Ulgi w podatku od darowizn nie będzie. MF: Brak przesłanek dla złagodzenia warunków

Nie ma przesłanek dla złagodzenia warunków zwolnienia z podatku od darowizn – informuje PAP Ministerstwo Finansów. Chodzi o obowiązek przekazywania darowizny na konto, co pozwala najbliższej rodzinie uniknąć zapłaty podatku od spadków i darowizn.

<![CDATA[

Ministerstwo, odpowiadając na pytania PAP dotyczące przesłanek zwolnienia z podatku od darowizn osób najbliższych tłumaczy, że celem wprowadzenia warunków określonych w art. 4a ustawy o podatku od spadków i darowizn było zapewnienie szczelności systemu podatkowego.

"Rozwiązania te są instrumentem o charakterze prewencyjnym do legalizowania przychodów nieznajdujących pokrycia w źródłach ujawnionych lub pochodzących ze źródeł nieujawnionych, niezgłoszonych do opodatkowania podatkiem dochodowym od osób fizycznych, a także dokumentowania fikcyjnych lub niezgłoszonych w terminie darowizn" - wyjaśniono.

Według MF, brak właściwego udokumentowania otrzymania pieniędzy i źródła ich pochodzenia (zidentyfikowanego darczyńcy przekazującego środki pieniężne przekazem na rachunek lub przekazem pocztowym) może prowadzić do nadużyć i sytuacji, w których podatnicy pod pozorem fikcyjnych darowizn, mogą próbować zalegalizować dochody nieujawnione lub uniknąć przy tym także opodatkowania podatkiem od spadków i darowizn.

"Wprowadzenie przez ustawodawcę m.in. warunku udokumentowania otrzymania środków pieniężnych dowodem ich przekazania na rachunek bankowy obdarowanego ma na celu zapewnienie szczelności systemu podatkowego i uniemożliwienie działań zmierzających do wprowadzenia do obiegu środków pieniężnych o nieustalonym pochodzeniu" - informuje resort finansów.

Jak dodano, konstruując zwolnienie podatkowe, o którym mowa we wspomnianym wcześniej art. 4a, ustawodawca z jednej strony dążył do wprowadzenia prorodzinnego rozwiązania podatkowego w zakresie podatku od spadków i darowizn. Z drugiej strony - wskazano - narzucił takie warunki korzystania z analizowanego zwolnienia, aby zapewnić bezpieczeństwo obrotu prawnego i systemu podatkowego, który służy państwu, a więc dobru wspólnemu wszystkich obywateli (art. 1 Konstytucji RP).

Ministerstwo zaznacza, że oba powyższe aspekty ratio legis art. 4a ustawy o podatku od spadków i darowizn powinny być uwzględniane przez organy podatkowe przy dokonywaniu wykładni pkt 2 tego przepisu.

"Ze względu na powyższe przesłanki ratio legis wprowadzenia zwolnienia oraz wzgląd na dochody budżetu państwa i gmin, brak jest przesłanek dla złagodzenia warunków zwolnienia. Poglądy wynikające z orzecznictwa sądów administracyjnych w indywidualnych sprawach podatkowych będą służyły do analizy zasadności ewentualnego dalszego uszczelnienia opisywanej regulacji" - dodano.

Odpowiedzi resortu finansów na pytania PAP mają związek z niedawna publikacją "Rzeczpospolitej", która pisała, że darowizny w najbliższej rodzinie są zwolnione z podatku, ale urzędnicy chwytają się każdego pretekstu, by to zwolnienie zakwestionować. Podano m.in. przykład syna, który musi opodatkować pieniądze otrzymane od matki, bo nie poszły z konta na konto - zostały wypłacone z rachunku matki i wpłacone (po trzech minutach) na rachunek syna.

Tymczasem, jak wskazano, zdaniem sądów, ulga podatkowa jest realizacją konstytucyjnej zasady uwzględniania dobra rodziny. Nie można jej ograniczać bez istotnego powodu. Sposób udokumentowania darowizny ma służyć zapobieganiu fikcyjnym umowom sporządzanym wyłącznie dla zmniejszenia obciążeń podatkowych, a nie stworzyć barierę dla zwolnienia.

]]

Tarcza 4.0: Zawieszenie obowiązków z ustawy o ZFŚS

Zgodnie z art. 3 Ustawy o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych, pracodawcy zatrudniający według stanu na dzień 1 stycznia danego roku co najmniej 50 pracowników w przeliczeniu na pełne etaty mają obowiązek utworzyć zakładowy fundusz świadczeń socjalnych.

<![CDATA[

Pracodawcy zatrudniający według stanu na dzień 1 stycznia danego roku mniej niż 50 pracowników w przeliczeniu na pełne etaty mogą tworzyć fundusz lub mogą wypłacać pracownikom świadczenie urlopowe. Fundusz jest tworzony przez pracodawcę z tzw. odpisu podstawowego. Pracodawca, u którego utworzono fundusz ma obowiązek przekazać na fundusz co roku kwotę równą co najmniej 37,5% przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego. Wysokość świadczenia urlopowego nie może być niższa niż odpis podstawowy.

W przypadku wystąpienia u pracodawcy spadku obrotów gospodarczych (o 25 proc. w ciągu miesiąca lub 15 proc. w ciągu dwóch miesięcy) lub istotnego obciążenia funduszu wynagrodzeń (jeśli udział płac do przychodów wzrośnie o co najmniej 5 proc. w ciągu miesiąca), może on zawiesić obowiązki tworzenia lub funkcjonowania zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, dokonywania odpisu podstawowego lub wypłaty świadczeń urlopowych (art. 15ge). Zawieszenie tych obowiązków następuje w porozumieniu z organizacjami związkowymi. Warto zwrócić uwagę, że przepis będzie stanowił w istocie ułatwienie dla tych pracodawców, u których nie działają związki zawodowe. Tacy pracodawcy będą mogli podjąć kluczowe decyzje w zakresie Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych samodzielnie a nie jak obecnie w porozumieniu z przedstawicielem załogi.

