiękowe), będzie stanowić kwalifikowane prawo własności intelektualnej. W tym wypadku byłoby nim autorskie prawo do programu komputerowego.

Spółka powołała się m.in. na objaśnienia ministra finansów z 15 lipca 2019 r. Na ich podstawie stwierdziła, że w polskim prawie nie ma definicji programu komputerowego. Dlatego pojęciu temu należy nadawać możliwie szerokie znaczenie, a więc obejmujące swoim zakresem również grę komputerową jako całość wraz z interfejsami. Tylko takie podejście będzie zgodne z kontekstem międzynarodowym, tj. z wytycznymi OECD BEPS Plan Działania 5, jak również celem wprowadzenia regulacji IP Box do polskiego porządku prawnego, jakim jest niewątpliwie wspieranie przemysłu innowacyjnego – stwierdziła spółka. Przedstawiła tym samym obszerną analizę zagadnienia.

Dyrektor KIS zgodził się z jej stanowiskiem i odstąpił od uzasadnienia.

– Gdyby interpretacja była negatywna lub częściowo negatywna (bo np. organ stwierdziłby, że muzyka użyta w grze musi być wyłączona z IP Box), to producenci takich gier mieliby bardzo trudne zadanie, bo musieliby wyodrębnić dochód podlegający uldze – komentuje Grzegorz Kuś z PwC (patrz: rozmowa obok).

…i tradycyjne

Innowacyjne mogą być też firmy tworzące tradycyjne gry. Dzięki temu mają prawo do ulgi B+R. Potwierdził to dyrektor KIS w zeszłorocznej interpretacji z 4 czerwca 2019 r. (sygn. 0111-KDIB1-3.4010.130.2019.2.APO).

Chodziło o spółkę, która ma w ofercie fabularne gry planszowe, karciane, bitewne. Spółka nieustannie prowadzi prace nad udoskonaleniem już istniejących oraz tworzeniem nowych produktów. Tłumaczyła, że muszą się one wyróżniać, aby firma mogła odnieść sukces.

Dlatego prace badawczo-rozwojowe prowadzą w spółce wyodrębnione działy. Przykładowo dział creative writing bierze udział we wszystkich etapach tworzenia nowoczesnej gry planszowej i na każdym z nich pełni istotną funkcję, często wymagającą badań i wynajdowania kreatywnych rozwiązań.

Spółka opisała dokładnie wszystkie prace badawczo-rozwojowe i chciała się upewnić, że może skorzystać z ulgi. Dyrektor KIS to potwierdził i również odstąpił od uzasadnienia.

W 2017 r. korzystne stanowisko otrzymał wytwórca puzzli (sygn. 0115-KDIT2-3.4010. 247.2017.1.PS). 

Preferencje nie tylko dla gier komputerowych

GRZEGORZ KUŚ radca prawny, doradca podatkowy w PwC

Producenci gier mogą się cieszyć ulgami podatkowymi?

Tak, i wiele wskazuje na to, że będą to nie tylko ulgi IP Box oraz na badania i rozwój (B+R). W poprzedniej kadencji Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pracowało nad projektem ustawy o finansowym wspieraniu produkcji kulturowych gier wideo oraz o zmianie innych ustaw. Z informacji zamieszczonych na stronie rządu wynika, że resort nie zrezygnował z prac nad projektem i planuje jego przedłożenie Radzie Ministrów w I kwartale 2020 r. Pomysł ten zakłada m.in. ulgi w podatku dochodowym i wsparcie producentów kulturowych gier wideo. Chodzi o dodatkowe odliczenie niektórych kosztów, podobnie jak przy uldze B+R. Z tym że nowa preferencja pozwalałaby odliczyć dodatkowo wydatki, których nie można uwzględnić w ramach preferencji badawczo-rozwojowych, np. na podwykonawców, którzy nie są jednostkami badawczymi.

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej poszedł na rękę nawet twórcom gier tradycyjnych i pozwolił im skorzystać z ulgi B+R w przypadku gier planszowych oraz karcianych. Czy ta interpretacja (sygn. 0111-KDIB1-3.4010.130.2019.2.APO) nie idzie za daleko?

