MF chce powiązać wysokość płaconego przez duże firmy podatku z miejscem uzyskiwania dochodu

Podwyższenie limitu przychodów z bieżącego roku podatkowego, z 1,2 mln euro do 2 mln euro, uprawniających do korzystania z obniżonej 9-proc. stawki podatku CIT – zakłada projekt ustawy resortu finansów. MF chce powiązać wysokość płaconego przez duże firmy podatku z miejscem uzyskiwania dochodu.

<![CDATA[

Chodzi o projekt noweli ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne oraz niektórych innych ustaw. W piątek ukazał się on w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.

"Celem projektowanej ustawy jest uszczelnienie systemu podatku dochodowego od osób prawnych oraz podatku dochodowego od osób fizycznych, tak aby zapewnić powiązanie wysokości płaconego przez duże przedsiębiorstwa, w szczególności przedsiębiorstwa międzynarodowe, podatku z faktycznym miejscem uzyskiwania przez nie dochodu" - napisano w opracowaniu zamieszczonym w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.

Jak wskazano, kierunek zmian przyjęty w projekcie wpisuje się w realizację Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.), przyjętej przez Radę Ministrów w lutym 2017 r.

Autorzy projektu tłumaczą, że przyjęte w projekcie rozwiązania mają uszczelnić system podatku dochodowego, "poprzez m.in. objęcie zakresem podmiotowym ustawy CIT mających siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej spółek komandytowych oraz tych spółek jawnych, w przypadku których podatnicy podatku dochodowego partycypujący w zyskach takich spółek jawnych nie są ujawniani". Zdaniem projektodawców, powoduje to możliwość uchylania się tych podmiotów z opodatkowania podatkiem dochodowym. Kolejne rozwiązanie ma ułatwić dochodzenie należności podatkowych w przypadku dochodu ze sprzedaży udziałów (akcji) w spółkach nieruchomościowych przez nierezydentów. Elementem uszczelnienia jest również wprowadzenie (na wybranych podatników podatku dochodowego od osób prawnych) obowiązku sporządzenia i podania do publicznej wiadomości polityki podatkowej, a także zmiany w zakresie cen transferowych.

W projekcie zawarto przepisy dostosowujące regulacje do specyfiki polskiej gospodarki oraz specyfiki i wielkości podmiotów gospodarczych prowadzących działalność na terytorium Polski, w szczególności w zakresie finansowania dłużnego takich podmiotów oraz zasad prowadzonej polityki podatkowej.

Jednocześnie ustawa likwiduje tzw. ulgę abolicyjną. W zakresie ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne proponowane zmiany mają na celu przede wszystkim zwiększenie atrakcyjności opodatkowania w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych oraz poszerzenie grupy podatników, którzy będą mogli z niej skorzystać, m.in. podwyższenie obecnego limitu uprawniającego do korzystania przez przedsiębiorców - osób fizycznych z opodatkowania w formie ryczałtu ewidencjonowanego z 250 tys. euro do 2 mln euro. Pozostałe zmiany maja charakter dostosowujący do przepisów ustawy PIT.

Jak czytamy, zakresie ustawy o CIT - do nowych rozwiązań przewidzianych w projekcie należy podwyższenie limitu przychodów z bieżącego roku podatkowego z 1,2 mln euro do 2 mln euro uprawniających do korzystania z obniżonej 9-proc. stawki podatku CIT; uszczelnienie systemu podatkowego oraz odpowiedź na tworzone przez podatników struktury optymalizacyjne z wykorzystaniem spółek komandytowych poprzez nadanie spółce komandytowej statusu podatnika podatku dochodowego; zapewnienie możliwości weryfikacji prawidłowości rozliczeń w tym podatku przez będących podatnikami tego podatku wspólników spółek jawnych.

Ponadto, przepisy mają dostosować krajowe regulacje dotyczące źródeł dochodów osiąganych przez nierezydentów na terytorium Polski do standardów umów o unikaniu podwójnego opodatkowania zmienianych w drodze MLI (Multilateral Instrument to Modify Bilateral Tax Treaties); ograniczenie możliwości rozliczania strat w sytuacji w której podatnik przejął inny podmiot lub do podatnika wniesiony został wkład niepieniężny w postaci przedsiębiorstwa lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa; ograniczenie nierzeczywistego spadku wartości amortyzowanych środków zmniejszenia różnic występujących między wartością wykazywanego przez podatnika w roku podatkowym dochodu przed jego opodatkowaniem podatkiem dochodowym, a wartością wykazywanego – za ten sam okres (rok podatkowy/rok obrotowy) - zysku brutto (zysku przed opodatkowaniem podatkiem dochodowym), poprzez zbliżenie zasad ustalania wysokości odpisów amortyzacyjnych określonych w przepisach ustawy CIT do zasad określonych w przepisach ustawy o rachunkowości.

]]

Wdrażanie PPK u mikroprzedsiębiorcy zależy od zatrudnienia

31 grudnia 2019 r. zatrudniałem ośmiu pracowników i 12 osób na
umowie zlecenia. Czy w związku z tym mam status mikroprzedsiębiorcy i
nie muszę wdrażać PPK, jeśli zatrudnieni złożą deklarację rezygnacji z
wpłat do programu?

<![CDATA[

Nie, o statusie mikroprzedsiębiorcy nie rozstrzyga liczba pracowników według stanu na określoną datę. Definicję mikroprzedsiębiorcy zawarto w art. 7 ust. 1 pkt 1 ustawy z 6 marca 2018 r. – Prawo przedsiębiorców (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1292 ze zm.). Zgodnie z nią mikroprzedsiębiorcą jest przedsiębiorca, który w co najmniej jednym roku z ostatnich dwóch lat obrotowych spełniał łącznie następujące warunki: zatrudniał średniorocznie mniej niż 10 pracowników oraz osiągnął roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, wyrobów i usług oraz z operacji finansowych nieprzekraczający równowartości w złotych 2 mln euro lub sumy aktywów jego bilansu sporządzonego na koniec jednego z tych lat nie przekroczyły równowartości w złotych 2 mln euro.