W związku z obowiązującym terminem na dokonanie odpisu podstawowego (koniec maja 2020r.) oraz w sytuacji, gdy pracodawca odprowadzi odpis, nie ma przepisów które regulowałyby ewentualny zwrot dokonanego odpisu. Niniejszy przepis nie będzie miał zastosowania.

W przypadku, gdy u pracodawcy działają organizacje związkowe, konieczne jest zawarcie porozumienia z organizacjami związkowymi w przedmiocie zawieszenia ww. obowiązków. Negatywnie należy ocenić konieczność konsultacji ze związkami, albowiem bez porozumienia pracodawca-związki, nie będzie możliwe zawieszenie ww. obowiązków. W konsekwencji przepis ten będzie trudny do zrealizowania.

Tarcza antykryzysowa 4.0 zakłada także, że przy takich samych przesłankach jak powyżej, z mocy prawa nie stosuje się korzystniejszych niż ustawa o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych postanowień układów zbiorowych pracy lub regulaminów wynagradzania. Chodzi o te postanowienia, które ustalają wyższą wysokość odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych oraz inne świadczenia o charakterze socjalno-bytowym niż określa ustawa o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych. W takim przypadku stosuje się wysokość odpisu na ten fundusz określoną w tej ustawie.

Kancelaria Adwokacka Anna Krenc

]]

Kontrole wykorzystania środków tarczy ruszają, ale powoli

Wojewódzkie urzędy pracy zaczynają weryfikację rozliczeń składanych przez pracodawców, którzy skorzystali z dopłat do pensji. Szczegółowe kontrole na razie nie są planowane.

<![CDATA[

Coraz więcej przedsiębiorstw kończy okres korzystania z pomocy w ramach tarczy antykryzysowej. Dotyczy to m.in. firm, którym przysługują dofinansowania do wynagrodzeń pracowników ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP). To oznacza, że muszą rozliczyć się z uzyskanego wsparcia, a wojewódzkie urzędy pracy (WUP) już zaczęły weryfikację składanych przez nie dokumentów. Pracodawców będą też czekać kontrole, ale raczej nie na masową skalę i dopiero w późniejszym czasie.

Podzielona weryfikacja

Każdy pracodawca, który otrzymywał subsydia płacowe, jest zobowiązany do złożenia w WUP specjalnego formularza rozliczeniowego przygotowanego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS). Trzeba do niego dołączyć dodatkowe dokumenty, w tym wykaz pracowników, na których została przyznana pomoc z FGŚP, za każdy miesiąc jej uzyskiwania, potwierdzenie wykonania przelewów wynagrodzeń dla podwładnych oraz zbiorcze potwierdzenia opłacenia za nich składek na ubezpieczenia społeczne, a także zaliczek na podatek dochodowy.

Procedura weryfikacji rozliczenia została określona w art. 15g ust. 17b ustawy z 2 marca 2020 r., tzw. spec ustawy antycovidowej (Dz.U. poz. 374 ze zm.), i podzielona na dwa etapy. Pierwszym z nich jest weryfikacja wstępna, a WUP musi ją przeprowadzić w ciągu 60 dni od złożenia przez firmy dokumentów.

– Polega ona na analizie ich kompletności, prawidłowości złożonych oświadczeń oraz sprawdzeniu kwot przekazanych i faktycznie wykorzystanych środków – wyjaśnia Arkadiusz Kaczor, rzecznik WUP w Katowicach.

Okazuje się, że większość urzędów już przystąpiła do wstępnej weryfikacji, a niektóre z nich powołują nawet zespoły ds. rozliczeń, które się tym zajmują. Wyjątkiem są: WUP w Poznaniu, który jeszcze przygotowuje się do nowego zadania, oraz w Krakowie, który planuje zacząć sprawdzanie dokumentów od września.

Na tym etapie pracodawców nie będą czekać pogłębione kontrole.

– Będą one realizowane w przypadku wykrycia jakichś nieprawidłowości – informuje Stefan Augustyn, rzecznik WUP w Wrocławiu.

Renata Bagier-Lewandowska, kierownik wydziału ds. FGŚP WUP w Poznaniu, również zapowiada, że kontrole będą wdrażane w razie potrzeby, niezwłocznie po zakończeniu wstępnej weryfikacji.

– Obecnie najważniejsze jest sprawne przyznawanie pomocy, bo cały czas wpływają do nas wnioski od pracodawców i na tym się skupiamy, a kontrolami zajmiemy się później – podkreśla Arkadiusz Kaczor.

Potrzebne wytyczne

Drugim etapem sprawdzania pracodawców przewidzianym w art. 15g ust. 17b specustawy antycovidowej jest weryfikacja końcowa, która ma potwierdzać wykorzystanie dopłat zgodnie z przeznaczeniem. Na razie nie wiadomo, jak będzie ona wyglądać

– Czekamy na wytyczne MRPiPS, jak ta weryfikacja ma przebiegać. Jej przeprowadzenie na pewno będzie wiązało się z kontrolami dokumentów – zarówno tych złożonych, jak i znajdujących się u beneficjentów pomocy finansowej – wskazuje Beata Naze, kierownik wydziału FGŚP w Łodzi.

Wiesława Lipińska, rzecznik WUP w Warszawie, dodaje, że weryfikacja końcowa będzie obejmować wszystkich pracodawców, kontrole będą zaś przeprowadzane u wybranych pracodawców, gdy pojawią się zastrzeżenia odnośnie do przekazanych dokumentów

Kolejna niewiadoma dotyczy tego, kiedy sprawdzanie firm się rozpocznie. Można się spodziewać, że nie nastąpi to szybko, zwłaszcza że zgodnie z art. 15g tarczy końcowa weryfikacja może być dokonana w ciągu trzech lat od dnia złożenia dokumentacji rozliczeniowej. Urzędy mają więc na nią dużo czasu.

– W naszym województwie ze względu na dużą liczbę złożonych wniosków o przyznanie dopłat – mamy ich prawie 18 tys. – w tym roku prawdopodobnie nie będzie prowadzona weryfikacja końcowa – zapowiada Wiesława Lipińska.