Nie. Wpisuje się w podejście organów podatkowych do tego, czym jest działalność badawczo-rozwojowa. Dyrektor KIS patrzy, moim zdaniem, słusznie na to, czy mamy do czynienia z nowymi produktami i usługami z perspektywy danego podatnika i jego działań B+R. Pod tym kątem tworzenie nowych gier fabularnych, planszowych, karcianych jak najbardziej może być działalnością B+R. Na tej samej zasadzie wcześniej fiskus wydał korzystną interpretację dotyczącą tworzenia puzzli w innowacyjny sposób (sygn. 0115-KDIT2-3.4010.247.2017.1.PS). Nie zawsze bowiem polega to na tym, że bierzemy nowe zdjęcie i wycinamy układankę. Często trzeba zrobić badania dotyczące materiału, z którego one będą zrobione, wymyślić, jak zrobić puzzle 3D itd.

Oczywiście działalność B+R od strony podatkowej trzeba zawsze oceniać przez pryzmat konkretnej firmy. Nie można patrzeć na nią – jak robią niektórzy – jak na dotację, którą dostają najlepsi. Jeżeli firma ma duży dział rozwoju, twórczości kreatywnej, ilustracji, grafik, fabuły i pracownicy wykonują pracę twórczą, by wytworzyć nowy produkt, to w mojej ocenie jest to działalność badawczo-rozwojowa.

A co pan sądzi o interpretacji dotyczącej możliwości zastosowania IP Box do gier komputerowych (sygn. 0114-KDIP2-1.4010.480.2019.2.JS)?

To krok w bardzo dobrym kierunku, szczególnie że ani przepisy podatkowe, ani objaśnienia ministra finansów nie definiują, czym jest program komputerowy. W kontekście ulgi IP Box dyrektor KIS patrzy na grę komputerową bardzo funkcjonalnie – jak na produkt jako całość, a nie zlepek poszczególnych części składowych.

Gdyby interpretacja była negatywna lub częściowo negatywna (bo np. organ stwierdziłby, że muzyka użyta w grze musi być wyłączona z IP Box), to producenci takich gier mieliby bardzo trudne zadanie, bo musieliby wyodrębnić dochód podlegający uldze. Moim zdaniem taka interpretacja jeszcze bardziej pobudzi i tak już dobrze działający rynek gier komputerowych.

]]

Program „Opieka wytchnieniowa” zaliczył słaby start. Samorządy postulują o złagodzenie obowiązujących w nim wymogów

Uruchomiony po raz pierwszy w ubiegłym roku program „Opieka
wytchnieniowa” był jedną z najbardziej wyczekiwanych przez rodziny osób
niepełnosprawnych form pomocy.

<![CDATA[

Jego podstawowym celem jest czasowe odciążenie w sprawowaniu nad nimi codziennej opieki. Mimo to okazało się, że zainteresowanych skorzystaniem z oferowanych w ramach programu usług było mniej, niż zakładały samorządy.

Dotacja do zwrotu

Pierwsza edycja opieki wytchnieniowej zakładała, że samorządy w ogłoszonym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) konkursie mogły ubiegać się o dofinansowanie do wsparcia dla rodzin, w których jest niepełnosprawne dziecko lub osoba dorosła ze znacznym stopniem dysfunkcji zdrowotnej, w trzech modułach.

Pierwszy z nich obejmował usługi opiekuńcze zapewniane przez kilka godzin dziennie w miejscu zamieszkania albo ośrodku wsparcia lub domu pomocy społecznej. Drugi moduł to opieka całodobowa świadczona w mieszkaniach chronionych lub ośrodkach wsparcia – w sytuacji dłuższej nieobecności opiekuna, który chce odpocząć lub z powodu choroby leczy się w szpitalu. Wreszcie trzeci typ wsparcia dotyczył organizacji dla opiekunów poradnictwa, m.in. terapeutów, psychologów oraz innych specjalistów z zakresu pielęgnacji, rehabilitacji i dietetyki.

Dwa pierwsze elementy programu były skierowane do gmin, a trzeci do powiatów. W każdym był limit godzin (dni) do wykorzystania dla jednej osoby.

Problem w tym, że większość samorządów nie wydała całości przyznanej dotacji, bo zgłosiło się do nich mniej osób, niż szacowały. Na przykład Legnica zaplanowała pieniądze na pomoc dla 50 osób w module pierwszym i 50 w trzecim, a ostatecznie skorzystało z niej odpowiednio 12 oraz trzy osoby. W Elblągu, który realizował wszystkie elementy programu, wsparciem objęto 56 osób (miało ich być 150). Podobnie wyglądała sytuacja w Warszawie, Toruniu, Lublinie i Białymstoku.

– Na etapie składania wniosku w konkursie zainteresowanie usługami wytchnieniowymi było duże, dlatego ubiegaliśmy się o 844,8 tys. zł dotacji. Ostatecznie działaniami z programu zostały objęte 32 osoby i niewykorzystane 733,2 tys. zł oddaliśmy do urzędu wojewódzkiego – mówi Kazimierz Józef Kuczek, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku.