W myśl art. 7 ust. 3 prawa przedsiębiorców średnioroczne zatrudnienie określa się w przeliczeniu na pełne etaty, nie uwzględniając pracowników przebywających m.in. na urlopach macierzyńskich, ojcowskich, rodzicielskich i wychowawczych, a także zatrudnionych w celu przygotowania zawodowego.

Od 1 lipca 2020 r. rozpoczął się III etap wdrażania PPK. Od tej daty podmioty zatrudniające, które zatrudniały co najmniej 20 osób zatrudnionych według stanu na 31 grudnia 2019 r. (art. 134 ust. 1 pkt 3 ustawy z 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych – t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1342; dalej: ustawa o PPK), mają obowiązek zawrzeć umowę o zarządzanie PPK do 27 października 2020 r. oraz umowę o prowadzenie PPK do 10 listopada 2020 r. Dla objęcia podmiotu ustawą o PPK – inaczej niż w przypadku objęcia go definicją mikroprzedsiębiorcy – kluczowe znaczenie ma zatem stan zatrudnienia w określonej dacie.

„Osobą zatrudnioną” w rozumieniu ustawy o PPK nie jest wyłącznie osoba zatrudniona na podstawie stosunku pracy. Zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 18 ustawy o PPK „osobami zatrudnionymi” są m.in.: pracownicy w rozumieniu art. 2 k.p. (czyli osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę, powołania, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę), z wyjątkiem pracowników przebywających na urlopach górniczych i urlopach dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla oraz młodocianych, a także osoby fizyczne, które ukończyły 18. rok życia, wykonujące pracę na podstawie umowy zlecenia i podlegające ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym z tego tytułu.

W przypadku opisanym w pytaniu przedsiębiorca zatrudniał na 31 grudnia 2019 r. co najmniej 20 osób zatrudnionych, co oznacza objęcie go ustawą o PPK od 1 lipca 2020 r. Takie zatrudnienie na 31 grudnia 2019 r. nie rozstrzyga natomiast o posiadaniu przez niego statusu mikroprzedsiębiorcy.

W art. 13 ust. 1 pkt 1 ustawy o PPK zastrzeżono, że przepisów tej ustawy nie stosuje się do mikroprzedsiębiorcy, jeżeli wszystkie osoby zatrudnione złożą deklarację rezygnacji z wpłat do PPK. Podmiot zatrudniający nie zawiera wtedy umowy o zarządzanie PPK. Wyłączenie to dotyczy jednak tylko mikroprzedsiębiorcy w rozumieniu prawa przedsiębiorców.

Więcej na temat PPK na mojeppk.pl i pod nr tel. 800 775 775

]]

Koronawirus przyspieszył zwroty VAT, ale na krótko

Wyjątkowo długo trzeba było czekać na odzyskanie nadwyżki podatku w pierwszych dwóch miesiącach br. Potem wybuchła epidemia i przedsiębiorcy szybciej odzyskiwali swoje pieniądze opinie opinia

<![CDATA[

Od czerwca jednak tempo zwrotów VAT znów maleje. W czerwcu i w lipcu firmy czekają na pieniądze dłużej niż w zeszłym roku, a nawet dłużej niż w 2010 r. Najszybciej odzyskiwały nadwyżkę podatku w maju – wynika z najnowszych statystyk udostępnionych redakcji DGP przez Ministerstwo Finansów.

Coraz dłużej…

Wczoraj, pisząc o danych za lata 2010–2019, sygnalizowaliśmy, że już w ubiegłym roku nastąpiło wydłużenie czasu oczekiwania na zwrot VAT – trzeba było na niego czekać średnio 39,96 dnia, czyli o 4 dni dłużej niż w rekordowym roku 2018, w którym czas oczekiwania wynosił średnio tylko 35,38 dnia. Od 2010 r. do 2018 r. bowiem terminy zwrotów VAT sukcesywnie malały. Odwrót tej tendencji nastąpił w 2019 r. (patrz: „Zwroty VAT nieznacznie zwolniły”, DGP nr 166/2020).

…i dłużej

Dane za bieżący rok wypadają jeszcze gorzej. Wynika z nich, że z wyjątkiem maja, średni czas oczekiwania na zwrot VAT był znacznie dłuższy niż w roku ubiegłym, a nawet w 2010 r. (gdy na zwrot VAT czekało się 42,34 dnia).

Tegoroczne statystyki pokazują, że w styczniu trzeba było czekać aż 58,44 dnia, w lutym niewiele lepiej – do 55,16 dnia, w marcu – średnio 51,19 dnia.

A są to dane dotyczące tylko zwrotów zrealizowanych, nie uwzględniają więc sytuacji, gdy przedsiębiorcy nadal jeszcze czekają na zwrot nadwyżki podatku naliczonego nad należnym.

Krótkie przyspieszenie

W kolejnych miesiącach zwroty VAT zaczęły przyspieszać, na co ewidentny wpływ miało pojawienie się epidemii COVID-19. W kwietniu urzędy skarbowe zwracały nadwyżkę podatku niemal 10 dni szybciej niż w marcu (średnio w 41,55 dnia).

Wyjątkowy był w tym roku maj. Na zwrot VAT czekało się średnio już tylko 37,35 dnia.

Powód był oczywisty – wielu przedsiębiorców zostało z dnia na dzień pozbawionych możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. Szybsze zwroty nadwyżki podatku miały więc pozwolić im zachować płynność finansową.

Efekt pandemii okazał się jednak krótkotrwały. W czerwcu i lipcu br. tempo oddawania nadwyżek VAT znów zmalało – w czerwcu do 44,42 dnia, w lipcu – do 44,48 dnia.

Zdaniem ekspertów może to być spowodowane pogarszającą się sytuacją finansową budżetu. Nie można też wykluczyć, że fiskus zaczął się obawiać, iż okres pandemii zacznie być wykorzystywany przez nieuczciwych przedsiębiorców do wyłudzania nienależnych zwrotów podatku.

Zdaniem Daniela Więckowskiego, doradcy podatkowego i dyrektora w RSM Poland, przyczyną spowolnienia mogą być także braki kadrowe w urzędach skarbowych. Może się na to składać zarówno praca zdalna, jak i sezon urlopowy.