Podobnie będzie w przypadku przedsiębiorców z Małopolski, gdzie ma ona zacząć się od stycznia 2021 r., oraz z Podkarpacia.

Pomoc priorytetem

Za weryfikację przyznawanej pomocy w ramach tarczy antykryzysowej zabrały się również powiatowe urzędy pracy (PUP), które zajmowały się m.in. wypłatą pożyczek dla osób prowadzących działalność gospodarczą.

– Nasze działania sprowadzają się do sprawdzenia w bazie CEIDG lub KRS, czy przedsiębiorca prowadził własny biznes przez wymagany okres trzech miesięcy, abyśmy mogli umorzyć pożyczkę lub dochodzić jej zwrotu, gdyby okazał się krótszy. Nie będziemy natomiast sprawdzać, na jakie konkretne wydatki zostały przeznaczone te pieniądze – podkreśla Małgorzata Pliszka, dyrektor PUP w Nysie.

W odniesieniu do wsparcia w formie dopłat do pensji finansowanych ze środków Funduszu Pracy pracodawcy są zobligowani do złożenia formularza rozliczeniowego, który stanowił załącznik do umowy.

– Nie jest wymagane dołączanie do niego dodatkowych dokumentów, niemniej w sytuacji jakichś wątpliwości będziemy prosić firmy o ich dostarczenie – wskazuje Sylwia Tokarska, dyrektor PUP w Kwidzynie.

Jeżeli chodzi o przeprowadzanie kontroli u pracodawców, to w najbliższym czasie nie będzie ich zbyt wiele.

– Wychodzimy z założenia, że najpierw trzeba pomóc, a dopiero potem kontrolować. Dlatego jeśli mam do wyboru, czy wysłać pracownika na kontrolę, czy ma zająć się rozpatrywaniem wniosków, to wybieram to drugie rozwiązanie. A pracodawców oczekujących na wsparcie jest dużo, bo poza wnioskami z tarczy, które cały czas są składane, przyjmujemy na bieżąco te obejmujące tradycyjne instrumenty aktywizacji zawodowej – stwierdza Roland Budnik, dyrektor PUP w Gdańsku.

Również zdaniem Iwony Brodowskiej, dyrektor PUP w Wąbrzeźnie, teraz nie jest odpowiedni moment na przeprowadzenie kontroli. Nie oznacza to, że wcale ich nie będzie, ale raczej to, że będą one miały charakter wyrywkowy.

– Trzeba pamiętać, że przedsiębiorcy otrzymują pomoc z różnych źródeł i kontrolę jej wykorzystania należy przeprowadzić w późniejszym okresie, aby była kompleksowa – zwraca uwagę Jolanta Tulkis, rzecznik PUP w Białymstoku.

]]

Zasiłek macierzyński niższy przez tarczę antykryzysową. Maląg zapowiada zmianę krytykowanych przepisów

Kobiety, którym obniżono wymiar czasu pracy i co za tym idzie wynagrodzenie na podstawie tarczy antykryzysowej, otrzymują niższe zasiłki. MRPiPS – jak przekazała PAP szefowa resortu Marlena Maląg – przygotowało zmianę przepisów w tym obszarze.

<![CDATA[

"Przygotowaliśmy regulację, dzięki której w przypadku osób pobierających świadczenia z ubezpieczenia chorobowego, w tym kobiet w ciąży, podstawa wymiaru świadczenia z ubezpieczenia chorobowego nie będzie uwzględniała zmiany wymiaru czasu pracy" – poinformowała minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Co więcej – jak podkreśliła - zmiana dotyczyć będzie też świadczeń już wypłaconych na podstawie obowiązujących zapisów ustawy antykryzysowej. Ponowne przeliczenie ich podstawy następować będzie – jak wyjaśniła - na wniosek danej osoby. "Najważniejsze dla nas jest dobro rodzin" – podkreśliła minister Maląg.

Radio RMF FM, które poinformowało o planach resortu opierając się o nieoficjalne informacje podało, że zmiana w przepisach może pojawić się już w piątek, przy okazji najbliższego posiedzenia Sejmu.

]]

Dłuższy termin składania ofert w programie "Asystent osoby z niepełnosprawnościami"

Do 31 sierpnia wydłużyliśmy termin składania ofert w ramach programu “Asystent osobisty osoby z niepełnosprawnościami”. Organizacje pozarządowe mogą starać się o wsparcie wynoszące nawet do 100 proc. kosztów realizacji usług asystenta – powiedziała PAP szefowa MRPiPS Marlena Maląg.

<![CDATA[

Celem programu jest wprowadzenie i rozpowszechnienie usługi asystenta jako formy ogólnodostępnego wsparcia dla osób niepełnosprawnych. Obecnie organizacje pozarządowe mogą składać oferty konkursowe w ramach kolejnej edycji programu. Początkowy termin składania ofert upływał 7 sierpnia, resort rodziny zadecydował jednak o jego przedłużeniu.

"Ponieważ zależy nam, by wszyscy zainteresowani mieli szansę na udział w programie, do 31 sierpnia wydłużyliśmy termin składania ofert w ramach programu +Asystent osobisty osoby z niepełnosprawnościami+ edycja 2020-2021. Organizacje pozarządowe mogą starać się o wsparcie wynoszące nawet do 100 proc. kosztów realizacji usług asystenta. To 80 mln zł z Funduszu Solidarnościowego w 2020 r. i tyle samo w roku 2021" - powiedziała minister Maląg.

Szefowa MRPiPS podkreśliła, że "Asystent osobisty osoby z niepełnosprawnościami" to program, "który dla wielu osób może być prawdziwym otwarciem na świat".

"Dzięki pomocy asystenta osoby niepełnosprawne będą mogły pełniej uczestniczyć w życiu społecznym – nie tylko wyjść do urzędu czy na zakupy, ale też do kina, na koncert, do znajomych i rodziny. Wiemy, że to wsparcie jest naprawdę potrzebne i oczekiwane. Chcemy, by było ono jak najszerzej dostępne" - powiedziała.