Kłopotliwe procedury

Zdaniem samorządów wpływ na małą popularność programu miało kilka czynników, w tym przyjęta przez resort formuła konkursu, który ruszył w ciągu roku.

– Procedury związane ze składaniem wniosków, oczekiwaniem na podpisanie umowy o dofinansowanie i konieczność przyjęcia przez radę gminy odpowiedniej uchwały spowodowały, że zanim doszło do faktycznej realizacji zadania, upłynęły cztery miesiące – wskazuje Elżbieta Jaszczak, zastępca dyrektora MOPS w Łodzi.

W efekcie w wielu gminach opieka wytchnieniowa ruszyła w wakacje lub na jesieni i trwała tylko do końca grudnia.

– Pieniądze trafiły do nas dopiero we wrześniu, czyli już po okresie wakacyjnym, w którym przewidywaliśmy największe zapotrzebowanie na wsparcie – informuje Jarosław Bochenek, dyrektor MOPR w Toruniu.

Co więcej, część zainteresowanych nie mogła skorzystać z opieki wytchnieniowej z uwagi na to, że mają przyznane inne formy usług opiekuńczych, co zgodnie z regułami programu wykluczało ich udział. Niektórzy opiekunowie mieli też trudności ze spełnieniem wymogu przedstawienia karty oceny stanu pacjenta, którą należało dołączyć do wniosku o przyznanie pomocy.

– Reguły programu przewidują, że dokument ten powinien być podpisany przez lekarza specjalistę, zgodnie z symbolem przyczyny niepełnosprawności widniejącym na orzeczeniu. Biorąc pod uwagę czas oczekiwania na wizytę, nie wszystkim udało się go uzyskać w odpowiednim terminie – podkreśla Cezary Dusio, zastępca dyrektora MOPS w Płocku.

Dodaje, że ułatwieniem dla rodzin byłaby zmiana w programie, która pozwalałaby przedstawić kartę oceny stanu pacjenta wypełnioną przez lekarza rodzinnego.

Niska stawka

Kolejną kwestią, która w ocenie samorządów utrudniała realizację opieki wytchnieniowej, jest ograniczenie dotyczące typu placówek, w których można oferować osobom niepełnosprawnym usługi całodobowe.

– Program w module drugim nie pozwalał na wykorzystanie w tym zakresie gotowych już zasobów w domach pomocy społecznej. Tymczasem organizacja czasowego pobytu w takich placówkach, które mają wolne miejsca i personel, następowałaby szybciej i nie wymagałaby ponoszenia dodatkowych kosztów po stronie samorządów – wyjaśnia Joanna Olszewska, dyrektor wydziału ds. osób niepełnosprawnych Urzędu Miasta w Lublinie.

Oprócz rozszerzenia katalogu placówek dopuszczonych do świadczenia opieki wytchnieniowej w module drugim w opinii samorządów ministerstwo powinno rozważyć również podwyższenie stawek oferowanych w programie, bo te z ubiegłorocznej edycji były zbyt niskie. Koszt godziny usług opiekuńczych wynosił bowiem 20 zł, specjalistycznego poradnictwa 40 zł, a koszt jednej doby pobytu wyceniono na 180 zł.

– Jednostkowe stawki powinny być adekwatne do uwarunkowań rynkowych i uwzględniać różnice między regionami oraz to, że niektóre osoby w ramach opieki wytchnieniowej wymagają też usług medycznych – wskazuje Magdalena Łań z UM w Warszawie. 

]]

Ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych [KOMENTARZ]

(t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1387; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 2473).

<![CDATA[

UWAGA: pogrubioną czcionką zaznaczyliśmy nowe i zmienione przepisy oraz informacje o uchylonych. Ponadto kursywą wyróżniliśmy przepisy o dacie wejścia w życie innej niż 1 stycznia br., a samą datę zaznaczyliśmy na czerwono, natomiast przy ważnych zmianach umieściliśmy dodatkową informację.

Podstawa prawna zmiany

Art. 2. [Wyłączenie stosowania przepisów ustawy]

Tak było do 31.12.2019 r.