Trzy okresy

Dane MF za ten rok są bardzo szczegółowe, dotyczą średniego czasu oczekiwania na zwrot VAT w każdym z siedmiu pierwszych miesięcy, i to z uwzględnieniem trzech ustawowych okresów oczekiwania: 25-, 60- i 180-dniowych.

Ze statystyk wynika, że kto chciał uzyskać przyspieszony zwrot VAT (czyli w ciągu 25 dni), najszybciej dostawał go w kwietniu (średnio 14,84 dnia) i w maju (14,88 dnia).

Podobnie było u podatników, którzy występowali o zwrot VAT w podstawowym terminie. Zamiast 60 dni, czekali w kwietniu tylko 39,31 dnia, a w maju 35,79 dnia.

Ci z kolei, którzy ubiegali się o zwrot w terminie 180-dniowym, najszybciej odzyskiwali podatek w maju (109,64 dnia) i w czerwcu (124,98 dnia).

Natomiast wspomniany już, najdłuższy czas oczekiwania w styczniu br. (średnio 58,44 dnia) odczuli wszyscy podatnicy. Ci, którzy wnioskowali o zwrot VAT w 25 dni, dostali go w tym miesiącu w ciągu 23,44 dnia. Wnioskujący o zwrot w 60 dni musieli czekać średnio 56,33 dnia.

Przy wydłużonym terminie zwrotów (ustawowo 180 dni) trzeba było uzbroić się w cierpliwość przez 169,36 dnia.

Dodatkowo z danych MF wynika, że w okresie od stycznia do lipca 2020 r. zakończonych zostało 1055 kontroli podatkowych i 89 kontroli celno-skarbowych dotyczących zwrotów VAT. Część z nich została wszczęta przed 2020 r. 

Przychylność słabnie, a deficyt doskwiera

dr Aleksander Słysz, doradca podatkowy i partner w kancelarii Gardens Tax&Legal

Przyspieszenie terminów zwrotów VAT, które miało miejsce w drugim kwartale tego roku, można uznać za nieformalny element tarczy. Ustawodawca nie zdecydował się na skrócenie obowiązujących terminów zwrotów, ale organy podatkowe otrzymały zalecenia, aby skracać czas zwrotu VAT do minimum. Miało to pomóc przedsiębiorcom utrzymać płynność i rzeczywiście wielu przedsiębiorców odczuło pozytywne skutki tej praktyki. W niektórych sytuacjach odstępowano nawet od dodatkowej weryfikacji, którą przed pandemią z pewnością by przeprowadzono. Wydłużenie terminu zwrotów, z którym mamy do czynienia obecnie, to problem złożony. Nauczyliśmy się funkcjonować w pandemii, więc klimat wzajemnej pomocy i zrozumienia znacznie osłabł, a wraz z nim przychylność urzędników dla przedsiębiorców.

Wiadomo również, że w tej masie należnych zwrotów, na skutek zmniejszenia dokładności weryfikacji, prześliznęły się przez system zwroty nienależne. Kolejny czynnik, którego wpływu na termin zwrotów można tylko się domyślać, to kwestia płynności finansowej Skarbu Państwa i w tle rekordowy deficyt. Na to nakłada się przewidywany wzrost luki VAT w 2020 r. Problemem, z którym będzie trzeba się zmierzyć, są zwroty VAT wstrzymywane od lat – one również wpływają na statystykę i nie mówimy tu o okresach dwu-, trzyletnich. Jedna z moich klientek wciąż oczekuje na weryfikację zwrotu z deklaracji za październik 2009 r. Takich spraw jest w kraju wiele i zazwyczaj dotyczą one bardzo dużych kwot.

Na początku roku weryfikacja jest z reguły dokładniejsza

Janina Fornalik, doradca podatkowy i partner w MDDP

Z danych udostępnionych przez resort finansów wynika, że uśrednione terminy zwrotu VAT w pierwszych dwóch miesiącach 2020 r. były znacząco wydłużone. Powodem mogła być dokładniejsza weryfikacja wniosków, które złożyli w tym okresie podatnicy. Podobny proceder obserwujemy co roku. Zwykle urzędy skarbowe poddają bardziej szczegółowej kontroli pierwsze w danym roku wystąpienie przez firmę o zwrot powyżej określonej kwoty. Kolejne wnioski są już często weryfikowane w ramach uproszczonej procedury, związanej z czynnościami sprawdzającymi. To przyśpiesza wypłatę środków.

Na obserwowane od marca br. przyśpieszenie terminu zwrotów nadwyżki podatku z pewnością wpłynęła pandemia koronawirusa i zalecenia resortu finansów odnośnie do szybszego oddawania środków należących do przedsiębiorców. Takie przyśpieszenie nie mogło jednak trwać zbyt długo, bo szybsze zwroty VAT bez pogłębionej weryfikacji mogą wiązać się z wypłatą środków nienależnych. Być może też swoje zrobiła sytuacja budżetowa państwa.

Sytuacja budżetu najwyraźniej się pogarsza

Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy

Trudno tłumaczyć wydłużenie czasu oczekiwania na zwrot VAT stanem epidemicznym, skoro w szczycie lockdownu zwroty przyspieszyły. To tylko pokazuje, że gdy jest wola kierownictwa KAS, by ulżyć przedsiębiorcom, to jest to wykonalne.

Obawiam się, że obserwowane spowolnienie zwrotów jest związane z pogarszającą się sytuacją budżetu i szukaniem finansowania także w tej formie. Odbywa się to kosztem podatników, bo neutralność VAT jest zachowana, gdy zwroty nadwyżki podatku naliczonego nad należnym są realizowane płynnie i możliwie najszybciej, tak aby czas między poniesieniem ciężaru podatku a jego zwrotem z urzędu skarbowego był jak najkrótszy. Ten czas oczekiwania na zwrot jest w pewnym sensie wskaźnikiem faktycznej neutralności VAT dla firm.

]]

Wyrok TK nie rozwiązał problemu ze świadczeniem pielęgnacyjnym

Chociaż otrzymywanie renty z powodu częściowej niezdolności do pracy nie ma już wpływu na przyznanie świadczenia pielęgnacyjnego, to niektóre osoby są obligowane do jej zawieszania.