Adresatami programu są osoby niepełnoprawne posiadające orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności albo orzeczenie równoważne.

]]

Przez COVID więcej ojców na tacierzyńskim

O ponad 3 tys. wzrosła w tym roku liczba mężczyzn, którzy skorzystali z urlopu ojcowskiego.

<![CDATA[

Przyczyną zmiany tendencji może być pandemia koronawirusa i zwolnienia na rynku pracy.

W 2019 r. do maja ZUS wypłacił 74 tys. zasiłków z tytułu rodzicielskiego dla ojców; w 2018 – 71,6 tys. W tym roku ta liczba wzrosła do 77,4 tys. Tatusiowie korzystali z opieki nad dzieckiem zwłaszcza w maju – urlop wykorzystało ponad 4 tys. osób więcej niż w roku ubiegłym. Dane za ten miesiąc pokazują wyższą liczbę niż skumulowana wartość zasiłków, bo nawet jeśli ktoś wziął tylko jeden dzień urlopu, jest ujmowany przez ZUS w miesięcznych zestawieniach. W efekcie jedna osoba może figurować w kilku tabelach miesięcznych.

Wzrosła także przeciętna dzienna wysokość zasiłku. W okresie od stycznia do maja wyniosła 149 zł – o ponad 10 zł więcej niż w 2019 r. To oznacza, że na pozostanie w domu zdecydowali się lepiej zarabiający ojcowie.

Skąd tendencja do bardziej chętnego wykorzystywania urlopu ojcowskiego? – Prawdopodobnie tegoroczny wzrost jest w dużej mierze spowodowany pandemią koronawirusa – wyjaśnia dr Zofia Szweda-Lewandowska z Katedry Polityki Społecznej SGH. Mężczyźni częściej zatrudnieni są w sektorze prywatnym, gdzie sytuacja może być w tej chwili bardziej niepewna. – Kobiety pracujące w sektorze publicznym często zarabiają mniej, ale za to mogą liczyć na większą stabilność zatrudnienia. W tej sytuacji mężczyzna, bardziej zagrożony utratą pracy, decydował się na opiekę nad dziećmi – dodaje ekspertka.

Decydujące znaczenie mogą mieć też względy ekonomiczne. Jeśli oboje małżonkowie stracą pracę, to na zasiłek macierzyński bardziej opłaca się przejść osobie z wyższymi zarobkami. Jest on bowiem średnią z ostatnich 12 miesięcy poprzedzających okres przed zasiłkiem.

Dlaczego więcej świadczeń przyznano dopiero w maju, a nie od razu po wprowadzeniu lockdownu? – To kwestia opóźnionej reakcji. W poprzednich miesiącach nie było jeszcze wiadomo, jak długo utrzyma się sytuacja, czy firmy zdecydują się na zwolnienia. W maju można było powoli zacząć organizować życie w nowych okolicznościach, więcej dało się przewidzieć – tłumaczy Szweda-Lewandowska.

Zasiłek macierzyński z tytułu urlopu ojcowskiego uregulowano w kodeksie pracy. „Tacierzyńskie” może uzyskać pracownik, którego dziecko nie ukończyło 24 miesięcy. Wówczas ojciec za okres urlopu uzyskuje 100 proc. podstawy wymiaru zasiłku. Oblicza się go jako przeciętne wynagrodzenie z ostatnich 12 miesięcy. Taki urlop może trwać do dwóch tygodni.

]]

Nic nie wstrzyma PPK w budżetówce

Od stycznia pracownicy sektora finansów publicznych wchodzą do PPK. Rząd, choć planuje zamrożenie funduszu płac, trzyma kurs na włączenie tej sfery do programu

<![CDATA[

Od początku przyszłego roku do pracowniczych planów kapitałowych powinna przystąpić ostatnia grupa: zatrudnieni w sektorze finansów publicznych. Kluczowe pytanie, na jakie musi dziś odpowiedzieć rząd, to ile dołożyć do ich składki.

Zgodnie z przepisami pracownik – jeśli zdecyduje się uczestniczyć w programie ‒ co miesiąc odkłada co najmniej 2 proc. swojego wynagrodzenia, a maksymalnie 4 proc. Osoby z zarobkami nie przekraczającymi 120 proc. pensji minimalnej mogą startować od 0,5 proc. pensji. Do tego pracodawca dokłada od siebie od 1,5 do 4 proc. Rząd zaś finansuje opłatę powitalną w wysokości 250 zł i dopłatę roczną ‒ 240 zł.

W przypadku budżetówki z kasy państwa trzeba będzie jednak wysupłać więcej, bo rząd jako pracodawca musi się podwójnie dorzucić. Z informacji DGP wynika, że minister finansów Tadeusz Kościński deklaruje, że jest gotów dopłacić maksymalnie 2 proc. do składki. To sporo mniej niż 4-proc. limit. Oficjalnie resort nie komentuje sprawy i podkreśla, że na obecnym etapie prac nad przyszłorocznym budżetem jest za wcześnie na określenie, jakie będą koszty wejścia pracowników sektora publicznego do PPK.

Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys ma nadzieję, że w trakcie epidemii wielu pracowników zrozumiało, że warto mieć dodatkowy bufor finansowy. ‒ Znamy założenia budżetu. Nie spodziewam się, że rząd zacznie mówić o dopłacaniu 4 proc. do składki, ale jeśli powie, że stać nas na 1,5‒2 proc., to też będzie dobrze – mówi w rozmowie z DGP.

Podkreśla, że obecny kryzys wywołany COVID-19 nie zdestabilizował programu budowy oszczędności emerytalnych. Liczy, że na koniec roku aktywa funduszy w PPK będą miały wartość 3‒4 mld zł, a pieniądze odłoży w nim ponad 4 mln Polaków. ‒ Osiągnięcie poziomu partycypacji w wysokości 60‒70 proc. to kwestia kilku lat. Ważne, że uczestnicy PPK mają bardzo dobre stopy zwrotu. Fundusze zarobiły średnio 3,5 proc. w ciągu trzech kwartałów, a przeciętny uczestnik zarobił ponad 100 proc. z uwzględnieniem dopłat pracodawcy i państwa – informuje Borys.