1. Przepisów ustawy nie stosuje się do:

1) przychodów z działalności rolniczej, z wyjątkiem przychodów z działów specjalnych produkcji rolnej;

2) przychodów z gospodarki leśnej w rozumieniu ustawy o lasach;

3) przychodów podlegających przepisom o podatku od spadków i darowizn;

4) przychodów wynikających z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy;

5) przychodów z tytułu podziału wspólnego majątku małżonków w wyniku ustania lub ograniczenia małżeńskiej wspólności majątkowej oraz przychodów z tytułu wyrównania dorobków po ustaniu rozdzielności majątkowej małżonków lub śmierci jednego z nich;

6) przychodów (dochodów) przedsiębiorcy żeglugowego opodatkowanych na zasadach wynikających z ustawy z dnia 24 sierpnia 2006 r. o podatku tonażowym (Dz.U. z 2019 r. poz. 31), z zastrzeżeniem art. 24a ust. 1a;

6a) przychodów opodatkowanych na zasadach wynikających z ustawy z dnia 6 lipca 2016 r. o aktywizacji przemysłu okrętowego i przemysłów komplementarnych (Dz.U. z 2019 r. poz. 471), z zastrzeżeniem art. 24a ust. 1a;

7) świadczeń na zaspokojenie potrzeb rodziny, o których mowa w art. 27 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, objętych wspólnością majątkową małżeńską;

8) wypłat, o których mowa w art. 27 ustawy z dnia 5 lipca 2018 r. o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej (Dz.U. poz. 1629), zwanej dalej „ustawą o zarządzie sukcesyjnym”.

Tak jest od 01.01.2020 r.

1. Przepisów ustawy nie stosuje się do:

1) przychodów z działalności rolniczej, z wyjątkiem przychodów z działów specjalnych produkcji rolnej;

2) przychodów z gospodarki leśnej w rozumieniu ustawy o lasach;

3) przychodów podlegających przepisom o podatku od spadków i darowizn;

4) przychodów wynikających z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy;

5) przychodów z tytułu podziału wspólnego majątku małżonków w wyniku ustania lub ograniczenia małżeńskiej wspólności majątkowej oraz przychodów z tytułu wyrównania dorobków po ustaniu rozdzielności majątkowej małżonków lub śmierci jednego z nich;

6) przychodów (dochodów) przedsiębiorcy żeglugowego opodatkowanych na zasadach wynikających z ustawy z dnia 24 sierpnia 2006 r. o podatku tonażowym (Dz.U. z 2019 r. poz. 31), z zastrzeżeniem art. 24a ust. 1a;

6a) przychodów opodatkowanych na zasadach wynikających z ustawy z dnia 6 lipca 2016 r. o aktywizacji przemysłu okrętowego i przemysłów komplementarnych (Dz.U. z 2019 r. poz. 471), z zastrzeżeniem art. 24a ust. 1a;

7) świadczeń na zaspokojenie potrzeb rodziny, o których mowa w art. 27 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, objętych wspólnością majątkową małżeńską;

8) wypłat, o których mowa w art. 27 ustawy z dnia 5 lipca 2018 r. o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej i innych ułatwieniach związanych z sukcesją przedsiębiorstw (Dz.U. poz. 1629), zwanej dalej „ustawą o zarządzie sukcesyjnym”.

Komentarz

Zmiana o charakterze porządkującym, która ma na celu dostosowanie terminologii stosowanej w ustawie o PIT do zmienionego tytułu ustawy z 5 lipca 2018 r. o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej i innych ułatwieniach związanych z sukcesją przedsiębiorstw (Dz.U. poz. 1629; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 1495; dalej: ustawa o zarządzie sukcesyjny)

Podstawa prawna zmiany

art. 2 ust. 1 pkt 8 w brzmieniu ustalonym przez art. 9 pkt 1 ustawy z 31 lipca 2019 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych (Dz.U. poz. 1495) – zmiana weszła w życie 1 stycznia 2020 r.

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ >>>>>

]]

Prokuratura zbada inwigilację w Państwowej Inspekcji Pracy

Organy ścigania sprawdzą, czy w PIP doszło do przekroczenia uprawnień. Chodzi o nielegalne pozyskiwanie informacji o zarobkach pracownika.

<![CDATA[

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień służbowych przez funkcjonariuszy publicznych – pracowników Głównego Inspektoratu Pracy. Chodzi o czyn z art. 231 par. 1 k.k.

To kolejny wątek sprawy, którą opisał DGP. Inspekcja chciała sprawdzić zarobki swojego pracownika (czy i ile zarabia poza PIP), więc poprosiła urząd skarbowy o jego dane z PIT-37. A to – zdaniem Urzędu Ochrony Danych Osobowych – było niezgodne z prawem, bo inspekcja może pozyskiwać informacje z PIT, ale tylko gdy służy to kontroli nadzorowanych przez nią pracodawców, a nie własnego pracownika. Prezes UODO nakazał już usunięcie danych, ale Wiesław Łyszczek, główny inspektor pracy, zaskarżył jego decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (postępowanie trwa). Teraz sprawie przyjrzy się też prokuratura.