<![CDATA[

Większość uprawnionych, która ma ustalone prawo do emerytury lub renty, a opiekuje się niepełnosprawnym członkiem rodziny, nie może otrzymywać świadczenia pielęgnacyjnego, bo nie pozwalają na to przepisy i musi o nie walczyć w sądach. Wyjątek od tej reguły stanowią osoby z rentą z tytułu częściowej niezdolności do pracy, które na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego mogą łączyć ją ze świadczeniem pielęgnacyjnym. Okazuje się jednak, że część z nich ma kłopoty z uzyskaniem świadczenia, bo organy odwoławcze stawiają przed nimi dodatkowe wymagania, które nie wynikają z orzeczenia TK.

Niejednolita praktyka

Sędziowie we wspomnianym wyroku z 26 czerwca 2019 r. (sygn. akt SK 2/17) orzekli o niezgodności z konstytucją art. 17 ust. 5 pkt 1 lit. a ustawy z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 111) w zakresie, w jakim stanowi, że świadczenie pielęgnacyjne nie przysługuje osobie sprawującej opiekę, mającej ustaloną rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy. Po wejściu w życie orzeczenia (9 stycznia br.) taki opiekun po złożeniu w ośrodku pomocy społecznej wniosku o świadczenie pielęgnacyjne powinien więc otrzymać decyzję pozytywną.

Przy czym, jak wskazują same samorządy, wnioski o świadczenie pochodzące od rencistów z częściową niezdolnością do pracy nie pojawiają się często. Na przykład w Opolu i Kielcach było po jednym takim wniosku, w Toruniu dwa, a w każdym przypadku świadczenie zostało przyznane.

– Od 9 stycznia do wydziału spraw społecznych wpłynęły trzy takie wnioski. Przy czym w przypadku jednego z nich została wydana decyzja pozytywna, natomiast dwa pozostałe zostały rozpatrzone negatywnie, ale z powodu braku spełnienia kryterium wieku powstania niepełnosprawności – wyjaśnia Marta Stachowiak, rzecznik Urzędu Miasta w Bydgoszczy.

Tymczasem do DGP zgłosiła się matka, która mimo wyroku TK spotkała się z odmową. Gdy zaś złożyła odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego (SKO), organ wezwał ją do przedstawienia decyzji ZUS zawieszającej prawo do renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy jako warunku, aby mogła otrzymać świadczenie pielęgnacyjne.

Nie jest to wcale odosobniony przypadek, bo w podobny sposób postąpił Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku, który dotychczas miał jeden taki wniosek.

– Wydaliśmy decyzję o odmowie przyznania świadczenia. Następnie SKO ją uchyliło i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia, wskazując, że ośrodek powinien przy zbiegu uprawnień do świadczeń poinformować osobę o konieczności dokonania wyboru między rentą a świadczeniem – mówi Małgorzata Urbańska, zastępca dyrektora MOPR w Białymstoku.

Dodaje, że po złożeniu przez opiekuna wniosku do KRUS o zawieszenie renty i przedstawieniu decyzji o wstrzymaniu jej wypłaty, świadczenie zostało przyznane.

Efekt orzecznictwa

Powoływanie się przez niektóre organy na ubiegłoroczny wyrok TK jest o tyle zaskakujące, że ani w jego sentencji, ani w pisemnym uzasadnieniu nie zostały określone żadne dodatkowe wymogi, od których zależy uzyskanie świadczenia przez osoby z tym typem renty. W praktyce oznacza to, że opiekunowie mogą łączyć obie formy pomocy finansowej. Również Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w odpowiedzi na nasze pytanie potwierdza, że na skutek wyroku TK renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy nie stanowi przeszkody w przyznaniu świadczenia pielęgnacyjnego, o ile spełnione są pozostałe warunki ustawowe.

Natomiast prezentowane przez niektóre organy administracji podejście może być pokłosiem linii orzeczniczej, która na przestrzeni ostatnich miesięcy ukształtowała się w wojewódzkich sądach administracyjnych w zakresie świadczenia pielęgnacyjnego dla opiekunów na emeryturze lub rencie. Sprowadza się ona do tego, że takie osoby również powinny mieć do niego prawo, choć jednocześnie sądy wskazują na dwie możliwe drogi realizacji tego uprawnienia (pisaliśmy o tym w DGP nr 127/20 „Opiekun ma wybrać między świadczeniem a emeryturą”).

Część z nich skłania się bowiem do tego, aby pomoc finansowa była im wypłacana w kwocie różnicy między wysokością świadczenia pielęgnacyjnego a ich emeryturą (rentą), inne z kolei uważają, że należy dokonać wyboru korzystniejszego wsparcia i jeśli jest nim świadczenie pielęgnacyjne (ze względu na wyższą wysokość) – wystąpić o zawieszenie emerytury lub renty.

Wygląda więc na to, że właśnie ten drugi sposób przyznawania świadczenia znalazł zastosowanie w przypadku rencistów częściowo niezdolnych do pracy.

– Biorąc pod uwagę wyrok Trybunału Konstytucyjnego, w tym wątpliwości dotyczące jego składu orzekającego, oraz orzecznictwo sądów, sytuacja jest bardzo skomplikowana. Część osób może kumulować świadczenia, a część jest zobowiązywana do zawieszania świadczeń emerytalno-rentowych. Dlatego konieczna byłaby w takich okolicznościach interwencja ustawodawcy, która uporządkowałaby zasady przyznawania świadczeń tej grupie opiekunów – podkreśla Jarosław Jagura, adwokat z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. 

]]

JPK_VAT od 1 października: Ewidencja sprzedaży przy zastosowaniu kas rejestrujących

Szczególnym rodzajem ewidencji VAT jest ewidencja sprzedaży przy zastosowaniu kas rejestrujących. Obowiązek prowadzenia tej ewidencji może ciążyć na wszystkich podatnikach, w tym podatnikach zwolnionych od podatku VAT.

<![CDATA[

Z punktu widzenia obowiązku ewidencjonowania sprzedaży za pomocą kas rejestrujących sprzedaż występującą u podatników można podzielić na podlegającą obowiązkowi ewidencjonowania za pomocą kas rejestrujących oraz niepodlegającą temu obowiązkowi.