Na koniec lipca w PPK było 1,65 mld zł, ale za kilka tygodni ruszy kolejny etap programu – przesunięty przez epidemię – będą do niego przystępowało ok. 78 tys. małych i średnich firm, które zatrudniają 3,7 mln pracowników.

Dla finansów państwa poturbowanych przez koronakryzys PPK będą istotnym kosztem w przyszłorocznych wydatkach. Stąd pewnie składka od pracodawcy będzie niższa. Tym bardziej że w przyszłym roku płace w budżetówce mają być zamrożone, a rząd szuka oszczędności w administracji. Jej fundusz płac to ponad 40 mld zł.

Gdyby przyjąć, że składka na PPK w wysokości 1,5 proc. zostałaby odprowadzona od całej sumy, to budżet musiałby wyłożyć na ten cel ok. 600 mln zł. Jednak choć budżetówka ma dołączyć do PPK od stycznia, to zanim zostaną podpisane umowy i wpłyną pierwsze składki, nastanie kwiecień lub maj. No i zapewne nie wszyscy pracownicy będą chcieli zmniejszyć swoje bieżące wynagrodzenia, żeby płacić składkę. Przy założeniu 75 proc. partycypacji kosztowałoby to budżet ok. 340 mln zł. Choć to suma maksymalna, bo w funduszu są służby mundurowe, które do PPK nie przystąpią. Do tego dochodzą koszty opłaty powitalnej i dopłaty rocznej. Tę pierwszą ‒ 250 zł ‒ mogą otrzymać osoby przystępujące po raz pierwszy do PPK, a drugą ‒ 240 zł ‒ ci, którzy oszczędzali w nim co najmniej sześć miesięcy w danym roku.

Obecnie w budżetówce jest ok. 550 tys. etatów: urzędnicy, a także służby mundurowe czy prokuratorzy i sędziowie oraz nauczyciele zatrudnieni w placówkach prowadzonych przez organy administracji rządowej. Opłaty dla tej grupy (z wyłączeniem służb mundurowych) to ok. 100 mln zł. Ale to jedynie koszty budżetowe, a PPK objęta jest cała sfera publiczna, a więc także samorządy, oświata, instytucje takie jak ZUS. To może być prawie dwa mln osób.

‒ Były wnioski o przesunięcie o rok wdrożenia PPK w samorządach, bo w obecnych warunkach kryzysu w dochodach i polityce MEN zwiększającej lukę finansową w oświacie, samorządy patrzą na wszystko, co pozwoli zaoszczędzić. Wniosek nie został przyjęty. Dlatego pracodawcy samorządowi nie będą skłonni zwiększać puli środków ‒ mówi Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich. Tłumaczy: w przypadku powiatu średniej wielkości, z budżetem na poziomie 100 mln zł, wydatki na płace sięgają połowy tego budżetu, a są w tym pensje nauczycieli. W tym przypadku 1,5 proc. wkładu pracodawcy do PPK daje 750 tys. zł, a więc kwotę zauważalną.

Koszty PPK dla sfery publicznej trudno wyliczyć także z powodu trudności w oszacowaniu, ile osób przystąpi do programu. W trakcie prac nad ustawą w Sejmie szacowano roczne koszty budżetowe na 3,6 mld zł, w czym zawierały się zarówno składki od sfery budżetowej, jak i dopłaty roczne z budżetu dla wszystkich oszczędzających.

Pracodawcy samorządowi nie będą zwiększać puli środków na PPK

]]

TFI PZU liderem wśród PPK

Pracownicze plany kapitałowe zgromadziły jak dotąd 1,4 mld zł aktywów. Niektóre z zarządzających nimi firm po pierwszych miesiącach inwestowania pieniędzy swoich uczestników mogą poszczycić się niezłymi efektami

<![CDATA[

Fundusze zdefiniowanej daty, którymi zarządzają instytucje finansowe w ramach programu Pracowniczych Planów Kapitałowych ruszyły (w większości) pod koniec ubiegłego roku, natomiast w 2020 r. zaczęły do nich trafiać pierwsze składki ubezpieczonych. Trzeba przyznać, że start PPK zbiegł się w czasie z wyjątkowo burzliwym okresem na rynkach finansowych – w pierwszych dwóch miesiącach roku trwała hossa na giełdach akcji, następnie wybuchła pandemia, powodując paniczną wyprzedaż aktywów różnej klasy – akcji, obligacji i surowców z ropą i gazem na czele, a w II kwartale straty te były odrabiane, niekiedy nawet z nawiązką.

Duży rozrzut wyników

Fundusze zdefiniowanej daty mają ustawowo narzucone różne profile inwestycji. Te o najbliższej dacie „zapadalności” przeznaczone są dla uczestników, którym najbliżej do osiągnięcia wieku emerytalnego (60 roku życia, plus minus). W ich przypadku udział akcji powinien być najniższy (do 15 proc. aktywów), a najwięcej powinno znaleźć się w portfelu instrumentów bezpiecznych, takich jak obligacje czy instrumenty rynku pieniężnego (lokaty, bony). Im dłuższy jest okres do osiągnięcia wieku emerytalnego, tym wyższy może być udział akcji w portfelach funduszy, nawet do 80 proc., w grupie funduszy, których zdefiniowana data wypada przynajmniej 20 lat później.

Wytyczne dotyczące tego, jakiego rodzaju aktywa powinny znaleźć się w portfelach są więc wspólne dla wszystkich i wydawać by się mogło, że w związku z tym, również wyniki poszczególnych PPK będą zbliżone, przynajmniej w danej „kategorii wiekowej”, podobnie jak zbliżone do siebie są wyniki osiągane przez OFE. Nic bardziej mylnego.

Już w grupie funduszy 2025 (a więc, tych, w których udział akcji powinien być najniższy, a zatem – domyślnie – także zmienność wyników powinna być niewielka) różnice w osiąganych wynikach są spore. Licząc od początku roku do 22 lipca najlepszy z funduszy zarobił 6,9 proc., a najsłabszy stracił 0,5 proc. W kolejnych latach różnice są jeszcze większe – i sięgają od minus 6 proc. do plus 13 proc. (w kategorii 2045).