– Postępowanie zostało zarejestrowane w związku z zawiadomieniem, które trafiło do prokuratury. Śledztwo prowadzone jest w sprawie – podkreśla Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Informacje chronione

Wniosek o udostępnienie danych z deklaracji PIT został skierowany 26 września 2017 r. do Urzędu Skarbowego Łódź Górna (inspektor był zatrudniony w łódzkim okręgowym inspektoracie pracy). Przypomnijmy, że zgodnie z art. 14 ust. 1 ustawy z 13 kwietnia 2007 r. o Państwowej Inspekcji Pracy (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1251) przy realizacji swoich zadań PIP współdziała m.in. z organami Krajowej Administracji Skarbowej. Główny Inspektorat Pracy poprosił o dane z deklaracji PIT inspektora w latach 2015–2016, wysokości jego dochodów uzyskanych z praw autorskich oraz pozostałych źródeł, a także o informację, czy w latach 2015–2017 odnotowano wpływ o dochodach wystawionych przez konkretną firmę (z woj. łódzkiego). Naczelnik US udostępnił dane i opatrzył je klauzulą „tajemnica skarbowa”.

18 lipca 2018 r. były już inspektor (PIP rozwiązała z nim wcześniej umowę) złożył skargę do UODO w sprawie pozyskania jego danych z deklaracji podatkowej. Urząd uznał, że przepisy zezwalają inspekcji na uzyskanie takich informacji tylko w ramach kontroli prowadzonej przez PIP. Co więcej, dane inspektora były wciąż przetwarzane przez inspekcję, więc naruszona została nie tylko ustawa o ochronie danych osobowych, ale też RODO (które weszło w życie 25 maja 2018 r.). W związku z tym 19 września 2019 r. prezes UODO wydał decyzję nakazującą inspekcji usunięcie danych (którą – jak wspominaliśmy wcześniej – główny inspektor zaskarżył do WSA).

Dobre imię

Opisując ten przypadek („Nielegalna inwigilacja w PIP”, DGP nr 207/2019 r.) wystąpiliśmy do PIP m.in. o ocenę, czy nie doszło w tej sytuacji do przekroczenia uprawnień służbowych. W odpowiedzi wskazała ona wówczas m.in., że „główny inspektor pracy wykorzystuje ustawowe kompetencje zgodnie z przepisami prawa, z uwzględnieniem interesu społecznego i słusznego interesu obywateli, który wymaga, aby urzędnicy państwowi dawali rękojmię należytego wykonywania obowiązków służbowych (art. 39 pkt 5 ustawy o PIP) i nie wywoływali podejrzeń o stronniczość lub interesowność (art. 48 ust. 1 ustawy o PIP). Ocena prawidłowości działania organów Państwowej Inspekcji Pracy w powyższym zakresie zostanie dokonana przez sąd administracyjny”.

Teraz dodatkowo sprawdzi to także prokuratura. Tę ostatnią zapytaliśmy z kolei, dlaczego w omawianej sprawie zwraca się uwagę na możliwe naruszenie interesu prywatnego (byłego inspektora), a nie dopatrzono się też ewentualnego działania na szkodę interesu publicznego (wiarygodność i dobre imię PIP, organu, którego celem jest dbałość i nadzór nad przestrzeganiem prawa pracy).

– Artukuł 231 par. 1 k.k. mówi o przekroczeniu uprawnień i działaniu na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Działanie na szkodę interesu prywatnego może stanowić również działanie na szkodę interesu publicznego – wskazał Łukasz Łapczyński.

Podkreślił, że w tym konkretnym przypadku na pierwszy plan wysuwa się interes prywatny zawiadamiającego, który mógł zostać naruszony przez zachowanie opisane w zawiadomieniu o podejrzeniu popełniania przestępstwa. W związku z tym takie sformułowanie prokurator zawarł w postanowieniu o wszczęciu śledztwa.

– Dodać należy, iż postanowienie inicjuje postępowanie, a dopiero w ramach postępowania dowodowego ustalane są okoliczności wynikające z zawiadomienia o przestępstwie, jak też kwestie dotyczące skutków ewentualnych naruszeń, m.in. interes publiczny, prywatny – dodał rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej.