Więcej na ten temat przeczytasz w naszej książce "Nowy JPK_VAT z deklaracją i ewidencją" >>>>>

Sprzedaż podlegająca obowiązkowi ewidencjonowania

Sprzedaż niepodlegająca obowiązkowi ewidencjonowania

1)  sprzedaż na rzecz osób fizycznych nie- prowadzących działalności gospodar- czej, w tym sprzedaż na rzecz osób fi- zycznych prowadzących działalność gospodarczą, którzy zakupów dokonują prywatnie,

2)  sprzedaż na rzecz rolników ryczałto- wych (definicję rolnika ryczałtowego określa art. 2 pkt 19 ustawy o VAT)

1)  sprzedaż na rzecz osób fizycznych prowadzących dzia- łalność gospodarczą (jeśli zakupów dokonują w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą), z wyjątkiem sprzedaży na rzecz rolników ryczałtowych,

2)  sprzedaż na rzecz osób prawnych (np. spółek kapitało- wych, tj. spółek z o.o. oraz spółek akcyjnych, spółdzielni, fundacji, stowarzyszeń rejestrowych, związków zawodo- wych),

3)  sprzedaż na rzecz jednostek organizacyjnych niemają- cych osobowości prawnej (np. spółek cywilnych, spółek osobowych, spółek kapitałowych w organizacji, stowarzy- szeń zwykłych, wspólnot mieszkaniowych),

4)  sprzedaż dokonywana przez podatników prywatnie, w tym sprzedaż składników majątku uprzednio przeka- zanych na cele osobiste (zob. przykładowo interpretację indywidualną Dyrektora Izby Skarbowej w Bydgoszczy z 16 maja 2013 r., ITPP1/443-184/13/AJ)

Zastrzec jednak należy, że nie zawsze sprzedaż podlegająca obowiązkowi ewidencjonowania musi być fak- tycznie ewidencjonowana. Istnieją bowiem zwolnienia z obowiązku ewidencjonowania, które w latach 2019– 2021 określa rozporządzenie Ministra Finansów z 28 grudnia 2018 r. w sprawie zwolnień z obowiązku prowadzenia ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących.

Od 1 maja 2019 r. obowiązują przepisy dotyczące tzw. kas online. Kasami tymi są kasy rejestrujące umożliwiające połączenie i przesyłanie informacji między kasą rejestrującą a tzw. Centralnym Repozytorium Kas.

Rodzaje kas rejestrujących

Teoretycznie z obowiązującego od 1 maja 2019 r. brzmienia art. 111 ust. 6a ustawy o VAT wynika obowią- zek używania do ewidencjonowania kas online. Jednak na podstawie art. 145a ust. 1 ustawy o VAT nadal istnieje możliwość ewidencjonowania sprzedaży przy zastosowaniu dotychczas stosowanych kas rejestrujących, tj. kas z papierowym lub elektronicznym zapisem kopii. A zatem w obecnym stanie prawnym do ewidencjonowania sprzedaży mogą być używane trzy rodzaje kas rejestrujących. Są to:

1) kasy rejestrujące z papierowym zapisem kopii,2) kasy rejestrujące z elektronicznym zapisem kopii,3) kasy online.

Ograniczenia możliwości stosowania kas rejestrujących z papierowym lub elektronicznym zapisem kopii

Możliwość używania kas rejestrujących z papierowym lub elektronicznym zapisem kopii jest ograniczana. Następuje to na trzy sposoby, tj. poprzez:

1) ograniczenie dostępności kas z kopią papierową oraz kas z elektronicznym zapisem kopii; z końcem sierpnia 2019 r. została wyłączona możliwość wprowadzania do obrotu kas rejestrujących z papierowym zapisem kopii, a z końcem 2022 r. zostanie wyłączona możliwość wprowadzania do obrotu kas z elektronicznym zapisem kopii (art. 8 ustawy z 15 marca 2019 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz ustawy – Prawo o miarach – Dz.U. poz. 675),2) wyłączenie możliwości wymiany pamięci fiskalnej w kasach rejestrującej z papierowym zapisem kopii (art. 145a ust. 5 ustawy o VAT); powoduje to, że podatnicy stosujący kasy rejestrujące z kopią papierową po zapełnieniu pamięci fiskalnej będą zmuszeni nabywać nowe kasy rejestrujące, tj. kasy z zapisem elek- tronicznym lub kasy online,3) określenie terminów, po upływie których niektóre czynności muszą być ewidencjonowane za pomocą kas online (art. 145b ust. 1 ustawy o VAT).

]]

Tarcza 4.0: Zawieszenie obowiązków z ustawy o ZFŚS

Zgodnie z art. 3 Ustawy o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych, pracodawcy zatrudniający według stanu na dzień 1 stycznia danego roku co najmniej 50 pracowników w przeliczeniu na pełne etaty mają obowiązek utworzyć zakładowy fundusz świadczeń socjalnych.

<![CDATA[

Pracodawcy zatrudniający według stanu na dzień 1 stycznia danego roku mniej niż 50 pracowników w przeliczeniu na pełne etaty mogą tworzyć fundusz lub mogą wypłacać pracownikom świadczenie urlopowe. Fundusz jest tworzony przez pracodawcę z tzw. odpisu podstawowego. Pracodawca, u którego utworzono fundusz ma obowiązek przekazać na fundusz co roku kwotę równą co najmniej 37,5% przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego. Wysokość świadczenia urlopowego nie może być niższa niż odpis podstawowy.

W przypadku wystąpienia u pracodawcy spadku obrotów gospodarczych (o 25 proc. w ciągu miesiąca lub 15 proc. w ciągu dwóch miesięcy) lub istotnego obciążenia funduszu wynagrodzeń (jeśli udział płac do przychodów wzrośnie o co najmniej 5 proc. w ciągu miesiąca), może on zawiesić obowiązki tworzenia lub funkcjonowania zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, dokonywania odpisu podstawowego lub wypłaty świadczeń urlopowych (art. 15ge). Zawieszenie tych obowiązków następuje w porozumieniu z organizacjami związkowymi. Warto zwrócić uwagę, że przepis będzie stanowił w istocie ułatwienie dla tych pracodawców, u których nie działają związki zawodowe. Tacy pracodawcy będą mogli podjąć kluczowe decyzje w zakresie Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych samodzielnie a nie jak obecnie w porozumieniu z przedstawicielem załogi.