Rozdźwięk między wynikami poszczególnych funduszy jest naprawdę spory, chociaż rynek, na którym dokonują one inwestycji jest wspólny, papiery dłużne są droższe niż były przed epidemią, również indeksy akcji w Warszawie odrabiają straty, a przecież PPK kupowały akcje głównie w czasie, gdy były one tańsze niż obecnie.

Warto też zaznaczyć, że dane do rankingu pochodzą z 22 lipca, ale kilka dni wcześniej stopy zwrotu poszczególnych funduszy potrafiły różnić się nawet o 3 pkt proc. (częściej o 0,5-1,0 pkt. proc.), mimo że w tym czasie nie dochodziło do spektakularnych wydarzeń rynkowych. Dowodzi to sporej wrażliwości wyników osiąganych przez poszczególne portfele na zmienność kursów pojedynczych instrumentów (np. akcji konkretnych spółek) co wynika z wciąż skromnych aktywów zarządzanych przez niektóre fundusze. Z tym zastrzeżeniem możemy przejść do omówienia wyników.

Jak liczyliśmy

Ocenie poddano w pierwszej kolejności osiągnięte stopy zwrotu. Fundusze zdefiniowanej daty zostały podzielone według „zapadalności” i instytucji zarządzających. Porównaliśmy stopy zwrotu osiągnięte od początku roku (dlatego brak funduszy zarządzanych przez BPS TFI, które dołączyły do stawki w marcu). Punkty rankingowe przyznawaliśmy tym funduszom, których wyniki były wyższe od mediany w danej grupie, a dodatkowy punkt zdobywały te fundusze, które plasowały się w pierwszej trójce.

Podwójne punkty regularnie zdobywały fundusze AXA, PFR i PZU, zaś tuż za podium plasowały się fundusze Aegona i Skarbca. Równie regularni byli także outsiderzy – osiem (z 19) instytucji zdobyło w kategorii stóp zwrotu 0 (pięć instytucji) lub 1 punkt.

Następnie porównaliśmy wysokość zarządzanych aktywów. To ważny czynnik, ponieważ fundusze o niewielkich aktywach mogły inwestować po prostu szczęśliwie, natomiast im większy jest fundusz, tym zarządzanie nim jest bardziej skomplikowane – czym innym jest inwestowanie kwot rzędu 100-200 tys. zł, a czym innym lokowanie 10 czy 30 mln zł. Punkt przyznawaliśmy funduszom o aktywach powyżej 5 mln zł, a dwa punkty za przekroczenie 10 mln zł (wg stanu na 30 czerwca). Zdarzyło się więc, że fundusze, które otrzymały bardzo wysokie noty za stopy zwrotu, bardzo słabo wypadły w porównaniu zarządzanych aktywów.

Po zsumowaniu punktów z obydwu kategorii, ranking wyłonił dwóch zdecydowanych liderów – tylko fundusze zarządzane przez AXA TFI i TFI PZU osiągnęły wyniki wyraźnie lepsze od konkurentów zarządzając jednocześnie odpowiednio dużymi aktywami. Trzecie miejsce przypadło funduszom Avivy, najgorzej wypadły te PPK, które osiągnęły słabe wyniki przy niewielkich aktywach.

Inwestycje na długie lata

Pół roku działania na rynku kapitałowym to historia zbyt krótka, by wyciągać z niej daleko idące wnioski. Trudno powiedzieć, czy obrane strategie inwestycyjne okażą się równie skuteczne lub nieskuteczne w przyszłości oraz jak elastyczni będą zarządzający funduszami, gdy warunki rynkowe się zmienią.

Osobnym kryterium może być doświadczenie. Zarządzający funduszami od dwóch dekad  mogą mieć wyższe umiejętności do tych, którzy obecni są na rynku dopiero do kilku lat. Z czasem zmieniać będzie się też diametralnie skala działania, a inaczej zarządza się aktywami liczonymi w dziesiątkach miliardów, a inaczej w setkach milionów.

Fundusze emerytalne wymagają umiejętności konserwatywnego podejścia, fundusze nie mają zarabiać (i tracić) na chwilowej modzie, ale budować kapitał emerytalny na całe dekady. I dopiero po upływie pierwszej z nich przyjdzie czas na stworzenie pełnowartościowego rankingu.

]]

Wsparcie z PFRON: Nie ma dopłaty, gdy wniosek wysłano przed wypłatą pensji

Składając korektę wniosku o dofinansowania do
wynagrodzeń, pracodawca może go zmodyfikować w zakresie kwoty, ale nie
terminu jego złożenia. Jeśli więc pierwotny druk został wysłany przed
wypłatą pensji pracownikom z dysfunkcjami zdrowotnymi, subsydia płacowe
nie będą mu się należały.

<![CDATA[

Tak wynika ze stanowiska przedstawionego przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) w sprawie związanej ze spełnianiem jednego z warunków uzyskiwania dopłat do wynagrodzeń. Chodzi tutaj o wymóg określony w art. 26a ust. 1a1 pkt 1a ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 426 ze zm.). Zgodnie z nim dopłata nie przysługuje do pensji wypłaconej podwładnemu po dniu złożenia do PFRON wniosku Wn-D o jej wypłatę.

Ogólnopolska Baza Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (OBPON.org) w pytaniu do funduszu przedstawiła sytuację firmy, która 6 grudnia 2019 r. wysłała wniosek o dofinansowania do wynagrodzeń za listopad ubiegłego roku. Pensje zostały wypłacone 4 grudnia 2019 r., ale okazało się, że na skutek błędu w systemie bankowym cztery osoby niepełnosprawne otrzymały pensje dopiero 10 grudnia. Po zauważeniu pomyłki pracodawca złożył korektę wniosku i zwrócił wsparcie za tych pracowników. Firma zastanawiała się jednak, czy może jeszcze raz – przez kolejną korektę wniosku Wn-D – ubiegać się o dopłaty za podwładnych, skoro korekta będzie złożona po wypłacie pensji i zostanie zachowany wynikający z kodeksu pracy termin na wypłatę wynagrodzeń pracownikom.