WSA odmawia

W omawianej sprawie toczy się też wspomniane postępowanie przed warszawskim WSA. 31 grudnia 2019 r. ten ostatni odmówił wstrzymania wykonania zaskarżonej decyzji prezesa UODO do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia sporu. Wnioskował o to główny inspektor pracy.

W uzasadnieniu postanowienia sąd wskazał, że wstrzymanie wykonania aktu lub czynności jest możliwe, jeśli zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Takie okoliczności powinna wykazać strona postępowania, która składa wniosek. WSA podkreślił, że w tej sprawie GIP w żaden sposób nie uprawdopodobnił okoliczności, które wymagałyby wstrzymania wykonania decyzji UODO. Tymczasowa ochrona byłaby więc nieuzasadniona.

Inspekcja pracy musi zatem wciąż zmagać się z kolejnym już kryzysem wiarygodności. Wszczęcie śledztwa przez prokuraturę na pewno nie poprawi wizerunku organu, który jest odpowiedzialny za nadzór nad przestrzeganiem prawa.

]]

Jak ująć w JPK_VAT paragon z NIP nabywcy?

Jak ująć w JPK_VAT paragon z NIP nabywcy? Okazuje się, że gdy zakup jest do 450 zł, trzeba to robić ręcznie.

<![CDATA[

Alternatywą jest całkowita rezygnacja z wystawiania paragonów z NIP przy takich stosunkowo niewielkich transakcjach.

Zakup do 450 zł

Zasadniczo problemu nie ma, jeżeli nabywca weźmie paragon (ze swoim NIP), a następnie wymieni go na fakturę. Faktury wykazuje się w ewidencji, czyli w JPK_VAT.

Gdy kupującym jest konsument, to sprzedawca wykazuje w JPK_VAT raport z kasy fiskalnej.

Problem pojawia się, gdy paragon z NIP jest wystawiony na kwotę nieprzekraczającą 450 zł. Takie paragony są traktowane jak faktury (tyle że uproszczone). Klient może więc w ogóle nie wrócić do sklepu po fakturę, a mimo to odliczy kwotę naliczonego VAT (podaną na paragonie).

Jeżeli fiskus będzie chciał to skontrolować, to nie znajdzie u sprzedawcy informacji, kto stał po drugiej stronie transakcji. Bo sprzedawca nie będzie wiedział, kto konkretnie był u niego i wziął paragon z NIP. Nie będzie to wynikać z raportu z kasy fiskalnej.

Takie informacje powinny być jednak w JPK_VAT, więc na razie jedynym rozwiązaniem jest ręczne wpisywanie numeru nabywcy do ewidencji sprzedaży. Chyba że sprzedający całkowicie zrezygnuje z wystawiania paragonów z NIP na kwotę do 450 zł i w takich sytuacjach będzie wystawiać tylko faktury.

– Coraz więcej programów finansowo-księgowych pozwala na automatyczne zaciąganie wystawionych faktur do ewidencji sprzedaży. Z paragonami nie jest to możliwe, trzeba je wpisać ręcznie, a wcześniej znaleźć je w transakcjach sprzedaży z całego miesiąca – zwraca uwagę Arkadiusz Szwak z biura Szwak i Spółka.

Co na to MF

O rozwiązanie tego problemu poprosiliśmy Ministerstwo Finansów. Ale odpowiedź resortu nie rozwiewa wątpliwości. Resort wyjaśnia jedynie, że trzeba rozróżnić dwie sytuacje:

gdy kasa fiskalna pozwala wystawić paragon z NIP nabywcy lub zwykłą fakturę, oraz gdy kasa nie pozwala wystawić paragonu z NIP nabywcy (głównie są to kasy rejestrujące z papierowym zapisem kopii, a niekiedy również z elektronicznym zapisem kopii).

MF wskazuje, że w pierwszym przypadku, a więc gdy sprzedawca wystawił za pomocą kasy paragon z NIP nabywcy, należy wykazać to w ewidencji sprzedaży na podstawie zbiorczych informacji z raportu kasowego (par. 10 ust. 1 pkt 8 rozporządzenia z 15 października 2019 r.).

W drugiej sytuacji, a więc gdy kasa nie pozwala na wpisanie na paragonie NIP nabywcy, sprzedawca nie rejestruje sprzedaży w kasie, tylko od razu wystawia fakturę i wykazuje ją odrębnie w ewidencji (zgodnie z par. 10 ust. 1 pkt 7 lit. b rozporządzenia).