W związku z obowiązującym terminem na dokonanie odpisu podstawowego (koniec maja 2020r.) oraz w sytuacji, gdy pracodawca odprowadzi odpis, nie ma przepisów które regulowałyby ewentualny zwrot dokonanego odpisu. Niniejszy przepis nie będzie miał zastosowania.

W przypadku, gdy u pracodawcy działają organizacje związkowe, konieczne jest zawarcie porozumienia z organizacjami związkowymi w przedmiocie zawieszenia ww. obowiązków. Negatywnie należy ocenić konieczność konsultacji ze związkami, albowiem bez porozumienia pracodawca-związki, nie będzie możliwe zawieszenie ww. obowiązków. W konsekwencji przepis ten będzie trudny do zrealizowania.

Tarcza antykryzysowa 4.0 zakłada także, że przy takich samych przesłankach jak powyżej, z mocy prawa nie stosuje się korzystniejszych niż ustawa o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych postanowień układów zbiorowych pracy lub regulaminów wynagradzania. Chodzi o te postanowienia, które ustalają wyższą wysokość odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych oraz inne świadczenia o charakterze socjalno-bytowym niż określa ustawa o Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych. W takim przypadku stosuje się wysokość odpisu na ten fundusz określoną w tej ustawie.

Kancelaria Adwokacka Anna Krenc

]]

Kontrole wykorzystania środków tarczy ruszają, ale powoli

Wojewódzkie urzędy pracy zaczynają weryfikację rozliczeń składanych przez pracodawców, którzy skorzystali z dopłat do pensji. Szczegółowe kontrole na razie nie są planowane.

<![CDATA[

Coraz więcej przedsiębiorstw kończy okres korzystania z pomocy w ramach tarczy antykryzysowej. Dotyczy to m.in. firm, którym przysługują dofinansowania do wynagrodzeń pracowników ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP). To oznacza, że muszą rozliczyć się z uzyskanego wsparcia, a wojewódzkie urzędy pracy (WUP) już zaczęły weryfikację składanych przez nie dokumentów. Pracodawców będą też czekać kontrole, ale raczej nie na masową skalę i dopiero w późniejszym czasie.

Podzielona weryfikacja

Każdy pracodawca, który otrzymywał subsydia płacowe, jest zobowiązany do złożenia w WUP specjalnego formularza rozliczeniowego przygotowanego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS). Trzeba do niego dołączyć dodatkowe dokumenty, w tym wykaz pracowników, na których została przyznana pomoc z FGŚP, za każdy miesiąc jej uzyskiwania, potwierdzenie wykonania przelewów wynagrodzeń dla podwładnych oraz zbiorcze potwierdzenia opłacenia za nich składek na ubezpieczenia społeczne, a także zaliczek na podatek dochodowy.

Procedura weryfikacji rozliczenia została określona w art. 15g ust. 17b ustawy z 2 marca 2020 r., tzw. spec ustawy antycovidowej (Dz.U. poz. 374 ze zm.), i podzielona na dwa etapy. Pierwszym z nich jest weryfikacja wstępna, a WUP musi ją przeprowadzić w ciągu 60 dni od złożenia przez firmy dokumentów.

– Polega ona na analizie ich kompletności, prawidłowości złożonych oświadczeń oraz sprawdzeniu kwot przekazanych i faktycznie wykorzystanych środków – wyjaśnia Arkadiusz Kaczor, rzecznik WUP w Katowicach.

Okazuje się, że większość urzędów już przystąpiła do wstępnej weryfikacji, a niektóre z nich powołują nawet zespoły ds. rozliczeń, które się tym zajmują. Wyjątkiem są: WUP w Poznaniu, który jeszcze przygotowuje się do nowego zadania, oraz w Krakowie, który planuje zacząć sprawdzanie dokumentów od września.

Na tym etapie pracodawców nie będą czekać pogłębione kontrole.

– Będą one realizowane w przypadku wykrycia jakichś nieprawidłowości – informuje Stefan Augustyn, rzecznik WUP w Wrocławiu.

Renata Bagier-Lewandowska, kierownik wydziału ds. FGŚP WUP w Poznaniu, również zapowiada, że kontrole będą wdrażane w razie potrzeby, niezwłocznie po zakończeniu wstępnej weryfikacji.

– Obecnie najważniejsze jest sprawne przyznawanie pomocy, bo cały czas wpływają do nas wnioski od pracodawców i na tym się skupiamy, a kontrolami zajmiemy się później – podkreśla Arkadiusz Kaczor.

Potrzebne wytyczne

Drugim etapem sprawdzania pracodawców przewidzianym w art. 15g ust. 17b specustawy antycovidowej jest weryfikacja końcowa, która ma potwierdzać wykorzystanie dopłat zgodnie z przeznaczeniem. Na razie nie wiadomo, jak będzie ona wyglądać

– Czekamy na wytyczne MRPiPS, jak ta weryfikacja ma przebiegać. Jej przeprowadzenie na pewno będzie wiązało się z kontrolami dokumentów – zarówno tych złożonych, jak i znajdujących się u beneficjentów pomocy finansowej – wskazuje Beata Naze, kierownik wydziału FGŚP w Łodzi.

Wiesława Lipińska, rzecznik WUP w Warszawie, dodaje, że weryfikacja końcowa będzie obejmować wszystkich pracodawców, kontrole będą zaś przeprowadzane u wybranych pracodawców, gdy pojawią się zastrzeżenia odnośnie do przekazanych dokumentów

Kolejna niewiadoma dotyczy tego, kiedy sprawdzanie firm się rozpocznie. Można się spodziewać, że nie nastąpi to szybko, zwłaszcza że zgodnie z art. 15g tarczy końcowa weryfikacja może być dokonana w ciągu trzech lat od dnia złożenia dokumentacji rozliczeniowej. Urzędy mają więc na nią dużo czasu.

– W naszym województwie ze względu na dużą liczbę złożonych wniosków o przyznanie dopłat – mamy ich prawie 18 tys. – w tym roku prawdopodobnie nie będzie prowadzona weryfikacja końcowa – zapowiada Wiesława Lipińska.