PFRON w odpowiedzi tłumaczy, że pracodawca ubiegający się o dopłatę do pensji ma obowiązek faktycznego i terminowego ponoszenia kosztów płacy za podwładnego. W tym kontekście przepisy ustawy o rehabilitacji wskazują, że dofinansowanie nie może być przyznane, jeśli wynagrodzenie nie zostało przelane na rachunek bankowy pracownika lub dostarczone przekazem pocztowym, a wniosek o dopłatę został złożony przed wypłatą pensji (jako dzień jej wypłaty traktowany jest ten, w którym pracownik może dysponować tymi pieniędzmi).

Fundusz podkreśla, że w świetle dotychczasowych wyjaśnień Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych złożenie korekty wniosku nie wpływa na termin jego złożenia. Korekta jest dokumentem pochodnym do korygowanego druku i modyfikuje go w zakresie kwoty dofinansowania, a nie terminu jego złożenia. Dlatego wspomniana firma nie ma prawa do dopłat do pensji czterech pracowników za listopad 2019 r. wypłaconych po dniu złożenia wniosku za ten miesiąc. Złożenie korekty wniosku za ten okres nie zmienia bowiem stanu faktycznego w odniesieniu do daty złożenia pierwotnego wniosku.

– Pracodawcy powinni pamiętać o sprawdzeniu, czy na pewno wynagrodzenia zostały wypłacone, zanim wyślą wniosek do PFRON. Bezwzględnie nie powinni tego robić w dniu wypłaty pensji. Lepiej jest poczekać dwa, trzy dni i mieć pewność, że pracownicy już dysponują wynagrodzeniami, niż potem w sytuacji jakichś problemów technicznych w funkcjonowaniu systemu bankowego ponosić konsekwencje w postaci braku możliwości uzyskania wsparcia z PFRON – mówi Edyta Sieradzka, wiceprezes OBPON.org. 

]]

Tarcza antykyzysowa uderza w matki na urlopach. Ale jest na nią sposób

Kobiety, które urodzą dziecko w okresie obniżenia etatu na podstawie tarczy antykryzysowej, pobierają niższe zasiłki macierzyńskie. Dostaną więcej pieniędzy, jeśli przerwą płatną opiekę.

<![CDATA[

Kobiety, które urodzą dziecko w okresie pobierania obniżonej pensji (z powodu obecnego kryzysu), przez rok będą otrzymywać niższy zasiłek macierzyński. Nawet jeśli obcięcie etatu i wynagrodzenia było krótkotrwałe, np. obowiązywało trzy miesiące. Taki skutek wywołuje tarcza antykryzysowa, która nie przewidziała przepisów ochronnych dla opiekunów. W rezultacie nawet niewiele zarabiający rodzice będą tracić po kilkaset złotych miesięcznie.

Matki, które chcą ograniczyć straty, mogą zdecydować się na przerwę w płatnych urlopach. To jedyna możliwość uniknięcia skutków niekorzystnych zmian w prawie. – Przepisy powinny zapewniać rodzinom ochronę, a nie zmuszać je do kombinowania – mówi Lucyna Dobroszek z ruchu społecznego „Matki kontra ZUS”.

Specustawa antycovidowa (Dz.U. nr 374 ze zm.), która umożliwiła obcinanie etatów i pensji, nie uwzględniła skutków, jakie wywoła to w zakresie świadczeń dla matek z tytułu urodzenia dziecka. W rezultacie te ostatnie tracą na nowych rozwiązaniach, bo przez cały rok korzystania z urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego otrzymują niższe zasiłki. Niekorzystne przepisy da się jednak obejść, choć wymaga to od pracownic przer wania płatnej opieki i zaangażowania w nią ojców (jeśli rodzice chcą pobierać pieniądze przez maksymalny czas i w wyższej wysokości).

Kosztowne przeoczenie

Możliwość obniżania wymiaru czasu pracy w okresie stanu epidemii przewiduje art. 15g specustawy. Firma zawiera porozumienie w tej sprawie ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami pracowników i na tej podstawie zmniejsza wymiar czasu pracy oraz wynagrodzenie maksymalnie o 20 proc.

Załóżmy, że w danej firmie takie obniżenie (o 20 proc.) ma obowiązywać zatrudnionych przez okres trzech miesięcy i jedna z pracownic w tym czasie urodzi dziecko. DGP skierował do ZUS pytanie o to, czy w takim przypadku podstawą wymiaru jej zasiłku macierzyńskiego przez cały okres urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego (łącznie rok) będzie wynagrodzenie zmniejszone o jedną piątą (nawet w czasie, gdy pozostali pracownicy firmy będą już pobierać pełne pensje).

– Podstawę wymiaru zasiłku macierzyńskiego stanowić będzie wynagrodzenie ustalone dla nowego, obniżonego wymiaru czasu pracy. Ustalona podstawa wymiaru zasiłku macierzyńskiego obowiązuje przez cały okres jego nieprzerwanego pobierania, nawet jeżeli w tym okresie nastąpi ponowna zmiana wymiaru czasu pracy na pełny etat – wskazał w odpowiedzi ZUS.

To oznacza, że nowe przepisy są wyjątkowo niekorzystne dla rodziców. Załóżmy, że w omawianym przykładzie podstawa wymiaru zasiłku pracownicy przy pełnym etacie wynosi 3 tys. zł. W związku z obniżeniem na podstawie tarczy antykryzysowej będzie o 600 zł niższa (2,4 tys. zł). Jeśli matka zdecyduje się od razu na wykorzystanie pełnego wymiaru urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego, czyli na rok opieki, jej zasiłek przez cały ten czas będzie wynosić 1920 zł (80 proc. podstawy wymiaru). Jeśli urodzi dziecko np. w lipcu 2020 r. (a trzymiesięczny okres obniżenia etatu obowiązuje w okresie maj – lipiec 2020 r.), do lipca 2021 r. będzie otrzymywać co miesiąc obniżoną kwotę, podczas gdy jej koledzy z pracy już od sierpnia 2020 r. wrócą do swoich zwykłych, wyższych pensji. Gdyby pracownica urodziła dziecko miesiąc później (w sierpniu 2020 r.), przez rok otrzymywałaby comiesięcznie 2400 zł, a nie 1920 zł.