Zdaniem dr Agnieszki Baklarz, biegłej rewident z A. Bombik Kancelaria Biegłego Rewidenta, stanowisko ministerstwa jest jasne: trzeba księgować i raportować w JPK_VAT zestawienie zbiorcze z kasy fiskalnej (na podstawie par. 10 ust. 1 pkt 8 nowego rozporządzenia) albo – jeśli sprzedawca nie ma możliwości wystawiania paragonów z NIP nabywcy – księgować każdą fakturę odrębnie.

Pozostaje wpisywać ręcznie

Odpowiedź MF nie wyjaśnia jednak, co w sytuacji gdy paragon z NIP nabywcy nie został zamieniony na fakturę, a mimo to kupujący odliczył VAT naliczony, bo zakup był do 450 zł.

– W sytuacji gdy podatnik nie ma automatycznego połączenia kasy fiskalnej z systemem księgowym, a musi wykazać taki paragon z NIP w JPK_VAT, jedynym rozwiązaniem jest ręczne wpisywanie paragonów do rejestrów VAT i co za tym idzie do JPK_VAT. Ale wcześniej trzeba je znaleźć w transakcjach sprzedaży z całego miesiąca – mówi Arkadiusz Szwak.

Alternatywą, jak dodaje, jest wystawianie wyłącznie faktur, co jednak wydłuża proces obsługi klienta przy kasie.

Na podobny problem zwraca uwagę Arkadiusz Kwieciński z Biura Rachunkowego ARCO. – Owszem podatnik może wygenerować raport sprzedaży na kwoty do 450 zł wyłącznie na rzecz przedsiębiorców, ale pod warunkiem że kasa na to pozwala – mówi.

– Najbezpieczniejszym rozwiązaniem wydaje się więc rezygnacja z wystawiania paragonów z NIP nabywcy i wystawianie od razu faktur, bez rejestracji w kasie fiskalnej – podsumowuje Kwieciński.

Dokumentowanie sprzedaży

Odpowiedź Ministerstwa Finansów na pytania DGP

Ewidencja sprzedaży zawiera dane z faktur wystawionych przez dostawcę, z wyjątkiem faktur dokumentujących czynności ujęte w ewidencji, o której mowa m.in. w art. 111 ust. 1 ustawy o VAT, tj. przy zastosowaniu kas rejestrujących (por. par. 10 ust. 1 pkt 1 rozporządzenia Ministra Finansów, Inwestycji i Rozwoju z 15 października 2019 r. w sprawie szczegółowego zakresu danych zawartych w deklaracjach podatkowych i w ewidencji w zakresie podatku od towarów i usług).

W świetle wątpliwości ujmowania w ewidencji faktur uproszczonych na rzecz podatnika VAT należy rozróżnić dwie sytuacje:

1. Paragon fiskalny z NIP nabywcy (wystawiony przez kasę rejestrującą) uznawany za fakturę uproszczoną lub faktura wystawiona bezpośrednio przez kasę rejestrującą.

2. Faktura wystawiona poza kasą rejestrującą, w sytuacji gdy kasa rejestrująca nie ma możliwości wystawienia paragonu fiskalnego z NIP nabywcy.

Ad. 1 Jeśli kasa rejestrująca posiada funkcjonalność umożliwiającą umieszczenie na paragonie numeru NIP nabywcy [paragon do kwoty 450 zł brutto (100 euro) z NIP nabywcy stanowi fakturę uproszczoną]; faktury wystawione przy zastosowaniu kasy rejestrującej sprzedawca wykazuje w ewidencji sprzedaży na podstawie zbiorczych informacji z ewidencji sprzedaży prowadzonej przy zastosowaniu kas rejestrujących (por. par. 10 ust. 1 pkt 8 rozporządzenia);

Ad. 2 Jeśli kasa nie posiada funkcji pozwalającej na wpisanie numeru NIP na paragonie (głównie są to kasy rejestrujące z papierowym zapisem kopii, a niekiedy również z elektronicznym zapisem kopii), sprzedawca nie rejestruje sprzedaży na kasie rejestrującej, tylko od razu wystawia fakturę i wykazuje ją odrębnie w ewidencji (por. par. 10 ust. 1 pkt 7 lit. b rozporządzenia).

]]

Podwyżka płacy minimalnej korzystna dla najmniej zarabiających uczestników PPK

 Podwyżka płacy minimalnej do 2,6 tys. zł jest korzystna dla najmniej zarabiających uczestników Pracowniczych Planów Kapitałowych – powiedział PAP wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk.

<![CDATA[

Dodał, że ci, którzy zarabiają do 3,1 tys. zł brutto miesięcznie, dostają od pracodawcy i państwa ponad cztery razy więcej niż sami wpłacają do PPK.