Podobnie będzie w przypadku przedsiębiorców z Małopolski, gdzie ma ona zacząć się od stycznia 2021 r., oraz z Podkarpacia.

Pomoc priorytetem

Za weryfikację przyznawanej pomocy w ramach tarczy antykryzysowej zabrały się również powiatowe urzędy pracy (PUP), które zajmowały się m.in. wypłatą pożyczek dla osób prowadzących działalność gospodarczą.

– Nasze działania sprowadzają się do sprawdzenia w bazie CEIDG lub KRS, czy przedsiębiorca prowadził własny biznes przez wymagany okres trzech miesięcy, abyśmy mogli umorzyć pożyczkę lub dochodzić jej zwrotu, gdyby okazał się krótszy. Nie będziemy natomiast sprawdzać, na jakie konkretne wydatki zostały przeznaczone te pieniądze – podkreśla Małgorzata Pliszka, dyrektor PUP w Nysie.

W odniesieniu do wsparcia w formie dopłat do pensji finansowanych ze środków Funduszu Pracy pracodawcy są zobligowani do złożenia formularza rozliczeniowego, który stanowił załącznik do umowy.

– Nie jest wymagane dołączanie do niego dodatkowych dokumentów, niemniej w sytuacji jakichś wątpliwości będziemy prosić firmy o ich dostarczenie – wskazuje Sylwia Tokarska, dyrektor PUP w Kwidzynie.

Jeżeli chodzi o przeprowadzanie kontroli u pracodawców, to w najbliższym czasie nie będzie ich zbyt wiele.

– Wychodzimy z założenia, że najpierw trzeba pomóc, a dopiero potem kontrolować. Dlatego jeśli mam do wyboru, czy wysłać pracownika na kontrolę, czy ma zająć się rozpatrywaniem wniosków, to wybieram to drugie rozwiązanie. A pracodawców oczekujących na wsparcie jest dużo, bo poza wnioskami z tarczy, które cały czas są składane, przyjmujemy na bieżąco te obejmujące tradycyjne instrumenty aktywizacji zawodowej – stwierdza Roland Budnik, dyrektor PUP w Gdańsku.

Również zdaniem Iwony Brodowskiej, dyrektor PUP w Wąbrzeźnie, teraz nie jest odpowiedni moment na przeprowadzenie kontroli. Nie oznacza to, że wcale ich nie będzie, ale raczej to, że będą one miały charakter wyrywkowy.

– Trzeba pamiętać, że przedsiębiorcy otrzymują pomoc z różnych źródeł i kontrolę jej wykorzystania należy przeprowadzić w późniejszym okresie, aby była kompleksowa – zwraca uwagę Jolanta Tulkis, rzecznik PUP w Białymstoku.

]]

Zasiłek macierzyński niższy przez tarczę antykryzysową. Maląg zapowiada zmianę krytykowanych przepisów

Kobiety, którym obniżono wymiar czasu pracy i co za tym idzie wynagrodzenie na podstawie tarczy antykryzysowej, otrzymują niższe zasiłki. MRPiPS – jak przekazała PAP szefowa resortu Marlena Maląg – przygotowało zmianę przepisów w tym obszarze.

<![CDATA[

"Przygotowaliśmy regulację, dzięki której w przypadku osób pobierających świadczenia z ubezpieczenia chorobowego, w tym kobiet w ciąży, podstawa wymiaru świadczenia z ubezpieczenia chorobowego nie będzie uwzględniała zmiany wymiaru czasu pracy" – poinformowała minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Co więcej – jak podkreśliła - zmiana dotyczyć będzie też świadczeń już wypłaconych na podstawie obowiązujących zapisów ustawy antykryzysowej. Ponowne przeliczenie ich podstawy następować będzie – jak wyjaśniła - na wniosek danej osoby. "Najważniejsze dla nas jest dobro rodzin" – podkreśliła minister Maląg.

Radio RMF FM, które poinformowało o planach resortu opierając się o nieoficjalne informacje podało, że zmiana w przepisach może pojawić się już w piątek, przy okazji najbliższego posiedzenia Sejmu.

]]

Dłuższy termin składania ofert w programie "Asystent osoby z niepełnosprawnościami"

Do 31 sierpnia wydłużyliśmy termin składania ofert w ramach programu “Asystent osobisty osoby z niepełnosprawnościami”. Organizacje pozarządowe mogą starać się o wsparcie wynoszące nawet do 100 proc. kosztów realizacji usług asystenta – powiedziała PAP szefowa MRPiPS Marlena Maląg.

<![CDATA[

Celem programu jest wprowadzenie i rozpowszechnienie usługi asystenta jako formy ogólnodostępnego wsparcia dla osób niepełnosprawnych. Obecnie organizacje pozarządowe mogą składać oferty konkursowe w ramach kolejnej edycji programu. Początkowy termin składania ofert upływał 7 sierpnia, resort rodziny zadecydował jednak o jego przedłużeniu.

"Ponieważ zależy nam, by wszyscy zainteresowani mieli szansę na udział w programie, do 31 sierpnia wydłużyliśmy termin składania ofert w ramach programu +Asystent osobisty osoby z niepełnosprawnościami+ edycja 2020-2021. Organizacje pozarządowe mogą starać się o wsparcie wynoszące nawet do 100 proc. kosztów realizacji usług asystenta. To 80 mln zł z Funduszu Solidarnościowego w 2020 r. i tyle samo w roku 2021" - powiedziała minister Maląg.

Szefowa MRPiPS podkreśliła, że "Asystent osobisty osoby z niepełnosprawnościami" to program, "który dla wielu osób może być prawdziwym otwarciem na świat".

"Dzięki pomocy asystenta osoby niepełnosprawne będą mogły pełniej uczestniczyć w życiu społecznym – nie tylko wyjść do urzędu czy na zakupy, ale też do kina, na koncert, do znajomych i rodziny. Wiemy, że to wsparcie jest naprawdę potrzebne i oczekiwane. Chcemy, by było ono jak najszerzej dostępne" - powiedziała.

Adresatami programu są osoby niepełnoprawne posiadające orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności albo orzeczenie równoważne.