Jest sprzeciw

Z tych powodów matki czują się niesprawiedliwie potraktowane i protestują (założyły grupę na jednym z portali społecznościowych).

– Trudno im się dziwić. Nie powinny tracić tylko z tego powodu, że poród przypadł w okresie korzystania z rozwiązań antykryzysowych. Przecież opłacały składkę z nieobniżonej pensji, a przez roczny okres urlopów będą pobierać go w niższej wysokości – zauważa Lucyna Dobroszek z ruchu społecznego „Matki kontra ZUS”.

Podkreśla, że skutki obniżania czasu pracy w zakresie ubezpieczeń społecznych należało określić inaczej. – Tak, aby co najwyżej w nieznaczny sposób wpływały na wysokość zasiłków, skoro obcięcie pensji dotyczy tylko np. trzech miesięcy. Sądzę, że wówczas matki by to zaakceptowały – dodaje.

DGP zapytał też ZUS o to, czy omawiane rozwiązania nie wywołają negatywnych skutków dla matek.

– Ustalając podstawę wymiaru świadczeń, zarówno ZUS, jak i płatnicy składek zobowiązani są stosować obowiązujące w tym zakresie przepisy ustawy zasiłkowej. Dotyczy to także zasad ustalania podstawy wymiaru zasiłków w przypadku zmiany wymiaru czasu pracy. Ustawodawca nie wprowadził odmiennych zasad w odniesieniu do pracowników, którym zmieniony został wymiar czasu pracy i obniżono wynagrodzenie na podstawie przepisów tarczy antykryzysowej – wskazał Grzegorz Dyjak z biura prasowego ZUS.

Podkreślił, że określone ustawą zasiłkową zasady ustalania podstawy wymiaru w związku ze zmianą wymiaru czasu pracy mają zastosowanie nie tylko do zasiłków macierzyńskich, ale także do innych świadczeń z tytułu choroby i macierzyństwa, m.in. zasiłków chorobowych i opiekuńczych. – Dotyczą ubezpieczonych kobiet i mężczyzn – dodał w odpowiedzi na pytania DGP.

Zabrakło zatem refleksji na etapie tworzenia kolejnych tarcz antykryzysowych. Wszystko wskazuje na to, że ustawodawca nie uwzględnił skutków omawianych zmian w zakresie uprawnień rodzicielskich (choć od lat władza – w szczególności obecna – podkreśla, że ochrona rodziny jest priorytetem).

– To skutek pospiesznego uchwalania kolejnych specustaw, bez odpowiednich konsultacji, w tym także ze stroną reprezentującą zatrudnionych. Na pewno można było lepiej ocenić konsekwencje, które przepisy antykryzysowe wywołają w sferze ubezpieczeń społecznych – wskazuje Renata Górna, dyrektor wydziału polityki społecznej, rynku pracy, ubezpieczeń i zdrowia OPZZ.

DGP zapytał już Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o to, czy planuje zmiany dotyczące ustalania zasad wysokości zasiłku macierzyńskiego w kontekście wynikającym z tarczy antykryzysowej (i dlaczego zabrakło takich rozwiązań w specustawach). Czekamy na odpowiedź.

Jest furtka

Co istotne, już obecnie obowiązujące przepisy umożliwiają ograniczenie niekorzystnych skutków dla rodziców. Mogą oni skorzystać z kilku rozwiązań. Przypomnijmy, że po 14. tygodniu urlopu macierzyńskiego matka może zrezygnować z jego dalszej części (i np. całego rodzicielskiego) na rzecz ojca. Jeśli ten ostatni nie jest objęty obniżeniem etatu na podstawie ustawy antycovidowej, będzie otrzymywał zwykły zasiłek macierzyński za cały czas korzystania z urlopów (a więc przez 38 z 52 tygodni płatnej opieki nad dzieckiem).

Jeśli jednak rodzicom zależy, by to matka mogła opiekować się dzieckiem, mogą zdecydować się na podział urlopów. Dla przykładu po zakończeniu całego macierzyńskiego i wykorzystaniu pierwszych ośmiu tygodni rodzicielskiego kobieta wraca do pracy, a z kolejnej częściej urlopu rodzicielskiego (np. w wymiarze ośmiu tygodniu) korzysta mężczyzna, który nie miał obniżonego etatu (więc ma wyższy zasiłek). Po tym czasie pozostałą część urlopu rodzicielskiego (16 tygodni) znów wykorzystuje matka dziecka. Jeśli po powrocie do pracy jest już zatrudniona na cały etat (bo skończył się okres obniżenia wymiaru czasu pracy), przez pozostałe 16 tygodni rodzicielskiego będzie już pobierać wyższy zasiłek. ZUS potwierdził, że podstawę wymiaru tego świadczenia po przerwie w jego pobieraniu będzie stanowić wynagrodzenie ustalone dla nowego wymiaru czasu pracy, czyli pełnego etatu.

– Oczywiście musi być zachowana ogólna zasada, że zmiana wymiaru czasu pracy nastąpiła w miesiącu, w którym powstało prawo do zasiłku macierzyńskiego przysługującego po powrocie, albo w miesiącach poprzedzających – dodał ZUS w odpowiedzi na pytanie DGP.

Rodzice mogą zatem omijać niekorzystny przepis, ale muszą pilnować zasad dzielenia się rodzicielskim (np. można go wykorzystać w czterech częściach następujących po sobie bezpośrednio; 16 tygodni można zachować na później).

– W ten sposób zmusza się rodziców do kombinowania. To nie jest dobre rozwiązanie. Przepisy powinny być jednoznaczne i gwarantować ochronę praw opiekunów – podsumowuje Lucyna Dobroszek. 

]]