Wiceprezes wskazał, że tegoroczna podwyżka płacy minimalnej z 2250 do 2600 zł brutto sprawi, że zwiększy się liczba osób, które będą mogły wpłacać do PPK nie 2 proc. tylko 0,5 proc. pensji.

Przypomniał, że umożliwia to zapis w ustawie o PPK pozwalający płacić obniżoną składkę osobom zarabiającym do 120 proc. minimalnego wynagrodzenia brutto. W tym roku jest to 3 tys. 120 zł. Zaznaczył, że zarówno pracodawca, jak i państwo są zobowiązani do uiszczenia wpłat w pełnej wysokości: w przypadku pracodawcy jest to co najmniej 1,5 proc. wynagrodzenia pracownika, natomiast państwo przelewa na konto 250 zł tzw. opłaty powitanej oraz co roku 240 zł dopłaty rocznej.

"Jeśli weźmiemy pod uwagę osobę, która zarabia 3 tys. brutto miesięcznie, to wpłaci ona do swojego PPK 15 zł na miesiąc, a otrzyma ekstra 65 zł. 45 zł będzie pochodzić z wpłaty firmy, a 20 zł od państwa" - powiedział.

Zaznaczył, że w miarę jak pensja minimalna będzie się zwiększać, tak jak zapowiada rząd, rosnąć też będą zyski osób oszczędzających w PPK. I tak, jeżeli w 2024 roku najniższe wynagrodzenie zostanie zwiększone do 4 tys. zł (4,8 tys. zł wyniesie 120 proc. upoważniające do 0,5-proc. składki), to wpłata pracownika zarabiającego niespełna 5 tys. zł wyniesie 24 zł miesięcznie, pracodawcy ponad 70 zł, a z budżetu - 20 zł. W sumie więc miesięczne oszczędności w PPK powinny wynieść ponad 100 zł, podczas gdy uczestnik PPK wpłaci tylko 24 zł.

Marczuk przyznał, że mechanizm obniżonej składki wprowadzono na wniosek związków zawodowych po to, by zrekompensować mniej zarabiającym uczestnikom PPK konieczność odprowadzania składek, a tym samym nieco niższe wynagrodzenia netto. "Są osoby, które rozważają wystąpienie z PPK ze względu na uszczuplenie miesięcznych dochodów, ale zwłaszcza w przypadku osób, które płacą 0,5 proc. jest to nieracjonalne" - powiedział. W sumie - jak wyliczył - w najbliższych latach preferencyjne warunki uczestnictwa w PPK mogą objąć ok. 2 mln osób.

Pracownicze Plany Kapitałowe to dobrowolny i powszechny system długoterminowego oszczędzania. Może do niego przystąpić każdy zatrudniony, który podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym. Oszczędności tworzone będą wspólnie przez pracowników, pracodawców oraz państwo.

Zgodnie z ustawą, która weszła w życie w styczniu br., od 1 lipca 2019 roku jako pierwsze do systemu przystąpiły największe przedsiębiorstwa, zatrudniające co najmniej 250 osób. Po pierwszym etapie wdrażania ustawy partycypacja w PPK wynosi 39 proc.

Druga tura, która rozpoczęła się 1 stycznia 2020 roku, ma objąć ok. 20 tys. przedsiębiorstw i zatrudnionych w nich ok. 2 mln pracowników. Tzw. średnie firmy najpóźniej do 24 kwietnia 2020 muszą podpisać umowy o zarządzanie środkami z PPK z jedną z 20 uprawnionych do tego instytucji finansowych. Z kolei 11 maja 2020 roku mija termin podpisywania umów o prowadzenie PPK (umowa zawarta przez pracodawcę, w imieniu zatrudnionych).

W trzeciej turze do PPK mają przystąpić podmioty zatrudniające co najmniej 20 osób. obowiązek ten dotyczy ok. 58 tys. firm, w których pracuje ok. 1,7 mln osób. Na podpisanie umów o zarządzanie małe firmy mają czas do 27 października 2020 roku, natomiast termin podpisanie umów o prowadzenie mija 10 listopada 2020 roku.

W czwartej turze, która rozpocznie się 1 stycznia 2021 roku, do PPK muszą przystąpić najmniejsze firmy i jednostki sektora finansów publicznych. Z danych PFR wynika, że jest ich ok. 830 tys. Liczba zatrudnionych to 5,7 mln osób. (PAP)

autor: Ewa Wesołowska

]]