]]

Nic nie wstrzyma PPK w budżetówce

Od stycznia pracownicy sektora finansów publicznych wchodzą do PPK. Rząd, choć planuje zamrożenie funduszu płac, trzyma kurs na włączenie tej sfery do programu

<![CDATA[

Od początku przyszłego roku do pracowniczych planów kapitałowych powinna przystąpić ostatnia grupa: zatrudnieni w sektorze finansów publicznych. Kluczowe pytanie, na jakie musi dziś odpowiedzieć rząd, to ile dołożyć do ich składki.

Zgodnie z przepisami pracownik – jeśli zdecyduje się uczestniczyć w programie ‒ co miesiąc odkłada co najmniej 2 proc. swojego wynagrodzenia, a maksymalnie 4 proc. Osoby z zarobkami nie przekraczającymi 120 proc. pensji minimalnej mogą startować od 0,5 proc. pensji. Do tego pracodawca dokłada od siebie od 1,5 do 4 proc. Rząd zaś finansuje opłatę powitalną w wysokości 250 zł i dopłatę roczną ‒ 240 zł.

W przypadku budżetówki z kasy państwa trzeba będzie jednak wysupłać więcej, bo rząd jako pracodawca musi się podwójnie dorzucić. Z informacji DGP wynika, że minister finansów Tadeusz Kościński deklaruje, że jest gotów dopłacić maksymalnie 2 proc. do składki. To sporo mniej niż 4-proc. limit. Oficjalnie resort nie komentuje sprawy i podkreśla, że na obecnym etapie prac nad przyszłorocznym budżetem jest za wcześnie na określenie, jakie będą koszty wejścia pracowników sektora publicznego do PPK.

Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys ma nadzieję, że w trakcie epidemii wielu pracowników zrozumiało, że warto mieć dodatkowy bufor finansowy. ‒ Znamy założenia budżetu. Nie spodziewam się, że rząd zacznie mówić o dopłacaniu 4 proc. do składki, ale jeśli powie, że stać nas na 1,5‒2 proc., to też będzie dobrze – mówi w rozmowie z DGP.

Podkreśla, że obecny kryzys wywołany COVID-19 nie zdestabilizował programu budowy oszczędności emerytalnych. Liczy, że na koniec roku aktywa funduszy w PPK będą miały wartość 3‒4 mld zł, a pieniądze odłoży w nim ponad 4 mln Polaków. ‒ Osiągnięcie poziomu partycypacji w wysokości 60‒70 proc. to kwestia kilku lat. Ważne, że uczestnicy PPK mają bardzo dobre stopy zwrotu. Fundusze zarobiły średnio 3,5 proc. w ciągu trzech kwartałów, a przeciętny uczestnik zarobił ponad 100 proc. z uwzględnieniem dopłat pracodawcy i państwa – informuje Borys.

Na koniec lipca w PPK było 1,65 mld zł, ale za kilka tygodni ruszy kolejny etap programu – przesunięty przez epidemię – będą do niego przystępowało ok. 78 tys. małych i średnich firm, które zatrudniają 3,7 mln pracowników.

Dla finansów państwa poturbowanych przez koronakryzys PPK będą istotnym kosztem w przyszłorocznych wydatkach. Stąd pewnie składka od pracodawcy będzie niższa. Tym bardziej że w przyszłym roku płace w budżetówce mają być zamrożone, a rząd szuka oszczędności w administracji. Jej fundusz płac to ponad 40 mld zł.

Gdyby przyjąć, że składka na PPK w wysokości 1,5 proc. zostałaby odprowadzona od całej sumy, to budżet musiałby wyłożyć na ten cel ok. 600 mln zł. Jednak choć budżetówka ma dołączyć do PPK od stycznia, to zanim zostaną podpisane umowy i wpłyną pierwsze składki, nastanie kwiecień lub maj. No i zapewne nie wszyscy pracownicy będą chcieli zmniejszyć swoje bieżące wynagrodzenia, żeby płacić składkę. Przy założeniu 75 proc. partycypacji kosztowałoby to budżet ok. 340 mln zł. Choć to suma maksymalna, bo w funduszu są służby mundurowe, które do PPK nie przystąpią. Do tego dochodzą koszty opłaty powitalnej i dopłaty rocznej. Tę pierwszą ‒ 250 zł ‒ mogą otrzymać osoby przystępujące po raz pierwszy do PPK, a drugą ‒ 240 zł ‒ ci, którzy oszczędzali w nim co najmniej sześć miesięcy w danym roku.

Obecnie w budżetówce jest ok. 550 tys. etatów: urzędnicy, a także służby mundurowe czy prokuratorzy i sędziowie oraz nauczyciele zatrudnieni w placówkach prowadzonych przez organy administracji rządowej. Opłaty dla tej grupy (z wyłączeniem służb mundurowych) to ok. 100 mln zł. Ale to jedynie koszty budżetowe, a PPK objęta jest cała sfera publiczna, a więc także samorządy, oświata, instytucje takie jak ZUS. To może być prawie dwa mln osób.

‒ Były wnioski o przesunięcie o rok wdrożenia PPK w samorządach, bo w obecnych warunkach kryzysu w dochodach i polityce MEN zwiększającej lukę finansową w oświacie, samorządy patrzą na wszystko, co pozwoli zaoszczędzić. Wniosek nie został przyjęty. Dlatego pracodawcy samorządowi nie będą skłonni zwiększać puli środków ‒ mówi Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich. Tłumaczy: w przypadku powiatu średniej wielkości, z budżetem na poziomie 100 mln zł, wydatki na płace sięgają połowy tego budżetu, a są w tym pensje nauczycieli. W tym przypadku 1,5 proc. wkładu pracodawcy do PPK daje 750 tys. zł, a więc kwotę zauważalną.

Koszty PPK dla sfery publicznej trudno wyliczyć także z powodu trudności w oszacowaniu, ile osób przystąpi do programu. W trakcie prac nad ustawą w Sejmie szacowano roczne koszty budżetowe na 3,6 mld zł, w czym zawierały się zarówno składki od sfery budżetowej, jak i dopłaty roczne z budżetu dla wszystkich oszczędzających.

Pracodawcy samorządowi nie będą zwiększać puli środków na PPK

]]